Wielka niewiadoma czy wielkie projekty? O wnioski po roku pandemicznym i plany na nowy 2021 rok zapytaliśmy twórczynię kultowych torebek Zuzię Górską, aktora Marka Kępińskiego i Jarosława Reczka – podróżnika i znawcę win.
Zuzia Górska, założycielka Pracowni Twórczej Zuzi Górskiej w Odrzykoniu k. Krosna:
Na szczęście 2020 rok pomimo wszystko minął szybko. Zazwyczaj wcale mi się do niczego nie spieszy, ale tym razem wyjątkowo czekałam, by już go pożegnać. W naszej codziennej pracy niewiele się zmieniło, ponieważ branża mogła w miarę normalnie funkcjonować i z pracowni jak zawsze wysyłaliśmy torebki dla naszych klientów. Zmiany nastąpiły w życiu domowym. Mój syn wychodząc z klasy w połowie marca, nie sądził, że już nigdy do niej nie wróci, a świadectwo maturalne będzie odbierał pojedynczo, w rękawiczkach i w maseczce, a później zamiast korzystać z uroków studenckiego życia, nadal będzie siedział w swoim pokoju.
Największym problemem dla nas była nauka zdalna młodszej córki, która niestety w tym momencie siedzi godzinami sama w domu przy komputerze, a to jest coś przed czym zazwyczaj ją ostrzegaliśmy. Oprócz tego – wszyscy jesteśmy zdrowi i razem, a to właściwie najważniejsze.
Dodatkowo, latem dotknął nas pożar, co już kompletnie dopełniło obrazu temu 2020 rokowi.
Z pewnością bardziej doceniam „tu i teraz”. Kiedyś wydawało mi się, że na wszystko przyjdzie pora, że w końcu „kiedyś” wszystko będzie miało swój czas, ale najpierw obowiązki, a potem przyjemności. Tymczasem okazuje się – co było wiadomo od dawna, ale tak naprawdę sytuacja zmusiła nas do wdrożenia tego w życie – że niczego nie należy odkładać na później, bo to później może nie nadejść. Dlatego cieszymy się tym, że mieszkamy w miejscu, gdzie spędzanie 24 godzin na dobę nie jest katorgą, a nasza rodzina jest zgodna i lubimy razem spędzać czas.
W Sylwestra mieliśmy zatem powody do świętowania. Dotrwaliśmy do końca tego roku w komplecie, a ze względu na pożar, mogło być różnie, ponieważ niewiele brakowało, żebyśmy się w komplecie nie spotkali. O tym myślę, składając życzenia moim bliskim. Poza tym, patrzymy z nadzieją w przyszłość i być może naiwnie, ale liczę na to, że wraz z Nowym Rokiem, nadejdą lepsze informacje dotyczące pandemii i zbliżającego się końca tego okropnego czasu.
Z pewnością będziemy świętować też fakt, że w tym okropnym czasie poznaliśmy mnóstwo niezwykłych ludzi, którzy okazali się nam pomocni i serdeczni, że mamy wokół siebie przyjaciół, na których możemy liczyć i że mam nadzieję, tego nam nikt nie odbierze.
Wielkich projektów i postanowień na 2021 rok nie czynimy, bo jak widać, nie należy za bardzo do takich planów się przywiązywać… A może i mamy? Planujemy korzystać z każdego danego nam w zdrowiu dnia, z każdej nadarzającej się okazji do korzystania z życia.
Wejść na Dżabal Tubkal
Fot. Archiwum prywatne Jarosława Reczka
Jarosław Reczek, sekretarz Miasta Łańcuta, wiceprezes Stowarzyszenia Winiarzy Podkarpacia:
Ten rok kończę ze złością, że wszystkie plany legły w gruzach. Zarówno podróżnicze, jak i edukacyjne. Ale nie zniechęciło mnie to do planowania na 2021 rok. Wyznaczyłem sobie trzy zasadnicze cele. Pierwszy dotyczy winiarstwa, a więc dziedziny, w której od lat działam. Zamierzam zdobyć dyplom WSET (międzynarodowe centrum edukacyjne w dziedzinie wina), poziom trzeci. To zaawansowany poziom, który potwierdza dobrą znajomość wszelkich win. Przygotowanie do egzaminu wiąże się nie tylko z degustacją, ale i z czytaniem ogromnych ilości materiałów na temat winiarskich regionów, ich historii, uwarunkowań. Rozmowa zaś dotyczy nie tylko szczepu i smaku, ale również klimatu, tradycji, geografii. W 2021 roku, działając w Stowarzyszenia Winiarzy Podkarpacia, chciałbym również zrealizować projekty wydawnicze popularyzujące regionalne wyroby.
Ponadto, zabrałem się ostatnio do nauki języka hiszpańskiego i zamierzam rozwinąć biegłość w posługiwaniu się nim. Trzeci cel jest podróżniczy. Mam porachunki z górą Dżabal Tubkal w Maroku. To najwyższy, mierzący ponad 4167 m n.p.m, szczyt gór Atlas. Wychodziłem już na nią dziesięć lat temu razem z kolegą i niestety, z wysokości 3600 m musieliśmy zawrócić. Teraz mamy już doświadczenie i wiemy, jak się do wyprawy przygotować, by Dżabal Tubkal w 2021 roku pokonać. A gdyby udało się jeszcze gdzieś poza Europę wyskoczyć, na przykład do Birmy, byłbym jeszcze bardziej szczęśliwy. Bo o Birmę mam w planach już od kilku lat i w końcu chciałby tam dotrzeć. Na te wyprawy liczę dopiero jesienią, bo nie spodziewam się, aby wcześniej możliwość podróżowania wróciła do normy. Natomiast po lecie emocje powinny już opaść, wielu ludzi będzie zaszczepionych, zaczniemy stosować coraz lepiej dobrane leki i wszyscy „zżyjemy się” z covidem. Mam też wiele mniejszych rzeczy do zrobienia. Na stosiku czeka około 50 książek. Nie oszukuję się, że na wszystkie znajdę czas w ciągu najbliższych dwunastu miesięcy, ale w nowym roku na pewno będę miał co czytać. Zacznę od książki „Wino. Kurs wiedzy” Kevina Zraly’ego. To będzie moja pierwsza noworoczna lektura.
Znów grać przed widzami
Marek Kępiński w "Iwonie, księżniczce Burgunda". Fot. Maciej Rałowski
Marek Kępiński, aktor Teatru im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie:
Ostatni rok dał mi nauczkę – wszystko, co sobie zaplanowałem, legło w gruzach. 2020 rok był bardzo trudny dla artystów. Teatry od wielu miesięcy są zamknięte, z widzami widzieliśmy się krótko i z przerwami. Wszystkie projekty realizowane w internecie nie mogły zastąpić spotkań na żywo, bezpośredniego kontaktu, który jest sensem pracy aktora teatralnego. Na tym polega teatr, że przekazuje emocje ze sceny silniej niż z ekrany, a energia ze strony widowni wpływa na aktorską grę. Teatr w telewizji może się pojawić, ale przygotowuje się go inaczej niż tradycyjny spektakl.
Staraliśmy się, aby mimo wszystko widzowie o nas nie zapomnieli – działając w internecie, nagrywając programy z repertuarem muzycznym dla rzeszowskiej telewizji. Prywatnie nadrabiałem zaległości kinowe w domu, oglądając filmy, na których premiery nie dotarłem. A było tego sporo.
Nowy Rok witam z nadzieją, że to, co najgorsze mija i będę mógł wrócić do normalnej pracy. W Teatrze Siemaszkowej szykują się premiery. Uczestniczę w próbach do spektaklu „Hiob’51” o żołnierzu wyklętym Łukaszu Cieplińskim. To duży spektakl, w który zaangażowana jest cały zespół aktorów naszego teatru. Rozpoczęliśmy w grudniu, w styczniu wracamy, a premiera zaplanowana jest na 10 kwietnia 2021 roku. Czekam też na premierę filmu „Prorok” o kardynale Stefanie Wyszyńskim, w którym gram jedną z ról. Niedawno wróciłem z ostatnich zdjęć na planie filmowym w Bieszczadach. Teraz czas na obróbkę zdjęć i wyznaczenie daty pierwszego pokazu.
Wielkich planów postanowiłem nie robić, noworocznych postanowień nie podejmować. Sytuacja mnie denerwuje, ale czekam na lepszy czas.