Sport

Ligowy klasyk, jak za dawnych lat. Ruch i Wisła w mistrzowskiej scenerii

Źródło: Serwis informacyjny PZPN
Dodano: 22.02.2025
Foto: Serwis informacyjny PZPN
Foto: Serwis informacyjny PZPN
Share
Udostępnij

Dwie drużyny, które łącznie zdobyły 27. tytułów mistrzowskich, o punkty powalczą na legendarnym Stadionie Śląskim – to scenariusz zapowiadający wiele wrażeń. I chociaż dzisiaj marki zarówno Ruchu Chorzów, jak i Wisły Kraków są trochę zakurzone, bo oba kluby grają na zapleczu ekstraklasy, to jednak w sobotnie wczesne popołudnie nie będzie miało to aż takiego znaczenia. Historyczny obiekt w Chorzowie wypełni się bowiem kibicami do ostatniego miejsca!

Na ten moment wiadomo już, że bilety na spotkanie jednych z najstarszych ligowców zakupiło ponad 52 tysiące kibiców, ale bez większego ryzyka można stwierdzić, że wszystkie dostępne wejściówki do soboty się rozejdą. Łącznie 53 888 biletów. Będzie to tym samym nowy rekord widowni na meczu ligowym w naszym kraju w XXI wieku. Poprzedni ustanowiono na Stadionie Śląskim… rok temu przy okazji spotkania Ruchu z Widzewem Łódź. – To pokazuje jakie jest zapotrzebowanie na wielką piłkę w Chorzowie oraz w Krakowie, bo będzie na meczu także sporo kibiców Wisły. Takie kluby, jak Ruch czy Biała Gwiazda są zdecydowanie potrzebne na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Mocno liczę na to, że będziemy w stanie w komplecie awansować do PKO BP Ekstraklasy – mówi szkoleniowiec Ruchu Dawid Szulczek, który trenerską pracę na tym najwyższym poziomie zaczynał właściwie od… Wisły, gdzie pełnił rolę asystenta w sztabie trenera Artura Skowronka. – W sobotę w trakcie meczu na sentymenty nie będzie jednak czasu.

Elementów łączących oba kluby jest zdecydowanie więcej. I nie chodzi tylko o to, że Ruch i Wisła, obok Legii i Górnika Zabrze, mają najwięcej w historii tytułów mistrzowskich – stąd pojedynek ten określa się meczem mistrzów – ale w przeszłości wielu piłkarzy migrowało między Krakowem i Chorzowem. To mniej znani i już trochę zapomniani, jak Jacek Matyja czy też Bartłomiej Jamróz, ale także Andrzej Niedzielan, czy przede wszystkim Marcin Baszczyński. Wielkie zasługi dla obu ekip ma także Maciej Sadlok, obecny piłkarz Ruchu, który jednak więcej występów ma w drużynie Wisły. – Zawsze podkreślam, że oba te kluby mam w sercu. Dla mnie zatem będzie to szczególny mecz. Wiele zawdzięczam zarówno Ruchowi, jak i Wiśle. Nigdy się to nie zmieni, ale w sobotę liczy się tylko Ruch i zrobimy wszystko, by trzy punkty zostały w Chorzowie – deklaruje 35-letni defensor.

– Liczę na to, że zgarniemy trzy punkty i po wielu latach będzie to wspaniałe wydarzenie do wspominek. Podczas meczu za bardzo nie będę mógł się koncentrować na tym, co się dzieje na trybunach, bo będziemy w ogniu walki. Musimy się skupić na boisku i zmaksymalizować swoje szanse na zwycięstwo. Jeśli po latach będą wspomnienia, to będziemy do tego meczu zapewne wracać. Zachowamy sobie nagrania z tego spotkania, bo jest to duże wydarzenie – mówi raz jeszcze Dawid Szulczek, który na Stadionie Śląskim w roli trenera Ruchu wyłącznie wygrywał. Pięć meczów – pięć zwycięstw. Udaną serię, w wyjątkowych okolicznościach, chce podtrzymać w sobotę.

Ruch

fot. Cyfrasport

Nie ma co jednak ukrywać, że kibice zarówno w Chorzowie, jak i w Krakowie spodziewali się odrobinę więcej po inauguracji tegorocznych zmagań. Ruch w pierwszym spotkaniu zremisował z Pogonią Siedlce na wyjeździe 1:1, Wisła przegrała u siebie ze Zniczem Pruszków 0:1. – Źle weszliśmy w to spotkanie, trudno nam było odpowiedzieć rywalowi. W pierwszych dziesięciu minutach gra była rwana i akurat wtedy przeciwnik zdobył bramkę z rzutu wolnego. Popełniliśmy duży błąd przy tym stałym fragmencie gry. Potem im dalej w las, tym bardziej się rozkręcaliśmy. Mieliśmy swoją sytuację, ale Siedlce też miały sam na sam, więc pierwsza połowa była na remis. W drugiej połowie czynnikiem kluczowym była temperatura, która mocno zepsuła boisko. Nie umieliśmy się rozkręcić, mecz był rwany. Co chwila jakieś przerwy wybijające nas z uderzenia, a do tego po prostu to nie był nasz dzień, piłka nam nie siedziała… – mówi na chłodno o poniedziałkowym występie szkoleniowiec Niebieskich.

Wisła nie dość natomiast, że zmaga się z problemami organizacyjnymi w samym klubie, to jeszcze w domowym meczu ze Zniczem nie była w stanie zdobyć nawet bramki. To spore rozczarowanie. – Rywal bronił się nisko, bronił się szczęśliwie. Niestety, czasami są takie spotkania, że przeciwnik oddaje jeden celny strzał na bramkę i ją zdobywa, a my według statystyk mieliśmy chyba 29 stworzonych sytuacji bramkowych, z czego żadna nie zakończyła się golem. Na pewno jest to rozczarowanie. Jest to ogromny niedosyt, bo liczyliśmy na to, że będziemy mieli trzy punkty po pierwszej serii – mówił o spotkaniu trener Wisły Kraków, Mariusz Jop. 

Dzisiaj dla obu drużyn najważniejsze jest przede wszystkim odcięcie się od nieudanej inauguracji i skupienie się na meczu, a właściwie na jej sportowej części. – W sobotę będziemy chcieli zagrać znacznie lepiej niż w Siedlcach. Pod kątem cech mentalnych na pewno będziemy przygotowani na to, żeby grać przed tak dużą publiką – zapewnia trener Ruchu Chorzów, zwracając uwagę także na aspekty i przygotowanie psychologiczne przed tym spotkaniem. – Jeżeli będę miał do dyspozycji dwóch zawodników o podobnej dyspozycji, to o grze może zadecydować fakt, który występował już przy takiej publiczności – dodaje.

Ruch

W drużynie Wisły Kraków na pewno nie zagra Alan Uryga, który będzie pauzował za żółte kartki. – Jest Mariusz Kutwa, jest „Biedrza” (Wiktor Biedrzycki – przyp.red.), jest Kacper Skrobański. Są opcje na środek obrony – wymienia możliwe alternatywy trener Mariusz Jop. W zespole Ruchu także spodziewane są zmiany, chociaż głównie spowodowane słabszym występem w poniedziałek. Mecz w Siedlcach dał do myślenia trenerowi Szulczkowi, a trzeba pamiętać, że w ciągu tygodnia obciążenia wcale nie spadną. We wtorek rywalem Niebieskich w ¼ finału Pucharu Polski będzie Korona Kielce, a w następny poniedziałek lider zaplecza ekstraklasy z Niecieczy. 

Dla chorzowian w tej chwili najważniejsze jest to, że w drużynie sytuacja zdrowotna jest dobra. – Wszystkich zawodników jutro powinienem mieć do dyspozycji – deklaruje trener Szulczek, a z trybun mecz będzie oglądał jedynie Patryk Sikora, który na zgrupowaniu w Turcji doznał pęknięcia rzepki. – Trudno rokować, ale myślę, że przerwa wyniesie około trzech miesięcy. To nie jest aż tak zły prognostyk, trochę szczęścia w nieszczęściu, choć nigdy nie ma dobrego momentu na kontuzję – mówi kapitan Niebieskich, który wcześniej miał już aż trzykrotnie zerwane więzadła.

Ruch

fot. Cyfrasport

W Ruchu Chorzów w wielkim klasyku może zadebiutować pozyskany w ostatnich dniach Dominik Preisler. – Jest gotowy do gry w naszym stylu taktycznym – przyznaje trener Szulczek. Wisła może natomiast liczyć na Marko Poletanovića. – Fizycznie jest gotowy, ale potrzebuje jeszcze chwili, żeby wejść w sposób gry, który my preferujemy, tak żeby poznał lepiej naszą strukturę w atakowaniu – mówił po meczu ze Zniczem Pruszków trener Mariusz Jop. 

Pierwszy mecz w historii Ruch Chorzów z Wisłą Kraków rozegrał w 1926 roku. Do tej pory bilans 159. meczów jest minimalnie korzystniejszy dla Niebieskich z Chorzowa. Ruch wygrał 63. mecze. Wisła triumfowała 57. razy, a 39. razy padł remis. Bilans bramkowy jest korzystniejszy dla Wisły i wynosi 234:218. Również jesienne spotkanie zakończyło się po myśli Wiślaków, którzy wygrali z Ruchem 3:1. Wtedy również stadion przy ulicy Reymonta wypełnił się niemal do ostatniego miejsca.

Ruch

fot. Cyfrasport

– To będzie wielkie święto dla fanów Ruchu i Wisły, natomiast my koncentrujemy się na tym, co będzie się działo na boisku. Wszystkie kwestie związane z tym meczem, chociażby medialne, organizowaliśmy jeszcze przed wylotem na obóz do Turcji. Wszystko po to, żeby teraz skoncentrować się tylko na meczach o stawkę. Jest tego wszystkiego dużo w mediach, ale nie jest tak w drużynie, szatni czy w samym sztabie. Przygotowujemy się tak, jak do każdego meczu, z takim założeniem, że na boisku będzie trudniej o komunikację z piłkarzami – przyznaje na koniec trener Ruchu Chorzów.

Share
Udostępnij

Nasi partnerzy