Przemyśl ikonami i artystami stoi. Dwoje utalentowanych przemyskich pisarzy ikon – Timour Karim oraz Małgorzata Dawidiuk swymi pracami ozdobiło freski kaplicy unickiej w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w podkrakowskich Łagiewnikach.
W dolnym kościele – Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Krakowie-Łagiewnikach powstały kaplice ufundowane przez różne narody. „To uniwersalne przesłanie pokazujące iż Miłosierdzie Boże ogarnia cały świat” – wyjaśnia ks. Aleksander Wójtowicz. W roku 2007 ks. Kardynał Lubomyr Huzar zwierzchnik kościoła greckokatolickiego przejął opiekę nad kaplicą unicką ufundowaną przez ks. Arcybiskupa Jana Martyniaka właśnie w łagiewnickim sanktuarium. Cerkiewny Ikonostas jest dziełem prof. Lubomyra Medwidia ze Lwowa.
Malowidła ścienne zamówiono natomiast u artystów z naszego regionu: Timoura Karima oraz Małgorzaty Dawidiuk z Przemyśla. Oboje znani są ze swych wcześniejszych realizacji. Timour Karim tworzy monumentalne polichromie cerkiewne, natomiast Małgorzata Dawidiuk uduchowione ikony oraz ikonostasy.
Monumentalne freski
Powstały trzy interesujące malowidła ścienne. Ich program ikonograficzny opracowali: ks. Arcybiskup Jan Martyniak metropolita kościoła greckokatolickiego w Polsce oraz Jarosław Giemza, kierownik działu ikon łańcuckiej składnicy ikon. W pierwszym fresku – kompozycja przedstawia Ukraiński Kościół Greckokatolicki nad którym króluje kijowski wizerunek Matki Boskiej Peczerskiej w otoczeniu pięćdziesięciu świętych: od Cyryla i Metodego przez unitów, którzy ponieśli śmierć w walce z caratem męczenników w XIX stuleciu po tych, którzy stali się ofiarą prześladowań w ZSRR. Malowidło łatwo można sobie wyobrazić w tradycyjnej cerkwi. Drugi fresk to Chrzest Rusi Kijowskiej z królującym Chrystusem Pantokratorem, apostołami Piotrem i Pawłem, świętymi – Wielkim Księciem Włodzimierzem i Księżną Olgą – jego babką, którzy przyjęli chrzest. Scena tej uroczystości stylizowana jest na średniowieczną miniaturę. To przedstawienie historyczne łączy się ze współczesnością poprzez wizerunki Sług Bożych: Andrzeja Szeptyckiego i jego następcy Josyfa Slipego – metropolitów halickich i arcybiskupów lwowskich oraz Papieża Jana Pawła II. Łączność kościoła obrządków: wschodniego i zachodniego symbolizują sylwety cerkwi Św. Jura we Lwowie oraz bazyliki watykańskiej św. Piotra.
Powołanie do pisania ikon
Małgorzata Dawidiuk urodziła się na Podlasiu. Mała miejscowość Wisznica położona między Białą Podlaską a Włodawą znana jest z licznych zabytków. Stara cerkiew stała zamknięta od zakończenia wojny. Oglądałam wnętrze przez dziurkę od klucza. Nie przypuszczałam, że sztuka cerkiewna będzie dla mnie miała jakieś znaczenie – podkreśla Małgorzata, która po ukończeniu Liceum Plastycznego w Nałęczowie dostała stypendium na studia artystyczne w Sankt Petersburgu. Tam poznała Timoura.
Timour Karim pochodzi natomiast z bogatej rodziny kazańskich Tatarów, która przed wojną przeniosła się do Tadżykistanu – republiki zapóźnionej w budowie socjalizmu. Do lat 30-tych działała tam partyzantka. Timour urodził się w Duszanbe i tam ukończył średnią szkołę artystyczną. Uczył się tradycyjnego rzemiosła dekoracyjnego. Później rozpoczął studia w petersburskiej Akademii.
Ikony się nie maluje, tylko pisze
– Studia nauczyły mnie wielkiej pokory i dużej pracowitości – opowiada Małgorzata – To był prawdziwy przełom. W Pracowni wykładowcami byli zasłużeni profesorowie, w tym także dawni komuniści oraz Natasza Bogdanowa, córka popa. Od niej nauczyłam się najwięcej. Przede wszystkim tego, że ikony nie maluje się, lecz pisze. Potrzebna jest do tego świadomość i łaska – dar Ducha Świętego.
Aby powstała harmonia w ikonie malarz potrzebuje harmonii wewnętrznej. W roku 1994 Małgorzata Dawidiuk otrzymała dyplom ukończenia studiów. Po studiach będąc już w Warszawie artystka dostała zlecenia konserwatorskie ze składnicy ikon Muzeum – Zamku w Łańcucie. Konserwowała między innymi ikony dla cerkwi w Chotyńcu, Młynach koło Radymna, Krempnej, Kowalówce, Brzeżawie, Przemyślu.
Zazdrosna ikona
Ikona zdaniem Dawidiuk jest zazdrosna.
Nie pozwala na rozproszenie się, na tworzenie dwóch przedstawień naraz. Deska, na której miałam namalować Mandylion czekała na mnie dwa lata. Nie czułam się przygotowana do tej pracy – dodaje. Nagle, niespodziewanie przyszła ta chwila, gdy mogłam ją wykonać. Siedziałam w pracowni przez trzy dni. To ogromne przeżycie duchowe, którego nie umiem zrozumieć ani opisać. Czuję, że malując emanuję dobrą energię.
Egzotyczny Przemyśl
Karim mówi, że najtrudniejsze jest wykonanie portretu. Można pomylić się o jeden milimetr i już namalowana twarz niepodobna jest do modela. Na studiach malowali czaszki, później kości pokryte mięśniami, zaś dopiero na końcu – skórą. Mając te umiejętności artysta decyduje co dla portretowanej postaci jest ważne, a co należy pominąć. Czasem posługuje się fotografią. Rzecz w tym by jej nie kopiować, lecz pokazać więcej lub mniej niż na niej oglądamy – dodaje.
Aprobata Huzara
Przykładem jest portret samego kardynała Lubomyra Huzara, głowy Kościoła Greckokatolickiego. Ze zdjęcia Timour Karim skopiował tylko ubiór duchownego. Aby stworzyć jego portret psychologiczny musiał posłużyć się intuicją. Korzystał z rad księży, którzy dobrze go znają. – Ks. Kardynał Lubomir Huzar nie lubi swoich wizerunków. Ten zaakceptował. Wisi w jego rezydencji przy cerkwi Św. Jura we Lwowie – mówi malarz.
Artyści zdają sobie sprawę z tego, że ich twórczość zajmuje odrębne miejsce we współczesnych trendach sztuki. Są różni artyści: bardziej lub mniej „nowocześni”. To nieważne. Ważne, by sztuka miała duszę i żyła wciąż.