Strona główna>Sport>Sir Sicoma Monini Perugia powstrzymał powrót Zawiercia i zapewnił sobie pierwszy tytuł w Final Four tegorocznej edycji Ligi Mistrzów CEV mężczyzn.
Sport
Sir Sicoma Monini Perugia powstrzymał powrót Zawiercia i zapewnił sobie pierwszy tytuł w Final Four tegorocznej edycji Ligi Mistrzów CEV mężczyzn.
Źródło: championsleague.cev.eu
Dodano: 19.05.2025
Foto: x.com/AluronCMC
Udostępnij
Sir Sicoma Monini Perugia zapewniła sobie pierwszy tytuł w Lidze Mistrzów CEV mężczyzn, powstrzymując powrót Aluron CMC Warta Zawiercie w godnym meczu finałowym, emocjonującym meczu rozstrzygniętym 3:2 (25:22; 25:22; 20:25; 22:25; 15:10), który trwał ponad trzy godziny.
To był historyczny moment zarówno dla Sir Sicomy Moniniego Perugia, jak i Alurona CMC Warta Zawiercie, gdy obie drużyny walczyły o swój dziewiczy tytuł w Lidze Mistrzów CEV Mężczyźni.
Perugia przegrała dotychczas tylko jeden mecz w europejskich rozgrywkach premium w tym sezonie, natomiast Zawiercie miało szansę zostać pierwszą drużyną od sześciu sezonów, która zdobędzie trofeum, nie przegrywając ani jednego meczu.
Ale kto był faworytem? Perugia, z ich absolutnie fantastyczną głębią? Czy doświadczone Zawiercie, które zniwelowało dwusetową stratę w sobotę przeciwko Jastrzębskiemu Węglowi, kwalifikując się do finału?
Foto – Źródło: championsleague.cev.eu
Wiadomo było, że będzie to zacięty mecz i właśnie taki okazał się pojedynek obu drużyn w wypełnionej po brzegi Atlas Arenie w Łodzi. Do końca pierwszego seta toczyła się zacięta walka, a Zawiercie nieustannie walczyło, by nie dopuścić do porażki z Perugią.
Choć Perugia nie miała znacznie lepszego ataku (42% przy 36% skuteczności ataku Zawiercia), włoska drużyna zapewniła więcej bloków (cztery do dwóch) i skorzystała na doskonałym meczu Wassima Ben Tary i Yuki Ishikawy, którzy zdobyli łącznie 10 punktów.
Ale dzięki ich fantastycznej głębi Perugia naprawdę nacisnęła pedał i wyrwała pierwszego seta. Zmieniony na koniec, Jesus Herrera zaserwował jednego asa i utrzymał swój serwis przez trzy kolejne punkty, umożliwiając włoskiej drużynie otwarcie pięciopunktowej przewagi, co okazało się kluczowe na koniec, gdy zapewnili sobie zwycięstwo 25:22.
Czy drugi set miał być inny?
Zawiercie wiedzą, jak się podnosić z trudnych sytuacji i dokładnie to próbowali zrobić, zaczynając drugiego seta od zwycięstwa 4:1.
Po zmianie w trzecim secie półfinału przeciwko Jastrzębskiemu Węglowi, Aaron Russell wrócił z przytupem i zdobył dziewięć punktów w drugim secie, będąc głównym graczem Zawiercia.
Foto – Źródło: championsleague.cev.eu
Polska strona poprawiła skuteczność ataku do 41% w drugim secie, a Karol Butryn zdobył asa, a Zawiercie otworzyło prowadzenie 8:5. Jednak Perugia nie odpuściła, ponieważ Ben Tara był w doskonałej formie, wspierany przez Oleha Plotnytskiego, który zdobył pięć punktów w drugim secie.
Jednak Zawiercie nadal prowadziło, 17:15, a okno możliwości dla Perugii szybko się zamykało. Ale wtedy pojawił się Ben Tara. Dzięki trzem fantastycznym setom – dwóm asom z rzędu – szybko zmienił dynamikę seta.
Dzięki dwóm punktom z rzędu Perugia objęła prowadzenie 22:20 i nie oddała go już do końca, wygrywając 10 z ostatnich 15 punktów, wygrywając drugiego seta 25:22 i zyskując upragnione trofeum w jednym secie.
I po raz kolejny Zawiercie znalazło się w tej samej opłakanej sytuacji, co w sobotę, kiedy przegrało dwa pierwsze sety półfinału. Każdy błąd, każda pomyłka sprawiłaby, że ich marzenie o tytule stałoby się nie do utrzymania, dlatego pole do błędów było niewielkie.
Perugia dominowała w każdej kategorii, więc nadszedł czas, aby polska drużyna wyszła na prowadzenie i spróbowała zrobić dokładnie to, co zrobiła w sobotę. Po dwóch spokojnych setach na boisko wszedł Bartosz Kwolek.
Ale Perugia po raz kolejny wyglądała silnie i kontrolowała grę, utrzymując prowadzenie przez cały set, gdyż Zawiercie objęło prowadzenie tylko raz, 1:0. Mimo to Włosi nie zdołali stworzyć przewagi większej niż dwa punkty, mimo to prowadzili 15:13 i dzieliło ich tylko 10 punktów od pierwszego tytułu w tych rozgrywkach.
Czas dla drużyny zarządził trener All-Star sezonu, Michał Winiarski. Pozwoliło to zmienić sytuację na boisku, dzięki czemu Zawiercie zdobyło trzy punkty z rzędu, a po znakomitych zagrywkach Mateusza Bieńka polska drużyna objęła prowadzenie 18:16.
Dzięki zdobyciu przez Kwolka i Russella łącznie 29 punktów, Zawiercie ostatecznie wygrało seta 25:20 i zapewniło sobie kolejny wspaniały powrót w tym fantastycznym sezonie.
Foto – Źródło: championsleague.cev.eu
Czwarty set był prawdziwym rollercoasterem. Obie drużyny nieustannie wymieniały ciosy, a żadna nie prowadziła różnicą większą niż dwa punkty, aż do momentu, w którym Zawiercie uzyskało przewagę 16:15, głównie dzięki znakomitym atakom Kwoleka i Russella.
W tym momencie Russell, były zawodnik Perugii, który spędził trzy lata we włoskiej drużynie, zdobył 21 punktów, będąc najskuteczniejszym strzelcem meczu. A dzięki mocnemu zakończeniu seta, dzięki kilku doskonałym zagraniom, Zawiercie przesunęło mecz – finał tegorocznej CEV Champions League Men – do decydującego, wygrywając 25:22 w czwartym secie.
Kiedy impet przesunął się na stronę Polaków, doświadczeni gracze Perugii poczuli, że muszą zwiększyć tempo gry i po trzech kolejnych serwisach Yuki Ishikawy, które dały im punkty, objęli prowadzenie 5:1, wybijając powietrze z wypełnionej po brzegi Atlas Areny.
Russell znów się wyróżnił, zdobywając trzy punkty z rzędu i zmniejszając stratę, ale Perugia odpowiedziała stanowczo, a dwie akcje Ishikawy i Bena Tary dały drużynie czteropunktową przewagę, 10:6.
Czy Zawiercie miało siłę na kolejny powrót?
Krótko mówiąc: nie. Polacy zmniejszyli przewagę do dwóch punktów, ale ostatecznie Perugia okazała się zbyt silna, dzięki doskonałemu startowi w piątym secie, a dzięki dwóm kolejnym punktom zdobytym przez Płotnytskyiego Perugia wygrała 15:10 i zdobyła tytuł.
To pierwszy tytuł w Lidze Mistrzów CEV mężczyzn w historii Perugii, a także pierwszy wywalczony przez trenera Angelo Lorenzettiego, który wcześniej przegrał pięć rozegranych finałów. Jest to ukoronowanie osiągnięć włoskiej drużyny, która wcześniej sześciokrotnie plasowała się w pierwszej czwórce Ligi Mistrzów CEV mężczyzn.
Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.
Ściśle niezbędne ciasteczka
Niezbędne ciasteczka powinny być zawsze włączone, abyśmy mogli zapisać twoje preferencje dotyczące ustawień ciasteczek.
Jeśli wyłączysz to ciasteczko, nie będziemy mogli zapisać twoich preferencji. Oznacza to, że za każdym razem, gdy odwiedzasz tę stronę, musisz ponownie włączyć lub wyłączyć ciasteczka.