Reklama

Ludzie

Podkarpackie Q&A z Małgorzatą Jarosińską – Jedynak

Źródło: Serwis informacyjny Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podkarpackiego
Dodano: 21.08.2025
Foto: Małgorzata Jarosińska-Jedynak / Źródło: Serwis informacyjny Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podkarpackiego
Foto: Małgorzata Jarosińska-Jedynak / Źródło: Serwis informacyjny Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podkarpackiego
Share
Udostępnij

Witamy w premierowej odsłonie serii “Podkarpackie Q&A”, która będzie poświęcona aktualnym i ważnym tematom dla naszego województwa. Dziś skupimy się na głośnym temacie, który w ostatnich dniach koncentrował uwagę nie tylko mieszkańców Podkarpacia, ale i całej Polski — Krajowym Planie Odbudowy. Naszym dzisiejszym rozmówcą jest Małgorzata Jarosińska-Jedynak, członek zarządu województwa podkarpackiego. 

Red: Co Pani Marszałek uważa za praprzyczynę całego zamieszania związanego z Krajowym Planem Odbudowy? Czy można było uniknąć tej sytuacji? 

MJJ: Warto podkreślić, że obecna sytuacja jest efektem kilku nakładających się czynników. Poluzowanie zasad dotyczących wsparcia przedsiębiorstw, w tym zmiana kryteriów spadku przychodów z 30% na 20%. Dodatkowo, zmiany związane z klasyfikacją PKD, które umożliwiają, by działalność z sektora HoReCa była dodatkowym, a nie głównym kodem.  Zapewne zmiany te miały na celu zwiększenie dostępności pomocy dla szerszej grupy przedsiębiorców oraz elastyczniejsze podejście do wsparcia, chociaż może to budzić dyskusję na temat kwalifikowalności niektórych podmiotów. W mojej ocenie pozwalając na to, aby sektor HoReCa nie był dominującą działalnością, należało wymagać od Wnioskodawców udowodnienia wykazania przychodów właśnie z tej działalności.  

Red: Jak odnosi się Pani do zarzutów, że środki z KPO były wstrzymywane przez poprzedni rząd. Rząd, w którym pełniła Pani funkcję Ministra Funduszy i Polityki Regionalnej? 

MJJ: Chciałabym wyjaśnić, że te zarzuty nie mają odzwierciedlenia w faktach. W rzeczywistości, ścieżka sporządzania i zatwierdzania Krajowego Programu Odbudowy była zgodna z procedurami europejskimi i nie było żadnych działań blokujących albo wstrzymujących te środki ze strony poprzedniego rządu. Niestety jak wszyscy doskonale wiemy, ze strony Brukseli, czy też polityków państw Europy Zachodniej nie brakowało głosów, że Polskę „trzeba zagłodzić”. Długo mogłabym oceniać realia polityki prowadzonej w Brukseli, ale nie jest tajemnicą poliszynela fakt, że środowiska, które mają inne spojrzenie i odmienną aksjologię od tzw. europejskiego mainstreamu (przyp. red. głównego nurtu) często spotykają się z presją polityczną. Podkreślam, że w okresie rządów obecnej ekipy, nie zmieniono żadnych kluczowych ustaw, o których było tak głośno kilka lat temu. W sensie prawnym mamy status quo, natomiast blokowane środki zostały w magiczny sposób odmrożone po zmianie rządu. Interpretację tych zdarzeń pozostawiam do oceny czytelników. 

Red: Jak ustosunkowuje się Pani do pojawiających się w przestrzeni medialnej krytycznych opinii dotyczących nieprawidłowości w zarządzaniu środkami unijnymi? Skąd w całej debacie pojawiła się Rzeszowska Agencja Rozwoju Regionalnego? 

MJJ: Przede wszystkim nie nadużywajmy tu stwierdzenia nieprawidłowości, bo jak dotąd żadne kontrole ich nie wykazały. Chciałbym wyjaśnić, że wszystkie działania związane z zarządzaniem środkami unijnymi są ściśle monitorowane i podlegają regularnym kontrolom. Są to kontrole zarówno Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, jak i też nasze własne. Jeśli chodzi o Rzeszowską Agencję Rozwoju Regionalnego, to jej obecność w debacie wynika z faktu, że jest jednym z operatorów regionalnych, przejmując tą rolę po Małopolskiej Agencji Rozwoju Regionalnego. RARR posiada ponad trzydziestoletnie doświadczenie w wdrażaniu środków europejskich oraz przedakcesyjnych i jest bardzo dobrze przygotowana do realizacji powierzonych zadań. Dodatkowo potencjał RARR do pełnienia roli operatora został zweryfikowany przez Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości, co ostatecznie skutkowało dopuszczeniem do procesu wdrażania środków z instrumentu HoReCa. Dziś można się tylko domyślać, że gdyby RARR nie podjął się funkcji operatora tych środków dla czterech województw (podkarpackiego, małopolskiego, świętokrzyskiego i lubelskiego) nie wiadomo kto by to robił i z jakim skutkiem dla przedsiębiorców. Możliwe, że te środki w ogóle by nie trafiły do tych czterech regionów.   Odnoszę wrażenie, że ktoś w pewnym momencie chciał przerzucić własną odpowiedzialność na kogoś innego, ale zrobił to w sposób wyjątkowo nieudolny.

Red: Czy nie odnosi Pani wrażenia, że to chaotyczne przerzucanie odpowiedzialności na innych i dalekie od profesjonalizmu zarządzanie kryzysem na samym końcu dotyka uczciwych beneficjentów programu, a także fachowców i ekspertów, którzy działają w sektorze publicznym i zajmują się zarządzaniem środkami europejskimi? 

MJJ: Uważam, że w takich sytuacjach kluczowa jest odpowiedzialność i profesjonalizm. Warto zauważyć, że personel, eksperci i instytucje, które od lat zajmują się tym obszarem, działają zgodnie z procedurami, wysokimi standardami i najlepszymi praktykami. Niestety długofalowo takie sytuacje mogą też zniechęcać lokalnych przedsiębiorców do angażowania się w realizację projektów unijnych. Z drugiej strony, jeśli poluzowanie kryteriów i brak rewizji programu przez Panią Minister Katarzynę Pełczyńską-Nałęcz sprawiły, że doszło do nieprawidłowości i środki zostały wydane niezgodnie z prawem, to trzeba te rzeczy wyjaśnić. To nie ulega wątpliwości. Cieszę się, że w najbliższą sobotę odbędzie się nadzwyczajna sesja sejmiku, mam ogromną nadzieję, że będzie to okazja do merytorycznej dyskusji. Dzięki temu odejdziemy od języka anonimowych krytyków i wulgarnych spotów, a przejdziemy do języka faktów, a przecież właśnie tego oczekują od nas mieszkańcy Podkarpacia.

Czytaj także:

Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy