Reklama

Kultura

80-lat „Siemaszkowej” i „Gdzie jest mój mąż?”  

Aneta Gieroń
Dodano: 22.11.2024
  • Fot. Archiwum Teatru im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie
Fot. Archiwum Teatru im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie
Share
Udostępnij

To będzie 578. spektakl w 80-letniej historii sceny dramatycznej w Rzeszowie – rozśpiewany, tańczony, żywiołowy i przezabawny jak na arcykomedię przystało. W sobotę, 23 listopada na deskach Teatru im. Wandy Siemaszkowej  premiera „Gdzie jest mój mąż?” w reżyserii Pawła Aignera na podstawie farsy Eugeniusza Labiche’a „Słomkowy kapelusz” tłumaczonej przez Juliana Tuwima.

I choć tytuł znanego francuskiego komediopisarza przywędrował do Polski już 150 lat temu, tylko 27 razy wystawiany był w polskich teatrach.

Z próby do spektaklu “Gdzie jest mój mąż?” Fot. Archiwum BIZNESISTYL

– Bo z jednej strony to dzieło wybitne w swoim gatunku, jedna z pierwszych fars na świecie, nazywana matką wszystkich fars, ale z bardzo specyficznym, wyjątkowo inteligentnym humorem, napisane dla bardzo dobrych aktorów, wymagające świetnego aktorstwa także w epizodach, na które zwykle porywają się tylko duże zespoły teatralne i nie zawsze z sukcesem – przyznaje Paweł Aigner. – Najtrudniej jest zachować balans pomiędzy sztuką wyższą, jaką jest komedia we wspaniałym tłumaczeniu Tuwima, a sztuką niższą, czyli troszkę szmirą. Wszystkie postacie narysowane są grubą krechą, w ogóle nie wykazują zaangażowania myślowego i dopiero, gdy aktorom udaje się „złapać” na scenie ten luz, spokój w sobie i radość z bycia tu i teraz, całość nabiera wymiaru przezabawnej, wyśmienitej, inteligentnej zabawy ze śpiewem i tańcem.

Pełna dowcipu i niespodziewanych zwrotów akcji komedia omyłek

Bo „Słomkowy kapelusz” autorstwa mistrza gatunku, Eugeniusza Labiche’a, to pełna dowcipu i niespodziewanych zwrotów akcji komedia omyłek, która zabiera widzów do świata francuskiej arystokracji, której sielankowe życie zakłóca nagłe zaginięcie słomkowego kapelusza. I… na włosku zawisł  ślub młodego paryżanina Fadinarda z Heleną Nonancourt. Nie pozostaje mu więc nic innego, jak tylko szybko odnaleźć słomkowy kapelusz, co uruchamia lawinę przezabawnych zdarzeń!

Za muzykę w spektaklu ze świetnymi piosenkami Juliana Tuwima odpowiada Piotr Klimek, który dostał nieprawdopodobnie trudne zadania wypracowania przestrzeni, w której spójnie zabrzmi muzyka z pogranicza operetki i sztuki plebejskiej. Wspaniała, ale i wymagająca zabawa z konwencją XIX-wiecznej muzyki, a dla aktorów wyzwanie w kilkunastu scenach śpiewanych grupowo, solo i w duecie niczym w mini musicalu.

– Postacie w tym spektaklu, to takie trochę misie o bardzo małym rozumku. I jedyną różnicę, jaką widzę w Fadinardzie względem innych bohaterów, to ta, że on trochę bardziej niż inni próbuje skomunikować się z widzami, sprawiając iluzję, że jest mądrzejszy od pozostałych. Co nie jest prawdą! – opowiada Maciej Kokot, wcielający się w postać Pana Młodego.  

Miłość Ci wszystko wybaczy

Partneruje mu Joanna Baran-Marczydło, która przyznaje, że jej Panna Młoda jest mądra inaczej, ale to cudowna dziewczyna o dobrym, otwartym sercu, ślepo i naiwnie zakochana w głównym bohaterze.

– Z miłości do niego robi najgłupsze rzeczy, ale jest tak pełna uroku, że nie sposób jej nie lubić. Ja już ją pokochałam – dodaje aktorka. – Scenografia, kostiumy, muzyka, ruch sceniczny, w tym spektaklu jest wszystko, co widzowie pokochają i za czym w teatrze tęsknią.

– Można się zastanawiać, czy ten XIX -wieczny spektakl jest na dzisiaj, czy „nie trąci myszką”?! Otóż nie, on się wyjątkowo dobrze przekłada na współczesność, na  „króliczka”, którego wszyscy gonimy, nie wiadomo, po co?! – stwierdza Mariola Łabno-Flaumenhaft grająca Baronową.  – Dla mnie to cudowna przygoda, choć gdy dostałam utwór, w którym śpiewam 43 miasta po włosku, chciałam go przekląć. Dziś się nim rozkoszuję, chłonę ten kolorowy świat, gdzie jest zawrotne tempo, mnóstwo fantastycznych gagów i wspaniałych aktorów na scenie, bo każda rola jest „zrobiona”, żadna „nie puszcza”. Wszystko gra, jak w najlepszym szwajcarskim zegarku.

– Mój nieżyjący już znajomy, Cezary Niedziółka, powiedział kiedyś: „To jest piękna sztuka. Po 3 godzinach zdajesz sobie sprawę, że wszystko jest bez sensu. Główny bohater przez 3 godziny zabija się w jakiejś sprawie, która na koniec okazuje się bez znaczenia. Tylko trzeba było geniuszu Labiche’a, by wymyślić do tej sytuacji tyle gagów i absurdów”. Niekiedy powtarzam za innym moim kolegom, że tę sztukę trzeba bardzo szybko grać, żeby widzowie nie zorientowali się, że to wszystko jest bez sensu – z rozbawieniem dodaje Aigner.

Reżyserem spektaklu „Gdzie jest mój mąż?” jest Paweł Aigner, scenografię stworzyła Magdalena Gajewska, kostiumy Pavel Hubička, choreografię Karolina Garbacik, muzykę Piotr Klimek, aktorów wokalnie przygotował Cezary Szyfman, zaś za naukę stepowania odpowiadała Zuzanna Knyszewska. Na scenie wystąpią: Joanna Baran-Marczydło, Justyna Król, Mariola Łabno-Flaumenhaft, Dagny Mikoś, Aleksandra Ożóg, Małgorzata Pruchnik-Chołka, Robert Chodur, Michał Chołka, Paweł Gładyś, Józef Hamkało, Marek Kępiński, Maciej Kokot, Mateusz Marczydło, Adam Mężyk, Piotr Napierała (gościnnie) oraz Kacper Pilch.

Premiera spektaklu 23 listopada o godz. 18:00 na Dużej Scenie Teatru im. Wandy Siemaszkowej i połączona będzie z obchodami 80-lecia Sceny Dramatycznej w Rzeszowie. Z tej okazji przygotowane zostało także specjalne wydawnictwo, podsumowujące lata działalności podkarpackiej sceny pt. „Teatr Rzeszów 1944-2024” pod redakcją poety i tłumacza – Jakuba Pacześniaka.

Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy