Po kilku miesiącach przerwy przyszedł czas na pierwszy mecz tegorocznej Ligi Mistrzyń. Do Rzeszowa przyjechała dobrze już znana rzeszowskim kibicom drużyna Martiza Plovdiv.
Przypomnijmy, że w poprzednim sezonie KS Developres Rzeszów wygrał z Bułgarkami najpierw w hali na Podpromiu 3:1, natomiast na wyjeździe bez większych problemów 0:3. Spotkanie od początku przebiegało pod nasze dyktando. Seria zagrywek Marrit Jasper dała nam pięć punktów przewagi (10:5). Z każdą minutą nasza gra wyglądała lepiej, a rywalki nie były w stanie zbliżyć się do nas choćby na chwilę. Taylor Bannister punktowała w ataku i bloku. Chwilę przed końcem seta Laura Heyrman dołożyła piekielnie mocnego gwoździa i tylko cud mógł sprawić, by zespół Martizy mógł to wygrać. Cudu nie było, a my spokojnie wygraliśmy do 19.
Po krótkiej przerwie rywalki się przebudziły. Nie graliśmy już z taką łatwością jak kilkanaście minut wcześniej, ale mimo to ciągle nieznacznie prowadziliśmy, do momentu dobrych zagrywek Ivy Dudovej i Viktorii Koevy. Szybko zrobiło się 14:18 i koniecznie musieliśmy wrócić do lepszej gry. I tak też się stało. Pospolite ruszenie pod dowództwem Laury Heyrman i Marrit Jasper szybko sprawiło, że kibice znów zaczęli wierzyć w wygranie tego seta. Za sprawą dobrego serwisu Laury Jansen i zdobytego w tej akcji punktu przez Svitlane Dorsman, wyszliśmy na jednopunktowe prowadzenie 22:21. Końcówka była niesamowicie emocjonująca. Po najdłuższej akcji od początku tego sezonu, która obfitowała w wiele heroicznych obron, za sprawą Marrit Jasper, udało nam wyrównać po 23. Niestety było to za mało by wygrać, ponieważ ulegliśmy po grze na przewagi do 25.
Szybko chcieliśmy zapomnieć o poprzedniej partii, by w nową wejść z czystym umysłem. Od pierwszej piłki ruszyliśmy do zdecydowanego ataku, nie pozostawiając rywalkom żadnych złudzeń i szans na wyrównaną walkę. Pełna dominacja w każdym aspekcie gry skutkowała łatwo zdobytymi punktami. Bułgarki nie miały jednak zamiaru zbyt szybko się poddawać i nieznacznie odrobiły stratę. To jednak nie wystarczyło na doświadczone Rysice, które wygrały do 18.
Czwarty set lepiej zaczęły zawodniczki Martizy. Doprowadziły nawet do stanu 2:5 i w tym momencie trener Hernandez poprosił o pierwszą przerwę. Momentalnie odrobiliśmy straty, a po ataku Marrit Jasper wyszliśmy na prowadzenie 6:5. Po dwóch asach serwisowych Laury Heyrman, mieliśmy cztery punkty przewagi (14:10). Bardzo dobre spotkanie rozgrywała Taylor Bannister, która była dziś wręcz nie do zatrzymania. Końcówka była już tylko formalnością, którą dopełniliśmy bez zbędnych emocji.
KS DEVELOPRES RZESZÓW 3:1 MARTIZA PLOVDIV (25:19; 25:27; 25:18; 25:16)