Reklama

Ludzie

Jan Puk, Lasowiak z dziada pradziada, z Gloria Artis

Aneta Gieroń
Dodano: 08.07.2024
Jan Puk. Fot. Tadeusz Poźniak
Jan Puk. Fot. Tadeusz Poźniak
Share
Udostępnij

Jan Puk, Lasowiak z dziada pradziada, twórca drewnianych zabawek z Trześni w gminie Gorzyce, w sobotę w Muzeum Kultury Ludowej w Kolbuszowej został uhonorowany srebrnym medalem Gloria Artis. Medal nadawany jest przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego osobom szczególnie wyróżniającym się w dziedzinie twórczości artystycznej, działalności kulturalnej lub ochronie kultury i dziedzictwa narodowego.

Tytan pracy – jego pracownię wypełnia zapach drewna i wielki kosz po brzegi wypełniony lasowiackimi sercami. I tak każdego dnia od 35 lat. W maju Jan Puk obchodził 84 urodziny. Ale to tylko liczba! Dopóki zdrowie pozwala, rzeźbi i struga bez wytchnienia.

Fot. Tadeusz Poźniak

– Nie zawsze tak było – mówi artysta ludowy. – W domu rodzinnym pomagałem ojcu przy robieniu drewniaków. Dla siebie strugałem najprostsze zabawki, za które bardzo byłem chwalony w szkole. Skąd taka fascynacja? Nie wiem! Pasja chyba, a ta przecież najważniejsza. W domu było nas ośmioro, tylko ja robię w drewnie. Sam doczekałem się piątki dzieci, niestety żadne nie kontynuuje zabawkarskich fascynacji. Wnuki, i owszem, bardzo lubią się nimi bawić i dumne z tego, co dziadek robi, ale niekoniecznie chcą strugać w drewnie.

Przez 35 lat było już prawie 130 wystaw w Polsce i na świecie

Jan Puk na kilka dekad także porzucił drewno i artystyczne fascynacje. – Ożeniłem się, rodziły się dzieci, budowałem dom, doglądałem gospodarstwa, pracowałem na kolei w Sandomierzu i Rozwadowie. To wszystko zajmowało dużo czasu, nie było kiedy myśleć o rzeźbieniu – przyznaje artysta. – Kilka lat przed 50. urodzinami wróciłem do marzeń z dzieciństwa i już się z drewnem nie rozstaję. W 1988 roku, dzięki namowom i pomocy etnografa, Józefa Myjaka z Domu Kultury w Grębowie, po raz pierwszy pokazałem swoje prace i tak trwa to do dziś. Przez 35 lat było już prawie 130 wystaw w Polsce i na świecie. A ja w tym czasie zapisałem 21 kronik dokumentujących wszystko, co związane z moimi zabawkami i rzeźbami.

Znany jako regionalista, społecznik, rzeźbiarz, poeta, jest absolutnym mistrzem w tworzeniu tradycyjnych zabawek. Te zachwycają w Polsce i na świecie, goszczą na wystawach w największych miastach Europy. Co najmniej raz w miesiącu ktoś z Francji, Holandii, albo Wielkiej Brytanii puka do drzwi jego domu w Trześni i prosi o pokazanie prywatnej kolekcji.

– Gość w dom, Bóg w dom – śmieje się Jan Puk. – Zapraszam do środka i chętnie opowiadam o pracy drewnie. Bardzo to lubię, domownicy już się przyzwyczaili.

Kilka tysięcy statycznych i ruchomych zabawek

Przez ostatnie trzy dekady zrobił kilka tysięcy zabawek. Większość trafiła do muzeów, m.in. do Muzeum Regionalnego w Stalowej Woli, Muzeum Kultury Ludowej w Kolbuszowej, Muzeum Okręgowego w Sandomierzu, Muzeum Etnograficznego w Warszawie, Muzeum Zabawkarstwa w Kielcach, Muzeum Ziemi Leżajskiej i kolekcji prywatnych. Są wśród nich statyczne i ruchome, ilustrujące lasowiackie zagrody oraz sprzęty gospodarskie. Jednym z najciekawszym cykli są ruchome zabawki odtwarzające przedstawicieli ginących zawodów oraz zanikające czynności: pilarzy, kowali, bednarzy, drwali, cieśli, kołodziejów, cepowanie, czy szatkowanie kapusty.

Jest także twórcą różnorodnych instrumentów muzycznych: terkotek, kołatek, grzechotek z kamieniami polnymi, czy gwizdków.

– Te ostatnie, z drewna sosnowego, powyginane przez naturę wydają piękne dźwięki. Dzieci jej uwielbiają – dodaje.

Wszystkie zabawki oraz rzeźby, zazwyczaj z drzewa lipowego i osikowego, także sosnowego i dębowego, tworzone są bez użycia gwoździ i niemalowane!

Jan Puk rozwija różne metody i techniki stylistyczne. Słynie ze stosowania skomplikowanych, wieloelementowych mechanizmów ruchomych, w całości wykonanych z drewna! W cyklu „Wozy” pokazuje różnorodność pojazdów wiejskich, dbając o wszelkie szczegóły konstrukcyjne. Wszystkie pojazdy są w pełni mobilne! W zagrodzie bednarza znajdziemy: cebrzyki, konewki, niecki, beczki, masielnice i wiadra – wszystko to, co bednarze wyrabiali. Obok stoją kolibki, niecki i kormon. W niecce kąpało się dzieci i wyrabiało ciasto. W kolibce spały najmłodsze pociechy, a w kormon, czyli płócienną płachtę wkładało się niemowlę, gdy gospodyni szła do pracy w polu. Jest jeszcze drewniane kółko, przy którym przed laty dzieci uczyły się chodzić.

Misternie wykonane zabawki są najlepszą dokumentacją i sposobem na poznanie dawnej wsi lasowiackiej.

Laureat Nagrody im. Oskara Kolberga

My są pracowite ludziska – dodaje Jan Puk. – Lasowiacy byli dobrymi rzemieślnikami. Wychowani w lesie, potrafili z drewna zrobić wszystko.

Stąd w kolekcji artysty także rzeźby. Najwięcej tych poświęconych tematyce sakralnej (Chrystus frasobliwy i figury świętych), postaci historycznych (Józef Piłsudski, Tadeusz Kościuszko) oraz scen z życia lasowiackiej wsi.

Fot. Tadeusz Poźniak

– Przywiązuję się do każdej rzeźby i zabawki – wyznaje Lasowiak. – Niechętnie się rozstaję ze swoim pracami, a coraz więcej mam zamówień na duże, skomplikowane zabawki do kolekcji prywatnych. Wielu kolekcjonerów jest też zainteresowanych warsztatami rzeźby w drewnie. Niekiedy przyjeżdżają do mnie na kilka dni i podglądają w pracy.

 W ostatnich latach Jan Puk stał się bohaterem czterech prac magisterskich, a w 2022 roku został laureatem Nagrody im. Oskara Kolberga za zasługi dla kultury ludowej w kategorii twórców z dziedziny plastyki i folkloru muzyczno-tanecznego. Dla niego najważniejsze są jednak spotkania z dziećmi i młodzieżą. To im chce przekazać lasowiackie dziedzictwo i rozmiłować w drewnie.

Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy