Sport

Arsenal przegrał jedną bramką z PSG. Kiwior z pełnym meczem w półfinale Ligi Mistrzów

Źródło: Serwis informacyjny PZPN
Dodano: 30.04.2025
Foto - Źródło: Serwis informacyjny PZPN
Foto - Źródło: Serwis informacyjny PZPN
Share
Udostępnij

Nie udało się Arsenalowi powtórzyć kapitalnego meczu z pierwszego ćwierćfinału Ligi Mistrzów, gdy błysnęli wszyscy, także Jakub Kiwior. PSG sprawił dużo więcej problemów londyńczykom, w szeregach których widoczny był polski obrońca. Ten spędził na murawie maksymalnie możliwy czas, notując kolejny z rzędu występ od pierwszych minut. Jego zespół przegrał u siebie 0:1 i 7 maja w Paryżu muszą wspiąć się na wyżyny umiejętności. 

Do widoku Jakuba Kiwiora w podstawowym składzie Arsenalu można się w ostatnim czasie przyzwyczaić. Polak skorzystał na kontuzji kolegi (Gabriel Magalhaes) z drużyny i godnie go zastępuje. W ekipie Mikela Artety urósł do tego stopnia, że w niedawnym meczu Premier League strzelił gola. Jego przygoda z „Kanonierami” ewidentnie się rozkręciła. W Lidze Mistrzów Kiwior doświadcza właśnie półfinału, a w drodze do niego zagrał w ośmiu meczach, w tym trzech w fazie pucharowej. Ze świetnej strony pokazał się w dwumeczu z Realem Madryt. To był popis całego Arsenalu, ale i polski obrońca zrobił wszystko, żeby i o nim dużo się mówiło po ćwierćfinałowej batalii.

Postawa reprezentanta Polski bardzo spodobała się Artecie. – Bardzo ciężko jest zrobić to, co on zrobił. Naprawdę mi zaimponował. Nie wiem, czy można to nazwać zaskoczeniem. To, jak trenuje, jak angażuje się w każde ćwiczenie na treningu, jak reaguje, kiedy nie gra – to jest fenomenalne. Tak trzeba pracować przeciwko najlepszym napastnikom na świecie – chwalił podopiecznego trener londyńczyków. 

Kiwior z Crystal Palace strzelił gola po uderzeniu głową. I w taki też sposób próbował pokonać Gianluigiego Donnarummę w 24. minucie. Strzał był jednak za słaby, by móc sprawić problemy Włochowi. Za to polski stoper dał sygnał do ataku kolegom, bo to był pierwszy celny strzał gospodarzy, którzy bardzo szybko przekonali się o sile PSG. Goście świetnie weszli w mecz, zdobyli bramkę po pięknej akcji. Chwicza Kwaracchelia wycofał piłkę do stojącego w polu karnym Ousmane Dembele, a ten wzorcowo wykorzystał fakt, że stał niepilnowany. 

Paryżanie dominowali w każdym elemencie. Arsenal długo się rozkręcał, stracony gol w 4. minucie podziałał na londyńczyków odwrotnie niż na gości. To piłkarze PSG z entuzjamem i polotem ruszali do kolejnych akcji. Ale wyniku w pierwszej połowie nie podwyższyli, choć mieli ku temu bardzo dobrą okazję, gdy uderzenie Desire Doue kapitanie zatrzymał David Raya. 

W końcówce pierwszej połowie Mikel Merino upadł w polu karnym, lecz faulu nie było. W ostatnich minutach pierwszych 45 minut Arsenal zaczął wreszcie zagrażać bramce przyjezdnych. Stworzył też sytuację, w której klasę pokazał Donnarumma, który obronił strzał Gabriela Martinelliego. 

Grafika – Źródło: x.com/Arsenal

Na początku drugiej połowy trybuny Emirates Stadium eksplodowały. Merino wykorzystał podanie od Declana Rice’a. Wyskoczył w tempo, jednak cieszył się krótko, gdyż bramka została nieuznana. Okazało się bowiem, że strzelec gola stał na pozycji spalonej.

Chwilę później Donnarumma zastopował Leonardo Trossarda. Chwilę wcześniej z kolei z dystansu próbował strzelać Kiwior. Polski obrońca został zablokowany. 

Obraz meczu zmienił się, co odpowiadało gościom. Oni mogli skupić się na przyjęciu Arsealu na własnej połowie. Londyńczycy nie byli w stanie przeprowadzić wielkiego szturmu na bramkę przyjezdnych, zamiast tego goście mogli dwukrotnie zamknąć spotkanie. Najpierw Bradley Barcola minimalnie strzelił obok słupka, następnie Goncalo Ramos obił poprzeczkę. 

Sędzia doliczył pięć minut do regulaminowego czasu, co stworzyło szansę Arsenalowi na doprowadzenie choćby do remisu. Gospodarze po jednej z akcji wywalczyli rzut różny i… popełnili faul w ofensywie. Nadzieja dla „Kanonierów” skończyła się na tym stałym fragmencie gry. 

Czytaj także:

Share
Udostępnij

Nasi partnerzy