Reklama

Kultura

Banach o Szuberze w Muzeum Historycznym

Aneta Gieroń
Dodano: 19.07.2024
Od lewej: Wiesław Banach i Janusz Szuber w Muzeum Historycznym w Sanoku. Fot. Tadeusz Poźniak
Od lewej: Wiesław Banach i Janusz Szuber w Muzeum Historycznym w Sanoku. Fot. Tadeusz Poźniak
Share
Udostępnij

Na poddaszu Muzeum Historycznego w Sanoku można oglądać wystawę Janusz Szuber – Próbuję być (Rekonstrukcja Miejsca) zaaranżowaną przez Wiesława Banacha, były dyrektor sanockiego muzeum i przyjaciel Janusza Szubera. Na ekspozycji, którą potrwa do 22 września, można obejrzeć liczne pamiątki po zmarłym w 2020 roku mistrzu słowa ‒ m.in. wydania tomów poezji autora, rękopisy, liczne fotografie, wybrane dzieła z domowej biblioteczki a nawet meble z jego ostatniego mieszkania przy sanockim Rynku. Dopełnieniem ekspozycji są obrazy Fryderyka Pautscha i Stefana Filipkiewicza z okresu międzywojennego ‒ z rodzinnej kolekcji poety oraz bogaty zbiór rysunków, grafik i obrazów podarowanych przez zaprzyjaźnionych z nim artystów: Leszka Rózgę, Henryka Wańka i Stanisława Białogłowicza.

Mówił o sobie: rzemieślnik, który stara się, by jego rzemiosło było dobre. Pisanie poezji na poziomie drukowalności nie miałoby dla niego sensu. Janusz Szuber zadebiutował w 1994 roku na łamach “Tygodnika Sanockiego”, gdzie opublikował teksty wybrane z zestawu pt. „Apokryfy i epitafia sanockie”, uhonorowane pierwszą nagrodą w IV edycji konkursu „Ziemia rodzinna Grzegorza z Sanoka w literaturze”, organizowanego przez Miejską Bibliotekę Publiczną im. Grzegorza z Sanoka.

To był olśniewający debiut Janusza Szubera

To był późny, ale olśniewający debiut, w którym Szuber objawił się jako poeta dojrzały i w pełni uformowany. Za nim było 30 lat pisania „do szuflady”, przed nim prawie trzy dekady atencji czytelników i krytyków literatury. Z dnia na dzień zajął osobne, bardzo ważne miejsce w polskiej poezji współczesnej.

W 1995 roku ukazały się dwie pierwsze części „pięcioksięgu”: „Paradne ubranko i inne wiersze” oraz „Apokryfy i epitafia sanockie”. Debiut książkowy Janusza Szubera był w dużej mierze zasługą kuzynki poety – Grażyny Jarosz, doktora mikrobiologii z Oslo, która sfinansowała wydanie pierwszych tomików. Trzy dalsze części: „Pan Dymiącego Zwierciadła”, „Gorzkie prowincje” i „Srebrnopióre ogrody” z „Listem do Poety” Mariana Pankowskiego, zostały opublikowane w l996 roku. W tym samym roku Szuber otrzymał Nagrodę im. Barbary Sadowskiej i Kazimiery Iłłakowiczówny oraz został członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.

 Dla Szubera zakorzenienie, w sensie egzystencjalnym, było niezwykle ważne i on te korzenie zapuszczał coraz głębiej, i głębiej. Miał ogromny szacunek dla formy, opowiadał się za ciągłością tradycji. Uważał, że przeszłość rzutuje na to, co teraz, dlatego trzeba ją znać i wydobywać z niej to, co może stanowić wartość także w teraźniejszości.

Nie bez znaczenia jest historia rodzinna poety. Ze strony ojca był potomkiem familii z korzeniami niemieckiego osadnictwa w Haczowie w XV wieku. Rodzina matki miała ziemiańsko-inteligencką genealogię i wieloetniczność – niemiecką, ruską, ormiańską oraz chorwacką – we krwi. Spokrewnieni z Drewińskimi, Rylskimi i Zachariasiewiczami, od pokoleń wrastali w sanocką ziemię. 

– Ja ukochałem to miejsce. Pochodzę z Wielkopolski – mówi Wiesław Banach, wieloletni dyrektor Muzeum Historycznego i twórca Galerii Zdzisława Beksińskiego w Sanoku. – Słowo i obraz przesądziły o mojej wieloletniej przyjaźni z Januszem. Zanim jeszcze go poznałem, przeczytałem wiersz, który przykuł moją uwagę. Nie jestem znawcą literatury, ale to, co przeczytałem, było tak dobre, że nie dało się tego nie zauważyć.  Kiedy zostałem dyrektorem Muzeum Historycznego i zakończyłem remont budynku, natychmiast powiedziałem Januszowi, że sanocki zamek jest do jego dyspozycji. Od początku uważałem, że to najbardziej godne miejsce dla Szubera w Sanoku, a on swoją twórczością dopisuje się do historii, która już wisi na ścianach Muzeum Historycznego. Tak zaczęła się epoka prawie dwóch dekad spotkań autorskich na zamku.

To był ten dobry czas, kiedy poeta przeniósł się z ciasnego mieszkanka przy ulicy Sienkiewicza i osiadł w pięknym miejscu w samym sercu sanockiego Rynku, skąd miał widok na wzgórze, góry Słonne i skąd w kilka minut bez żadnych utrudnień mógł dojechać do zamku. Przestrzeń, gdzie mieszkał, to było wysmakowane miejsce – pełne rodzinnych pamiątek i prac plastycznych, które uwielbiał. Kolekcjonował grafiki prof. Leszka Rózgi i Henryka Wańka. Gdy kończyło się lato i czas objazdów wokół Sanoka oraz Gór Słonnych, kupował „rózgi”, czyli prace prof. Rózgi, i tak był „zabezpieczony” na zimę, kiedy całymi dniami wpatrywał się w nowe obrazy.

Wiesław Banach i Janusz Szuber na Zamku w Sanoku

– Godzinami mógł słuchać moich opowieści o obrazach z wystaw stałych i czasowych – mówi Wiesław Banach. – Bardzo dobrze się u nas czuł, on autentycznie interesował się sztuką, malarstwem. Ważne były dla niego reprodukcje, jakie towarzyszyły jego poezji w kolejnych tomikach. Nakładem Muzeum Historycznego w Sanoku w 1997 roku ukazał się tom „Śniąc siebie w obcym domu” ze wstępem Antoniego Libery oraz ilustracjami Jana Ekierta. Piękny okazał się album poświęcony Sanokowi „Mojość” z 2005 roku, w którym znalazła się poezja Janusza i zdjęcia Władysława Szulca – wybitnego sanockiego fotografika, czy tomik “Las w lustrach”, opublikowany w wydawnictwie YES w wersji polsko-angielskiej, z ilustracjami Henryka Wańka.

W 1999 roku w Warszawie uhonorowany został nagrodą główną Fundacji Kultury. Po ponad dwudziestu latach wrócił do Warszawy, gdzie został wspaniale przyjęty przez środowisko literackie i wszystkich tych, których podziwiał.

– Ta prowincja była dla niego ogromną siłą – uważa Banach. – Gdyby został w Warszawie, czy powstałaby tak znakomita poezja?! Mam wątpliwości. Może tylko Marian Pankowski, którego Janusz bardzo cenił, potrafił uczynić Sanocczyznę tak dotykalną i uniwersalną jednocześnie. Dla Szubera Sanok stał się całym światem z konieczności, ale nie wiem, czy to nie było czymś dobrym. Był zanurzony w otaczającej go rzeczywistości. Żyjąc na prowincji, nie uczestniczył w warszawskich koteriach, a ci, którzy do niego przyjeżdżali, przenosili się w inny świat – gorzkiej prowincji, mówiąc językiem Janusza – i to było dla nich oddechem normalności.

W 2017 roku Janusz Szuber otrzymał tytuł Honorowego Obywatela Królewskiego Wolnego Miasta Sanoka, w 2019 Nagrodę Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w dziedzinie literatury, a w roku 2020  marszałek województwa podkarpackiego, za całokształt działalności w dziedzinie twórczości literackiej, przyznał Januszowi Szuberowi nagrodę „Artystyczny Znak Podkarpacia”. Zmarł 1 listopada 2020 r. w wieku 72 lat w szpitalu w Lesku. Pochowany został na Cmentarzu Centralnym w Sanoku. 

Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy