To była noc pełna emocji z udziałem reprezentantów Polski występujących w amerykańskiej Major League Soccer. Za sprawą gola Bartosza Slisza Leo Messi nie zostanie w tym sezonie mistrzem. Bramkę zdobył też Karol Świderski, ale później nie wykorzystał rzutu karnego i jego zespół odpadł z rywalizacji.
W MLS, podobnie jak w innych zawodowych ligach za oceanem, mistrza wyłania się w play-off, do którego kwalifikują się najlepsze zespoły w fazie zasadniczej. To gwarancja emocji w każdym spotkaniu i nie zabrakło ich także w nocy z soboty na niedzielę w rozgrywanych na Florydzie meczach z udziałem Polaków.
Najpierw na boisku pojawił się Świderski. Konkretnie – w 61. minucie trzeciego, decydującego starcia z Orlando City (wcześniej obydwa zespoły wygrały po jednym spotkaniu w serii rozgrywanej do dwóch zwycięstw). I było to wejście z przytupem. Polak w 81. minucie wykończył akcję, którą sam wcześniej napędził, i wyprowadził ekipę z Charlotte na prowadzenie.
Niestety, jego zespołowi nie udało się dowieźć korzystnego wyniku do końca spotkania. W 12. minucie doliczonego czasu gospodarze wyrównali. Rzutu karnego nie wykorzystał Urugwajczyk Facundo Torres, ale dobitka w jego wykonaniu była już skuteczna.
Remis oznaczał serię rzutów karnych. Swoich jedenastek nie wykorzystało dwóch piłkarzy zespołu z Charlotte, w tym niestety Świderski, którego strzał obronił Pedro Gallese. Gracze z Orlando byli bezbłędni i to zespół z Florydy zagra w ćwierćfinale.
Jego rywalem w tej fazie będzie Atlanta United, a bohaterem gości w trzecim meczu serii z Interem Miami został Bartosz Slisz.
Polak w kluczowym momencie sezonu dał coś, co z pewnością nie należy do jego podstawowych boiskowych obowiązków – strzelił gola. W 76. minucie pomocnik wykończył głową dośrodkowanie Pedro Amadora i wyprowadził swój zespół na prowadzenie 3:2.
Taki rezultat utrzymał się do końca spotkania. Slisz odesłał więc Leo Messiego (też strzelił gola w tym spotkaniu), Luisa Suareza, Jordiego Albę czy Sergio Busquetsa na wakacje, a jego drużyna mogła świętować.
Dzień wcześniej bohaterem swojego zespołu został także Mateusz Bogusz. Jego trafienie w spotkaniu przeciwko Vancouver Whitecaps dało Los Angeles FC wygraną 1:0 oraz zwycięstwo w serii i miejsce w ćwierćfinale.