Jak z „Piekła” uczynić raj. Taki tytuł powinna nosić historia Zuzi Górskiej, która w niespełna cztery lata od dziewczyny, która z mężem i dziećmi zamieszkała na przepięknym, odludnym wzgórzu, w przysiółku Piekło, ledwie kilka kilometrów od słynnego, fredrowskiego zamku w Odrzykoniu, przeszła drogę do poważnej producentki torebek, bywalczyni programów telewizyjnych i autorki popularnego bloga.
Ale po kolei, bo zwrotów akcji w życiorysie Zuzi Górskiej jest wiele. Zaczęło się od bloga „Szycie jest piękne”, z którym Zuzia wystartowała w październiku 2009 r. Kolejne wpisy dziewczyny mieszkającej na podkarpackiej wsi, ale takiej niezwykłej, bo przecież nie każdy żyje na przepięknym pustkowiu, gdzie dojechać można jedynie samochodem z napędem na cztery koła, a zimą skuteczny okazuje się tylko skuter śnieżny. W dodatku w ponad stuletnim, cudnie wyremontowanym, drewnianym domu i jeszcze w towarzystwie dwójki super dzieci i jednego super męża – jak pisze Zuzia Górska na blogu.
– Szukałam czegoś, co dałoby mi kontakt ze światem. Blog okazał się strzałem w dziesiątkę. To na nim zaczęłam publikować zdjęcia pierwszych uszytych portfeli, kopertówek, pantofli – opowiada Zuzia. I ciągle nie może uwierzyć, że wszystko tak dobrze się potoczyło. Przecież nigdy nie myślała o szyciu, zdecydował szczęśliwy przypadek. Kilka lat temu chciała uszyć zasłony do kuchni, niepewna co jej może wyjść spod igły, poprosiła mamę o pomoc. Szybko sama odważyła się usiąść do maszyny i zakochała się w szyciu. Gdy wieczorem dzieci szły spać, ona ustawiała maszynę na stole w kuchni, albo jeszcze lepiej na werandzie i szyła bez opamiętania. Na jej blogu pojawiały się kolejne zdjęcia uszytych pantofli, kopertówek, a coraz więcej osób zaczytywało się w jej wpisach. Szybko pojawiły się pytania o możliwość kupienia rzeczy, które pokazuje na swojej stronie i wtedy Zuzia po raz pierwszy wystawiła buciki i czapeczkę dziecięcą do sprzedania w galerii. Ledwo pojawiło się ogłoszenie, natychmiast znalazł się kupiec.
– Szalałam ze szczęścia – śmieje się Zuzia. – To wszystko wydawało mi się takie nieprawdopodobne. Prawie tak niemożliwe, jak droga Zuzi z Warszawy do przysiółka Piekło. Tak, tak, bo Zuzia Górska urodziła się w Warszawie, mieszkała na Bemowie, a do szkoły chodziła wspólnie m.in. z Anną Marią Jopek i córkami Czesława Niemena. Tak się bowiem składa, że Zuzia jest z czasów wyżu demograficznego, gdy w Warszawie dzieci w podstawówkach uczyły się na trzy zmiany, więc pomysłowi rodzice zapisali dziewczynkę do świetnej, niewielkiej szkoły muzycznej przy ul. Krasińskiego w Warszawie. Chwała Bogu, że Zuzia okazała się uzdolniona muzycznie i radziła sobie w klasie fortepianu, a przez ostatnie dwa lata w klasie perkusji.
Od prababci w Odrzykoniu, dziadka we Wrocławiu, ojca w Warszawie, do Zuzi w Piekle
– Skąd nagle w moim życiorysie Krosno, Odrzykoń i Piekło? Stąd pochodził mój dziadek. Tato urodził się we Wrocławiu, mama jest z Warszawy, ale tutaj mamy korzenie – śmieje się Zuzia Górska. – Gdy byłam już nastolatką w Piekle tata zaczął budować domu, a ja jak to ja, któregoś dnia powiedziałam, że już nie wracam do Warszawy i z dnia na dzień przeniosłam się do liceum w Krośnie.
Zuzia Górska na studia wyjechała jeszcze do Warszawy, ale ani przez chwilę nie myślała o pozostaniu w stolicy. Czasem się śmieje, że jeśli znów miałaby mieszkać w Warszawie, to ona już woli szałas w Bieszczadach. To na Podkarpaciu poznała swojego męża i tutaj znaleźli swoje pierwsze mieszkanie w kamienicy na krośnieńskim rynku. Stuletni domek w przysiółku Piekło pojawił się w ich życiu niespodziewanie. To było miejsce należące do rodziców Zuzi, którzy mieszkają obok, a którzy z historyczną chatą wiązali mgliste plany agroturystyczne. Skończyło się na tym, że „Piekło” stało się rajem dla Zuzi i jej rodziny. Tutaj zaczęła się też jej największa przygoda z szyciem. W 2010 r. Zuzia miała już tysiące czytających ją osób na blogu i coraz więcej uszytych przez siebie rzeczy. W końcu zdecydowała się skonfrontować z rzeczywistością i zapisała na warsztaty szycia w Warszawie.
– One dodały mi wiary w siebie i w to, co robię – opowiada Zuzia Górska. – Nagle się okazało, że ja całkiem sporo wiem o szyciu, że nie muszę się wstydzić wśród innych uczestniczek. Kropkę nad „i” postawiło zaproszenie mnie do studia Dzień Dobry TVN pod koniec 2010 r. jako autorki najpopularniejszego bloga o szyciu. Okazało się, że czyta mnie 20 tys. osób miesięcznie, a na kanapie usiadłam obok Roberta Kupisza, projektanta mody.
Popularne w Polsce torebki szyte w Starej Szkole w Odrzykoniu
Przygoda z szyciem, dokładnie z szyciem torebek z dnia na dzień stała się poważnym zajęciem. Pod koniec 2010 r. Zuzia założyła swoją firmę i już cały 2011 r. wspólnie z jeszcze jedną krawcową bardzo mocno zaczęły działać w pracowni krawieckiej założonej w niegdysiejszym mieszkaniu Zuzi na krośnieńskim rynku. Kolejnym przełomowym krokiem był początek tego roku, gdy Zuzia założyła własny sklep internetowy, wcześniej jej torebki były na stronach kilku galerii internetowych. Jego otwarcie zbiegło się z eksplozją zainteresowania torebkami Zuzi na Facebooku, w tej chwili
na jej fanpage’u jest ponad 22 tys. osób. Gdy na Facebooku pojawia się nowy model torebki z pracowni Zuzi Górskiej, w ciągu 10 minut ponad 500 osób wchodzi na stronę jej internetowego sklepu.
W tej chwili Zuzia Górska zatrudnia sześć kobiet, które zajmują się szyciem, projektowaniem i wysyłką. Wszystkie panie pochodzą z okolic Krosna, i wszystkie od kilku tygodni pracują w przepięknym, historycznym miejscu – w ponad stuletniej, Starej Szkole w Odrzykoniu, którą Zuzia wspólnie z rodzicami kupiła sprzedając ich warszawskie mieszkanie na Bemowie.
– Do tej szkoły chodziła moja prababcia – mówi Zuzia Górska. Mała Zosia biegała z kokardką we włosach, w białych podkolanówkach… prawie sto lat temu. A teraz tutaj jest nasza pracownia. … Dla mnie to jak sen. Niech mnie ktoś uszczypnie… – pisze na swoim blogu Zuzia Górska.