Sport

Krajobraz w Białymstoku i Warszawie po porażce… z widokami na hit ekstraklasy

Źródło: Serwis informacyjny PZPN
Dodano: 13.04.2025
Foto: Źródło Serwis Informacyjny PZPN
Foto: Źródło Serwis Informacyjny PZPN
Share
Udostępnij

Piłkarze Jagiellonii oraz Legii nie mają dużo czasu na rozpamiętywanie porażki w europejskim pucharze. W niedzielę (godz. 20.15) dwaj polscy przedstawiciele w ćwierćfinale Ligi Konferencji staną bowiem naprzeciwko siebie. I mają o co walczyć, tym bardziej, że mistrzostwo Polski cały czas pozostaje kwestią otwartą.
 

Legię, czyli gospodarzy niedzielnego pojedynku, oraz Jagiellonię, wciąż aktualnych mistrzów kraju, dzieli w tabeli osiem punktów, na korzyść „Dumy Podlasia”. To dużo biorąc pod uwagę liczbę spotkań do końca sezonu (osiem). Ale w przypadku wygranej warszawian, strata ta może wynosić pięć punktów. Trzeba przy tym pamiętać, że Jagiellonia zajmuje obecnie 3. miejsce. Przed nią są jeszcze Lech Poznań i Raków Częstochowa.

Do niedzielnego hitu obaj rywale przystąpią w niezbyt dobrych humorach, co ma związek z ich występami w czwartek w Lidze Konferencji. Zarówno Legia, jak i Jagiellonia musiały uznać wyższość rywali. Bolesną pigułkę przełknęli zwłaszcza legioniści, którzy przegrali na własnym stadionie 0:3. Jeszcze po pierwszej połowie utrzymywał się wynik bezbramkowy. W drugiej jednak połowie gospodarze byli tłem dla rozkręcającego się rywala z Premier League. 

– To było zderzenie dwóch światów – przyznał trener stołecznej ekipy Goncalo Feio. Ale jest też inny świat – polska ekstraklasa, której ważną częścią są i warszawianie i białostoczanie. 

Goncalo Feio

fot. Cyfrasport.pl

Ci drudzy w starciu z Realem Betis także zmierzyli się z inną piłkarską rzeczywistością (0:2). Szkopuł w tym, aby w równoległej rzeczywistości mistrzowie Polski pokazali charakter. To, chociaż wypadałoby w tym miejscu zapytać, czy, jak piłkarze Legii oraz Jagiellonii zareagują na czwartkową lekcję i wykorzystają naukę w bezpośrednim starciu z polskim konkurentem, powinno być kluczem do myśli o korzystnym wyniku w niedzielę. Wydaje się, że w takiej sytuacji celem obu trenerów jest szybka odbudowa mentalna podopiecznych, ale i uświadomienie ich, że dopóki piłka w grze, dopóty wszystko się może zdarzyć. – W Amsterdamie widziałem zespół, który nie podejmował inicjatywy, był bez fazy posiadania piłki. Zespół, który – z punktu widzenia nastawienia – nie wierzył w to, że można Ajaxowi coś zrobić. Z Betisem zobaczyłem drużynę odważną. Drużynę z pasją. Drużynę, która chce przejmować inicjatywę, która chce wyjść ze swoją tożsamością przeciwko silnemu rywalowi. I ten mecz dał nam przede wszystkim wiarę, że z takim zespołem można konkurować, że można z nim grać po swojemu. I z tą wiarą podejdziemy do meczu rewanżowego – zapowiadał szkoleniowiec Jagiellonii Adrian Siemieniec.

Adrian Siemieniec

fot. Cyfrasport.pl

Akurat Siemieniec dobrze sobie radzi z podnoszeniem drużyny na duchu. Przykład tego mieliśmy na początku sezonu, kiedy „Duma Podlasia” seryjnie przegrywała. Miała problemy w lidze i pucharach. Potem to się zmieniło. Jesienią mecz z Legią miał miejsce w trakcie dobrego okresu dla Jagiellonii, która miała wtedy serię czterech wygranych z rzędu, w tym m.in. z FC Kopenhagą. Teraz w takiej dyspozycji mistrzowie nie są. Niedawno przegrali rewanżowy pojedynek z Cercle Brugge w 1/8 finału Ligi Konferencji, następnie pokonali Lecha Poznań 2:1, ulegli Lechii Gdańsk 0:1. Po drodze wygrali także Superpuchar Polski, a w ostatniej kolejce zremisowali 1:1 z Piastem Gliwice. Mimo nagromadzenia spotkań, Jagiellonia trzyma się mocno.

– W dwa lata ten zespół zdobył mistrzostwo i Superpuchar Polski. Dziś jesteśmy na trzecim miejscu w tabeli. Podwoiliśmy liczbę trofeów, optymizmem jest to, że jesteśmy w ćwierćfinale Ligi Konferencji. Są oczywiście trudne momenty, było wiele zmian, ale my wiele rzeczy oceniamy przez wąską perspektywę. Dla wszystkich jest oczywiste, że trzeba wygrać z Piastem i rozbić Wisłę Kraków w Superpucharze, a przecież ta Wisła ogrywała w Pucharze Polski choćby Pogoń. To oczekiwanie jest związane z emocjami, ale gdybyśmy się tym kierowali, to niczego byśmy nie zbudowali. Sam jako trener pamiętam, gdzie bylem dwa lata temu, gdzie był też ten klub. Nie pozwolę sobie wmówić, że mam czuć rozczarowanie po jednym czy drugim meczu. Wszyscy wiedzieliśmy, że to będzie trudny sezon. Niektórzy nas w ogóle skreślali, tymczasem gramy o najwyższe cele – mówił Siemieniec w kontrze na pojawiające się komentarze, że „Jaga” swoją grą nie zachwyca i że nie jest w stanie zdominować każdego rywala w Polsce. 

Adrian Siemieniec

fot. Cyfrasport.pl

To samo mógłby powiedzieć Goncalo Feio. W przypadku Legii oczekiwania zawsze są duże. Trudno się więc dziwić rozczarowaniu z powodu 5. pozycji warszawian w ekstraklasie. Z drugiej strony Legia awansowała do finału Pucharu Polski. Dostała się do ćwierćfinału Pucharu Konferencji.

Dla Legii i Jagiellonii będzie to trzecie bezpośrednie starcie. W ligowym pojedynku padł remis 1:1. W ćwierćfinale Pucharu Polski Legia wygrała 3:1.

Czytaj także:

Share
Udostępnij

Nasi partnerzy