Sport

Lech Poznań zremisował z Mainz. O awans w Lidze Konferencji wciąż trzeba walczyć

Źródło: Sport.tvp.pl
Dodano: 12.12.2025
Fot. PAP / Źródło: Sport.tvp.pl
Fot. PAP / Źródło: Sport.tvp.pl
Share
Udostępnij

Lech Poznań pozostaje w grze o awans do fazy pucharowej Ligi Konferencji. Mistrzowie Polski zremisowali 1:1 z Mainz. Kolejorz może jednak odczuwać niedosyt, bowiem rywal przez blisko pół godziny grał w osłabieniu.

To był niezwykle ważny mecz dla Lecha w kontekście awansu do fazy pucharowej Ligi Konferencji. Kolejorz potrzebował punktów, a najlepiej zwycięstwa, aby przybliżyć się do zajęcia miejsca w TOP 24.

Do Poznania przyjechał zespół w poważnym kryzysie – Mainz zdobyło w tym sezonie więcej punktów w europejskich pucharach niż w Bundeslidze. Czwartkowe spotkanie było debiutem nowego trenera, Ursa Fischera. Szwajcar ma dobre wspomnienia ze stolicy Wielkopolski, bowiem w 2015 roku jako trener Basel dwukrotnie pokonywał Lecha.

Początkowo to gospodarze prezentowali się lepiej. Mistrz Polski stworzył kilka sytuacji, z których najbardziej można było żałować tej Mikaela Ishaka. Szwed otrzymał dobre podanie od Luisa Palmy, ale z bliska trafił w bramkarza Mainz, Daniela Batza.

Goście długo byli raczej przyczajeni i poza strzałem Nikolasa Veratschniga, po którym musiał interweniować Bartosz Mrozek, nie zagrozili bramce Lecha. Wszystko zmieniło się w 28. minucie. Dopiero co wprowadzony na boisko Sota Kawasaki wykorzystał dezorientację Mrozka przy wyjściu do dośrodkowania i wepchnął piłkę do siatki… klatką piersiową.

Chwilę później padł gol numer 2. Strzelał Nelson Weiper, piłka odbiła się od poprzeczki, a dobitkę wykorzystał Benedict Hollerbach. Na szczęście dla Lecha, Niemiec w momencie pierwszego uderzenia znajdował się na spalonym.

Drużyna trenera Nielsa Frederiksena nie potrzebowała więcej sygnałów, aby wziąć się do pracy. W 41. minucie Ishak wykonywał rzut karny po tym, jak sędzia Andrei Chivulete odgwizdał faul Kawasakiego na Palmie. Pomimo długiej analizy VAR, decyzja budzi spore kontrowersje. Kaptian Lecha wcale się tym nie przejął i pokonał Batza strzałem a’ la Antonin Panenka.

Remis utrzymał się do przerwy, a to zasługa Mrozka. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy fantastycznie obronił główkę Veratschniga. Po wznowieniu Mainz dalej miało drobną przewagę. Gorzej było ze skutecznością, bowiem ich strzały mijały bramkę w znacznej odległości.

W 66. minucie zaczęły się problemy klubu z Moguncji. Za drugą żółtą kartkę z boiska wyleciał Veratschnig. Lech zwietrzył swoją szansę i ruszył do ataku. Już cztery minuty później Batz uratował Mainz świetną interwencją po strzale Pablo Rodrigueza.

Goście zostali zepchnięci do defensywy, a nacisk gospodarzy trwał. Frederiksen na ostatnie 10 minut podbił stawkę wpuszczając do ataku Yannicka Agnero w miejsce pomocnika Antoniego Kozubala. Ataki trwały, ale Ishakowi i Leo Bengtssonowi zabrakło precyzji w kluczowym momencie.

Lech zajmuje 20. miejsce w tabeli Ligi Konferencji. W ostatniej kolejce (18 grudnia) zagra na wyjeździe z Sigmą Ołomuniec. Polaków i Czechów łączy… porażka z Lincoln Red Imps. Sigma uległa Gibraltarczykom w czwartek 1:2. Zwycięstwo da Kolejorzowi pewny awans, natomiast w przypadku innego wyniku może być o to trudniej. Siedem punktów, które ma Lech, to obecnie dolna granica błędu. Tyle “oczek” ma również Sigma.

Share
Udostępnij

Nasi partnerzy