Reklama

Ludzie

„Ordonka”. Mariola Łabno-Flaumenhaft nagrała płytę z piosenkami Hanki Ordonówny

Aneta Gieroń
Dodano: 19.10.2025
Mariola Łabno-Flaumenhaft. Fot. Archiwum Teatru Bo Tak
Mariola Łabno-Flaumenhaft. Fot. Archiwum Teatru Bo Tak
Share
Udostępnij

Znana rzeszowska aktorka, Mariola Łabno-Flaumenhaft w ramach Teatru Bo Tak wydała płytę “Ordonka”, której premiera odbyła się w sobotę w Wojewódzkim Domu Kultury w Rzeszowie. Artystka śpiewa piętnaście piosenek z repertuaru legendarnej, przedwojennej pieśniarki, Hanki Ordonówny. Przy fortepianie towarzyszy jej Maciej Łukaszewicz, nagrania zrealizował Paweł Leniart. Dla Teatru Bo Tak i Marioli Łabno -Flaumenhaft, to kontynuacja opowieści o tej niezwykłej, przedwojennej gwieździe, która trzy lata temu stała się bohaterką ich spektaklu “Ordonka – jeśli kochasz mnie…”.

Niezwykła pieśniarka już za życia była legendą. Jej piosenkę „Miłość Ci wszystko wybaczy” przed wojną znali wszyscy, ba, do dziś jest wielkim przebojem. Jej życie było niczym spełniona bajka o kopciuszku – oto dziewczyna z biednego, proletariackiego domu wychodzi za mąż za księcia – hrabiego Michała Tyszkiewicza, a jakby tego było mało, zostaje uwielbianą gwiazdą sceny. Hanka Ordonówna była i jest fenomenem.

Scena, z której nie zrezygnowała nawet dla tytułu hrabiny Tyszkiewiczowej

Kochała, zdradzała, czarowała, ale inaczej nie potrafiła. Marzyła o miłości, atencji, zachwycie w oczach innych i do końca o to zabiegała. Gdy śpiewała: „Gdy pokochasz tak mocno jak ja. Tak tkliwie żarliwie tak wiesz. Do ostatka do szału do dna. To zdradzaj mnie wtedy i grzesz”. Michał Tyszkiewicz pokochał ją właśnie tak tkliwie i nigdy nie opuścił. Ordonka zdradzała i grzeszyła, ale Michał na zawsze pozostał najważniejszy. Była mu bezgranicznie oddana, choć niekoniecznie wierna, a miłość? Dla niej to był szał, nienasycenie. Nie przez przypadek, po pierwszej nieszczęśliwej miłości, strzeliła sobie w skroń, na szczęście, mało celnie. Do końca życia pozostała jej szrama – tę skrywała pod fantazyjnymi nakryciami głowy, ale z miłosnej egzaltacji nie wyleczyła się nigdy. Zachwyt w oczach innych mężczyzn był jej niezbędny do życia, tak samo jak scena, z której nie zrezygnowała nawet dla tytułu hrabiny Tyszkiewiczowej.

– Ikona polskiej, przedwojennej piosenki fascynowała mnie od dawna, jej nieśmiertelny urok wielkiej gwiazdy, jej charyzma i magnetyzm sceniczny – pisze Mariola Łabno-Flaumenhaft we wstępie do płyty.  – Miała wyjątkową osobowość i zdolność nawiązywania kontaktu z publicznością, a publiczność uwielbiała swoją Hankę! Niezwykła postać, filmowa biografia i piosenki, które wzruszają do dziś! Mam nadzieję, że ta płyta przeniesie nas w urokliwe klimaty lat dwudziestych i trzydziestych, da radość i wzruszenie. Hanka znów ożyje i może uśmiechnie się do nas… tam… z góry.

Artystka nie miała wielkiego głosu, było wiele piosenkarek, które śpiewały znacznie lepiej od niej. Ale to Hanka Ordonówna nauczyła się do perfekcji operować głosem, śpiewała bez mikrofonu – mówiła, szeptała, wybuchała głośnym śmiechem. To wszystko na przedwojennych scenach robiło wielkie wrażenie. Fryderyk Jarosy nauczył ją, że ciężką pracą słabości można przekuć w atuty. Zmysłowym, wibrującym głosem uwodziła publiczność, a jej śpiew można by dziś porównać do znakomitych interpretacji piosenki aktorskiej. 

Mariola Łabno-Flaumenhaft interpretuje pieśni z nieśmiertelnego repertuaru Ordonki 

Tym większy zachwyt wzbudza Mariola Łabno-Flaumenhaft, która przepięknie interpretuje pieśni z nieśmiertelnego repertuaru Ordonki do słów chociażby Juliana Tuwima, Mariana Hemara czy Henryka Warsa: „Na pierwszy znak”, „Szczęście raz się uśmiecha”, Uliczka w Barcelonie”, Jeśli kochasz mnie”, czy „Piosenka o zagubionym sercu”. Każda pieśń jest kadrem z życia artystki. Dzięki temu oglądamy na scenie Hankę – młodziutką szansonistkę, uwielbianą diwę, pożądaną artystkę, zakochaną żonę Michała, pieśniarkę uwięzioną w łagrze, opiekunkę polskich sierot na Wschodzie, w końcu śmiertelnie chorą kobietę. Trzeba wielkiej charyzmy, by zmierzyć się z postacią Hanki Ordonki, tak ekscentryczną i zachwycającą, a jednocześnie magnetyczną, bo ciągle żyjącą w powszechnej wyobraźni, choć minęło siedem dekad od jej śmierci. Dla Marioli Łabno-Flaumenhaft to idealna bohaterka – rzeszowska aktorka po raz kolejny udowodnia, że czuje i rozumie wielkie diwy.

II wojna światowa zabrała Hance wszystko. Zniknął świat, w którym żyła dostatnio i szczęśliwie. Po tym, jak nie zgodziła się przyjąć obywatelstwa ZSRR, trafia do łagru w Uzbekistanie. Pracowała w kamieniołomach i przy budowie drogi. Po podpisaniu paktu Sikorski-Majski, na mocy którego objęto amnestią polskich więźniów, trafia do Taszkientu. Tam organizuje konwój dla 200 dzieci, z którymi dociera do Indii, do Bombaju. Coraz częściej kaszle, pluje krwią, w lepszych chwilach daje jeszcze koncerty dla polskich żołnierzy w Jerozolimie, ale gruźlica postępuje. Umiera w 1950 roku w Bejrucie. Nie na gruźlicę, a na tyfus, którym zaraziła się od męża… 

Tuż przed śmiercią podpisała swój portret słowami: „Gdy już zabraknie łez, trzeba się śmiać! A świat jest pomimo wszystko piękny!”

Na płycie znalazły się: „Sam mi mówiłeś”, „Na pierwszy znak”, „W tę upalną noc”, „Piosenka o zagubionym sercu”, „Walc Kreislera”, „Uliczka w Barcelonie”, „Ja śpiewam piosenki”, „Szczęście raz się uśmiecha”, „Kogo nasza miłość obchodzi”, „Marianna”, „Trudno”, „Ja wiem”, „Mein Jidisze Mame”, „Miłość Ci wszystko wybaczy” i „Błękitny Expres”.

Wydanie krążka było możliwe dzięki wsparciu finansowemu przyjaciół Marioli Łabno-Flaumenhaft, którym aktorka zadedykowała piosenki: Iwonie i Wiesławowi Myszkom – „Trudno”, Ewie i Krzysztofowi Gotfrydom – „Miłość Ci wszystko wybaczy” oraz Maciejowi Dziurgotowi, prezesowi firmy Resgraph – „Piosenkę o zagubionym sercu”.

Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy