Już po 30. sekundach meczu Robert Lewandowski oglądał z trybun, jak piłkę z siatki wyciąga Wojciech Szczęsny. Bez asa reprezentacji Polski Katalończycy przyjęli też drugi celny cios, ale odrodzili się niczym feniks z popiołów. Czarodziejskie przedstawienie, w którym solowe partie odgrywali zwłaszcza Lamine Yamal i Denzel Dumfries, zakończyło się wynikiem 3:3.
Akt pierwszy
Już początek meczu był piorunujący i zapierający dech w piersiach, ale jak się później okazało, był to tylko wstęp do magicznego przedstawienia. Zabrakło w nim jedynie Roberta Lewandowskiego, którego stan zdrowia zmusił do oglądania meczu z trybun. Od pierwszego gwizdka na boisku pojawił się za to Wojciech Szczęsny, ale zanim zdołał dotknąć piłkę, ta zatrzepotała już w siatce Barcelony. Niesamowity gol zdobyty efektownym strzałem piętą w 30. sekundzie meczu był autorstwa Marcusa Thurama. Srebrny medalista ostatniego mundialu po dośrodkowaniu Denzela Dumfriesa otworzył worek z bramkami. Jeszcze nigdy w półfinałach Ligi Mistrzów nie stało się to tak szybko.
Inicjatywę w początkowej fazie meczu przejął Inter. Po 10. minutach Szczęsny uratował zespół efektownym piąstkowaniem, ale niedługo później był już bezradny, gdy w ekwilibrystyczny sposób bramkę strzałem z powietrza zdobył Dumfries. Dopiero po tym, gdy mediolańczycy strzelili dwa fantastyczne gole, Barcelona, która wcześniej stworzyła sobie ledwo dwie sytuacje, po których pudłował Ferran Torres, ruszyła do ataku.
Sygnał do boju dał Katalończykom czarodziejski nastolatek, który pofarbował włosy na blond, ale wyróżniał się na boisku czymś zupełnie innym. Lamine Yamal grał w piłkę na kosmicznym poziomie. W 25. minucie meczu, po indywidualnej akcji, technicznym uderzeniem strzelił pięknego gola, odbijając po drodze piłkę od słupka. Dwie minuty później, po interwencji bramkarza, strzał Yamala wylądował na poprzeczce, ale tym razem piłka nie znalazła drogi do siatki. Barcelona przypuściła jednak zmasowany szturm i zepchnęła piłkarzy z Mediolanu do defensywy. Wyrównujący gol wydawał się kwestią czasu i faktycznie – po 38. minutach było już 2:2. Znakomitą asystą popisał się Raphinha i Ferran Torres z najbliższej odległości w końcu dopiął swego. Barcelona grała jak natchniona, a 17-letni Lamine Yamal wcielał się w rolę proroka futbolu. Ostatni gwizdek pierwszej połowy Inter przyjął więc z poczuciem ulgi namalowanym na twarzach jego piłkarzy. Po pierwszej odsłonie tego imponującego przedstawienia magicy z Barcelony i Interu schodzili do szatni remisując 2:2.
Akt drugi
Drugą część meczu znowu lepiej rozpoczęli goście, którzy nim minęły cztery minuty gry, znów byli bliscy trafienia, tym razem za sprawą Federico Dimarco. Barcelona próbowała odpowiadać, ale ostatnie podanie każdej akcji wciąż nie było tym idealnym. Inter stwarzał zagrożenie głównie po kontratakach. Po jednej z takich akcji wywalczył rzut rożny, którego na gola zamienił ponownie Denzel Dumfries. Holender z korzeniami z Aruby trafił do siatki obok bezradnego Wojciecha Szczęsnego, ale bramkarz Interu 43 sekundy później miał jeszcze mniej szczęścia. Piłka po fantastycznym strzale Raphinhii odbiła się od poprzeczki, trafiła we frunącego przed bramką Yanna Sommera i wpadła do siatki.
Po czterech efektownych golach w pierwszej odsłonie, w drugiej dwie bramki padły po pechowych rykoszetach i można było tylko zgadywać, co dalej wydarzy się w tym meczu. Zaatakował Inter, strzelił nawet gola, ale z minimalnego, zdaniem arbitrów, spalonego. Po chwili Dumfries był bliski hat-tricka, a strzał Rapinhii z rzutu wolnego obronił Sommer.
Na murawie w 81. minucie pojawił się Piotr Zieliński, ale bohaterem znów mógł zostać Yamal, który ponownie ostemplował poprzeczkę i znów dał Barcelonie sygnał do ataku. Goście zostali zamknięci na swojej połowie, a Katalończycy ścigali się z czasem, osiągając przygniatającą przewagę. Nie udało im się jednak wygrać ani tego wyścigu, ani tego meczu. Na pucharowe pożegnanie stadionu Estadi Olimpic Lluis Campanys, Barcelona zremisowała z Interem 3:3.
Kolejny akt tego półfinałowego spektaklu Ligi Mistrzów odbędzie się w Mediolanie, nieco ponad 5 kilometrów od jednego najsłynniejszych teatrów operowych na świecie – La Scali. W tej włoskiej odsłonie być może zobaczymy już większą reprezentację polskich piłkarzy, bo niesamowicie efektowny spektakl w stolicy Katalonii Robert Lewandowski obejrzał tylko z trybun, a Nicola Zalewski z ławki rezerwowych.
Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.
Ściśle niezbędne ciasteczka
Niezbędne ciasteczka powinny być zawsze włączone, abyśmy mogli zapisać twoje preferencje dotyczące ustawień ciasteczek.
Jeśli wyłączysz to ciasteczko, nie będziemy mogli zapisać twoich preferencji. Oznacza to, że za każdym razem, gdy odwiedzasz tę stronę, musisz ponownie włączyć lub wyłączyć ciasteczka.