Sport

Wygrać wbrew wszystkiemu. Lech podejmuje KRC Genk

PIOTR CHOŁDRYCH / Źródło: Serwis informacyjny PZPN
Dodano: 21.08.2025
Foto - Źródło: Serwis informacyjny PZPN
Foto - Źródło: Serwis informacyjny PZPN
Share
Udostępnij

Przetrzebiony kontuzjami mistrz Polski zagra w czwartkowy wieczór o awans do Ligi Europy. – Chyba sam będę musiał zagrać na obronie – żartuje trener „Kolejorza” Niels Frederiksen. Rywalem jego podopiecznych będzie belgijski KRC Genk, który do Poznania przyjeżdża w roli faworyta, choć gospodarze liczą, że „twierdza Bułgarska” i Mikael Ishak będą w stanie sprawić niespodziankę.

Lech Poznań w europejskich pucharach zagra na jesień z pewnością, jednak dwumecz z KRC Genk zadecyduje o tym, czy będą to rozgrywki Ligi Europy czy Ligi Konferencji. Tym razem nie udało się spełnić marzeń o Champions League, bo sny o tych gwiazdorskich rozgrywkach brutalnie ucięła „Kolejorzowi” Crvena Zvezda z Belgradu. W czwartkowy wieczór w stolicy Wielkopolski Lech zagra zatem z trzecią drużyną poprzedniego sezonu belgijskiej elity, a stawką tej rywalizacji będzie Europa League.

Przed przyjazdem Belgów do Poznania, z obozu Kolejorza płyną jednak kolejne kiepskie wieści, bo do długiej listy strat i kontuzji dopisany został właśnie kolejny piłkarz. – Ze składu z powodu urazu wypadł Joel Pereira, a że kontuzjowany po meczu w Belgradzie jest także Robert Gumny, chyba sam będę musiał zagrać na prawej obronie – żartował na przedmeczowej konferencji prasowej szkoleniowiec Lecha. Już bardziej poważnie Duńczyk zdradził, że na boku defensywy wystawi któregoś z nominalnych środkowych obrońców. Nieobecność Portugalczyka to duże osłabienie. Mistrz Polski od początku sezonu muszą mierzyć się z lawinowo rosnącą liczbą graczy, którym zdrowie nie pozwala na grę. Kontuzjowanych jest trzech przebojowych skrzydłowych, którzy w poprzednich rozgrywkach w znacznej mierze decydowali o obliczu drużyny. Patrik Walemark, Ali Gholizadeh i Daniel Hakans wypadli z gry na dłużej, podobnie jak ostoja środka pola – Radosław Murawski. Do kontuzjowanego Roberta Gumnego dołączył teraz także wspomniany przez szkoleniowca Portugalczyk Joel Pereira, a Poznań opuścił właśnie największy „czarodziej” poprzedniego sezonu, jego rodak Afonso Sousa, który przeniósł się do Turcji. – Na pewno mamy tych kontuzji za dużo, ale też każdy przypadek jest tu zupełnie inny. Analizujemy jednak sytuację, staramy się jakoś temu zaradzić i zrobić wszystko, by uniknąć w przyszłości takiej sytuacji – mówi Frederiksen, który ma do dyspozycji nowych graczy, jednak wciąż nie wkomponowanych jeszcze w pełni w funkcjonowanie „Poznańskiej Lokomotywy”.

Kibice Lecha w czwartkowy wieczór szczególnie będą liczyć na Luisa Palmę i Leo Bengtssona, którzy wyróżniali się w ostatnich spotkaniach. – Nasza współpraca wygląda z meczu na mecz coraz lepiej, choć oczywiście wciąż nie jest perfekcyjna, bo też nie może być po tak krótkim czasie – mówi kapitan Lecha Mikael Ishak. – Rozumiemy się jednak coraz lepiej, ta dwójka coraz lepiej też wpasowuje się w nasz sposób gry i jestem pewny, że z czasem będzie dawać drużynie coraz więcej – mówi Szwed. Grając przeciwko Belgom pobije on wyczyn Manuela Arboledy i zostanie obcokrajowcem, który po raz 37. wystąpi w barwach Kolejorza w europejskich pucharach. To właśnie Ishak jest największą nadzieją poznaniaków, choć też właśnie na nim skupi się zapewne uwaga rywali, przestrzeganych przed Szwedem przez lokalne media. Co ciekawe, w klubowych mediach Belgów pojawia jeszcze jedno nazwisko napastnika, a jest nim… Robert Lewandowski, który, jak przypominają dziennikarze, właśnie z Lecha wyruszył na podbój europejskich stadionów.

KRC Genk to drużyna, która do Poznania przyjeżdża po pierwszym ligowym zwycięstwie, na które jednak kibice „Smerfów” musieli czekać aż do czwartej kolejki Jupiler League. Rywale Lecha w piątek pokonali na wyjeździe Oud-Heverlee Leuven, czyli ostatnią drużynę w tabeli belgijskiej elity. Zwycięstwo 2:1 zapewnił Genkowi urodzony w Belgii reprezentant Maroka, boczny obrońca Zakaria El Ouahadi, który dwukrotnie pokonał bramkarza gości, przy czym szczególnie drugi gol był przepięknej urody.

W ataku czwartkowych rywali polskiej drużyny zagra zapewne inny reprezentant swojego kraju – Oh Hyeon-gyu, z Korei Południowej. – To mocny zespół, z dobrymi piłkarzami, których wartość rynkowa jest trzykrotnie większa od naszego zespołu, ale też wiem, że naszą filozofią i sposobem gry będziemy w stanie stworzyć sobie dogodne sytuacje, tym bardziej że obrona rywali nie zawsze gra na najwyższym poziomie – mówił Niels Frederiksen. – Z drugiej strony, grając w defensywie musimy zachować wielką czujność, bo Genk dysponuje w ataku sporą siłą, ma bardzo ruchliwych zawodników i na to z pewności musimy zwrócić szczególną uwagę – przestrzegał trener „Kolejorza”.

Jego zespół po trzech meczach bez zwycięstwa, grający w mocno osłabionym składzie, raczej nie będzie mógł w Poznaniu liczy na komplet publiczności. Rywal, choć piłkarsko mocny, nie ma takiego potencjału marketingowego jak choćby ekipa z Belgradu, nie jest też kibicowsko tak atrakcyjny jak „Zvezda”, a Liga Europy dla fanów „Kolejorza” może być na ten moment zaledwie ligą pocieszenia, po nieudanym szturmie na Ligę Mistrzów. Mimo to, „Kolejorza” w starciu z klubem z Flandrii wspierać będzie około 30 tys. fanów. Początek 171. meczu Lecha Poznań w europejskich pucharach w czwartek o 20:30, transmisję będzie można obejrzeć na antenie TVP 2.

Czytaj także:

Share
Udostępnij

Nasi partnerzy