Sport

Legia ograła rywala z Gibraltaru i przerwała najgorszą serię w historii

Artur Szczepanik / Źródło: PZPN
Dodano: 19.12.2025
Foto - Źródło PZPN
Foto - Źródło PZPN
Share
Udostępnij

Legia Warszawa w końcu postanowiła przerwać serię 11 spotkań bez wygranej i zaskakująco łatwo ograła Lincoln Red Imps 4:1. Zaskakująco, bo klub z Gibraltaru w Lidze Konferencji był w stanie wygrać z Lechem Poznań i Sigmą Ołomuniec, a Legia ostatnio wróciła „na tarczy” z Erywania. Przegrała tam z Noah FC i na własną prośbę pożegnała się z europejskimi pucharami. 

Sam fakt, że piłkarze Lincoln Red Imps znaleźli się fazie ligowej Ligi Konferencji był wielką sensacją. Wydało się, że będą tylko dostarczycielami punktów, ale ambitni pół amatorzy okazali się dość groźną ekipą. Najpierw ograli u siebie Lecha Poznań 2:1, co jest chyba najbardziej wstydliwym wynikiem w historii występów „Kolejorza” w europejskich pucharach, a zaraz potem okazali się lepsi od czeskiej Sigmy Ołomuniec, z którą także wygrali 2:1.

Na przełamanie dla pogrążonej w kryzysie Legii, która nie potrafiła wygrać od 11 spotkań we wszystkich rozgrywkach, był to bardzo niewdzięczny rywal. Strata punktów z gibraltarskimi amatorami byłaby dla Legii bardzo bolesna.

Zraniony lew ugryzł

Legia w takich warunkach trzeci raz w historii rozgrywała mecz się z klubem z Gibraltaru. W 2019 roku w kwalifikacjach do Ligi Europy zagrała z Europa FC. W Warszawie wygrała 3:0, a na wyjeździe padł bezbramkowy remis.

Nic nie wskazywało na to, że teraz będzie łatwiej, bo Lincoln, w przeciwieństwie do Legii, miał jeszcze przed meczem spore szanse na awans. Po pięciu kolejkach miał 7 pkt. i zajmował 24. miejsce w tabeli Ligi Konferencji, które gwarantowało grę w fazie pucharowej. Legia swoje szanse na awans przegrała tydzień wcześniej w Erywaniu. 

Goście mieli więc o co walczyć, a ich trener Jose Bazares zapowiadał: Legia zasługuje na szacunek. To zraniony lew, który może być niebezpieczny. Czeka nas trudny mecz, ale cały Gibraltar będzie stał po naszej stronie. Liczymy na wsparcie kibiców. Mamy za sobą nasze rodziny. W czwartek rozegramy mecz życia. Będziemy grali pod presją, ale umiemy nią zarządzać. Jesteśmy w stanie dokonać wielkich rzeczy – zapowiadał buńczucznie hiszpański trener.

Legia, która na zwycięstwo czekała od 23 października, okazała się jednak zbyt wymagającym rywalem dla ambitnych gibraltarczyków. Grając przy niemal pustych trybunach, gospodarze kontrolowali grę, choć znowu byli mocno nieskuteczni. 

Gol po 13 miesiącach

Pierwszego gola Legia strzeliła jednak stosunkowo szybko, a jego autorem był Antonio Colak, któremu podawał Bartosz Kapustka. Chorwat zdobył bramkę już w 21. min i było to jego pierwsze trafienie od listopada 2024 roku! Dosłownie rzutem na taśmę udało mu się zakończyć 2025 r. z bramką w oficjalnym meczu. 

Lincoln to 29-krotny mistrz Gibraltaru, który rozgrywa swój najlepszy sezon w historii, zaprezentował się na Łazienkowskiej wyjątkowo blado. 

Po przerwie przewaga Legia była momentami wręcz miażdżąca. Kolejne bramki zdobywali kolejno Bartosz Kapustka i Mileta Rajović. Przy tych golach, co pocieszające, asystowali najmłodsi z legionistów – odpowiednio Kacper Urbański i Jakub Żewłakow, który był chyba najlepszym, a co najmniej najbardziej aktywnym, piłkarzem tego spotkania. 

Aktywni młodzieżowcy zeszli w końcowych minutach z boiska, ale legioniści nie przestawali strzelać. W 82. min czwartą bramkę dla Legii zdobył rezerwowy Vahan Biczachczjan.

Gibraltarczycy ambitnie walczyli o gola i tuż przed ostatnim gwizdkiem honorowe trafienie dla gości zaliczył Tjay de Barr. 

W doliczonym czasie gry goście mogli zmniejszyć rozmiary porażki jeszcze bardziej, ale obrońcy Legii rozpaczliwymi interwencjami na linii bramkowej, wyręczyli niepewnego Gabriela Kobylaka i nie dopuścili do straty kolejnej bramki. 

Czytaj także:

Share
Udostępnij

Nasi partnerzy