Reklama

Kraj

Sejmowa komisja omawia na tajnych obradach sprawę wybuchu granatnika w KGP

Agnieszka Ziemska, Marcin Chomiuk/PAP
Dodano: 28.02.2023
71990_44732449_44732394
Share
Udostępnij
Sejmowa Komisja Administracji i Spraw Wewnętrznych omawia we wtorek na tajnych obradach okoliczności wybuchu granatnika w siedzibie Komendy Głównej Policji. Obecność na komisji potwierdzili m.in. szef MSWiA Mariusz Kamiński i komendant główny Policji generalny inspektor Jarosław Szymczyk.
Posiedzenie poświęcone wybuchowi jednego z granatników, które podczas wizyty na Ukrainie gen. Szymczyk dostał od szefów tamtejszych służb, jest zamknięte. Odbywa się w budynku, do którego dziennikarze nie mają dostępu. Oprócz ministra Kamińskiego i komendanta Policji udział w obradach zapowiedzieli też komendant główny Straży Granicznej gen. dyw. SG Tomasz Praga oraz prokuratorzy.
 
Przewodniczący sejmowej komisji Wiesław Szczepański (Lewica) przed wejściem do budynku powiedział dziennikarzom, że posłowie będą chcieli usłyszeć w tej sprawie "wszystko, co jest możliwe". Jak zaznaczył, posiedzenie komisji ma klauzulę tajną na wniosek szefa MSWiA. "Mam nadzieję, że usłyszymy wszystko to, o co będziemy chcieli zapytać" – dodał.
 
Szczepański podkreślił, że posłowie będą pytać o to, w jaki sposób komendant dostał te granatniki, w jaki sposób wrócił do Polski bez zgłaszania ich na granicy oraz kto i jak wniósł je do budynku KGP. Będą też pytać "o brak powiadomienia odpowiednich służb o wybuchu", a także o to, dlaczego "zanim kończy się śledztwo, pan generał ma już status osoby pokrzywdzonej".
 
Komisja Administracji i Spraw Wewnętrznych sprawą wybuchu granatnika w KGP miała zająć się w styczniu. Posiedzenie zostało jednak odroczone na wniosek posłów opozycji, którzy uzasadniali go nieobecnością m.in. szefa MSWiA i komendanta Szymczyka.
 
Do eksplozji granatnika doszło 14 grudnia ub. roku w Warszawie na zapleczu gabinetu komendanta. Gen. Szymczyk, tłumacząc w mediach okoliczności, w jakich dostał takie prezenty, wskazywał, że na spotkaniu z szefem Narodowej Policji Ukrainy Ihorem Kłymenką otrzymał tubę po granatniku przerobioną na głośnik, z którego puszczano muzykę. Podobną tubę otrzymał od Państwowej Służby Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych gen. Dmytra Bondara i był zapewniany, że to także element zużytej broni. Po eksplozji Bondar został zawieszony.
 
Komendant tłumaczył też, że przejeżdżał polsko-ukraińską granicę na paszporcie dyplomatycznym i nie zgłaszał prezentu, bo – jak mówił – w świadomości delegacji "to nie było uzbrojenie, tylko dwie zużyte, puste tuby po granatnikach".
 
W sprawie toczą się śledztwa i w Polsce, i na Ukrainie. Szef MSWiA informował, że wyklucza dymisję komendanta z powodu tego incydentu. Pod koniec grudnia ub.r. Kamiński spotkał się z ówczesnym szefem MSW Ukrainy Denysem Monastyrskim, tragicznie zmarłym w katastrofie śmigłowca z 18 stycznia. "Strona ukraińska po raz kolejny wyraża ubolewanie z powodu nieumyślnej pomyłki, która doprowadziła do incydentu w Komendzie Głównej Policji" – głosił wspólny komunikat ministrów spraw wewnętrznych Polski i Ukrainy, który uzgodnili podczas spotkania.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy