Przez weekend strażacy interweniowali 2,5 tysiąca razy, usuwając skutki przechodzącego nad krajem frontu burzowego. W południowo-zachodniej Polsce zalało ulice i budynki, są uszkodzone dachy i samochody – przekazała PAP starszy strażak Monika Nowakowska-Brynda z Państwowej Straży Pożarnej.
Przez ostatni weekend strażacy do akcji najczęściej wyjeżdżali na terenie województwa dolnośląskiego. Tam musieli interweniować aż 480 razy. Ich działania polegały m.in. na wypompowywaniu wody z zalanych piwnic i studzienek, czy usuwaniu połamanych drzew i konarów z dróg.
Jak zaznaczyła st. str. Nowakowska-Brynda, tylko w powiecie dzierżoniowskim na Dolnym Śąsku deszcz sięgnął 1130 milimetrów na metr kwadratowy. "Dla porównania jest to wartość średniego opadu dla jednego letniego miesiąca. W związku z zaistniałą sytuacją w powiecie ogłoszony został alarm przeciwpowodziowy" – podkreśliła.
Regionem, w którym przechodzący front
poczynił najwięcej szkód była południowo-zachodnia część kraju, głównie województwa śląskie, opolskie i małopolskie. "Strażacy w tych województwach interweniowali odpowiednio: 415, 367, 225 razy" – zaznaczyła strażaczka.
Te szkody to m.in. zalany tunel na zakopiance. Na Podhalu woda występowała z potoków, wskutek czego podtopione zostały budynki gospodarcze i mieszkalne, głównie w gminie Czarny Dunajec (miejscowości Ciche i Ratułów). "Silne wiatry nie oszczędziły również dachów budynków a przewracające drzewa uszkadzały zaparkowane pojazdy" – dodała st. str. Nowakowska-Brynda.
Straż pożarna przez weekend wypompowywała wody z zalanych piwnic i studzienek oraz usuwali połamane drzewa i konary z dróg.
Strażaczka przypomniała, że według prognoz IMGW w najbliższym czasie spodziewane są ekstremalne zjawiska pogodowe wraz z tropikalnymi upałami. "Prawdopodobieństwo wystąpienia gwałtownych burz i gradobicia jest bardzo duże. W związku z powyższym wskazane jest regularne śledzenie prognoz oraz alarmów wydawanych przez meteorologów a także Rządowe Centrum Bezpieczeństwa" – podkreśliła.