W piłkę zaczęła grać, mając osiem lat, na początek trenując z chłopakami w Orlętach Wielenin. Dziś, napastniczka jednego z najlepszych klubów świata, rozwinęła skrzydła i szybuje najwyżej, jak tylko się da.
Ostatni rok w kobiecym futbolu należał właśnie do niej. Podpisanie kontraktu z Barceloną, wejście do ligi hiszpańskiej „z futryną”, tytuł mistrzyni i królowej strzelczyń. Nie udało się tylko wygrać Ligi Mistrzów i właściwie tylko to jedno zostało już Ewie Pajor do zdobycia. Od kopania piłki na wiejskim podwórku z Pęgowie, do gry w jednym z najlepszych klubów świata królowa polskiej piłki przebyła długą drogę.
Na świat przyszła w Uniejowie, wychowując się i stawiając pierwsze piłkarskie kroki w niewielkim Wieleninie, który jednak pojawia się już historycznych kronikach ze średniowiecza. Gdy jako ośmioletnia dziewczynka zawitała na pierwszy trening w chłopięcej drużynie Orląt, nikt nie przypuszczał, że to właśnie ona zapisze się na kartach historii jako najsłynniejsza mieszkanka okolicy i najlepsza polska piłkarka. Dziś nie ma już wątpliwości, że tak jak ona, grać w piłkę nie potrafi nad Wisłą nikt, a i na całej planecie nie tak łatwo jest znaleźć dla niej konkurencję. Na dzisiejszą chwałę i pozycję na piłkarskiej mapie świata, tamta dziewczynka z Pęgowa pracowała solidnie przez ostatnie dwie dekady, rozwijając swój talent i krok po kroku pnąc się w górę w świecie futbolu. Wówczas jeszcze świecie, przynajmniej w Polsce, prawie wyłącznie męskim. Zmiana postrzegania kobiecej piłki w Polsce, wzrost jej popularności i powszechna świadomość, że kobiety mogą i potrafią uprawiać futbol, to w znacznej mierze zasługa właśnie Ewy Pajor.
– Kiedy grałam z chłopakami, wszyscy się dziwili, że najwięcej goli strzela dziewczyna – mówi dziś Pajor, której olbrzymi potencjał i niesamowity rozwój od początku robiły wielkie wrażenia na kolejnych trenerach. Z dziewczynami zaczęła trenować i grać jako dwunastolatka, a po ukończeniu szkoły podstawowej przeniosła się do Konina, meldując się na piłkarskich zajęciach w miejscowym Medyku. Mając zaledwie 15 lat zadebiutowała w krajowej elicie, a już pierwszy mecz wśród najlepszych polskich piłkarek zakończyła z dwubramkową zdobyczą, choć na boisko weszła dopiero po blisko godzinie. Jej gole dały też Medykowi Puchar Polski w sezonie 2012/13, dla Pajor było to pierwsze trofeum w seniorskiej piłce i jak się później okazało, zaledwie początek wielkiej kariery. W kolejnych latach zdobywała z konińska drużyną mistrzostwa Polski, a na pożegnanie z Medykiem strzeliła hat-tricka w finałowym, i rzecz jasna zwycięskim, meczu krajowego pucharu. Dla zdolnej nastolatki nasza Ekstraliga szybko zrobiła się za mała i kolejne wyzwania miała już podejmować w mocniejszej lidze.
Pierwszym zagraniczny kontrakt Ewa Pajor podpisała w marcu 2015 roku, 612 km od rodzinnego Pęgowa, w Wolfsburgu. Z początku w drużynie rezerw miejscowego VfL, gdzie potrzebowała chwili na adaptację i przyzwyczajenie się do piłkarskiego świata funkcjonującego na zupełnie innych zasadach. Dla nastoletniej wówczas kandydatki na bohaterkę zmiana kraju, otoczenia i futbolowych realiów nie były proste, ale już jesienią udało się zadebiutować w pierwszej drużynie, a po roku trafić po raz pierwszy do siatki w Bundeslidze. Gdy już się rozkręciła, rywalki mogły tylko kręcić głowami z niedowierzaniem, bo zatrzymać ją już wtedy być niezwykle trudno.
Grała coraz lepiej, imponowała rozwojem w technice, w taktyce, a piłka wydawała się sama szukać jej polu karnym. Rozpoczęła kolekcjonowanie tytułów mistrzyni Niemiec, zbierała Puchary Niemiec, a gdy przedłużyła umowę z „Wilczycami”, znalazła się w niej zawrotna, jak na tamte czasy i realia kobiecego futbolu, kwota odstępnego: milion euro. W sezonie 2018/19 do krajowego dubletu dołożyła też pierwszy za naszą zachodnią granicą tytuł królowej strzelczyń. W 19 spotkaniach pokonała bramkarki rywali aż 24 razy i nie było już wątpliwości, że jest zawodniczką, która wykracza poza skalę. W klubie z Dolnej Saksonii grała przez dziewięc lat, wyrastając na jedną z czołowych napastniczek kontynentu, ale i tak po zmianie barw niewielu spodziewało się aż tak spektakularnego sezonu w Barcelonie.
Do stolicy Katalonii Ewa Pajor przybyła niejako tropem najlepszego strzelca jej męskiej drużyny i zarazem największej gwiazdy reprezentacji Polski – Roberta Lewandowskiego. Już w pierwszym sezonie skopiowała jego wynik: mistrzostwo kraju i strzelecka korona uczyniły ją piłkarską królową Katalonii. Puchar Królowej także padł łupem polskiej napastniczki, której do wygrania w klubowym futbolu pozostała już właściwie tylko Champions League.
W reprezentacji Ewa Pajor zadebiutowała już w kadrze U-15, błyskawicznie przechodząc potem kolejne wiekowe kategorie drużyn narodowych. Na mistrzostwach Europy U-17 zdobyła z reprezentacją Polski złoto, a już cztery lata po pierwszym, juniorskim występie z orłem na piersi, zagra w kadrze seniorek. Od 2013 roku trudno wręcz wyobrazić sobie naszą reprezentację bez Ewy Pajor. Tegoroczny mecz z Irlandia Północną w Belfaście był setnym meczem tej napastniczki w dorosłej reprezentacji, a 67 goli, które strzeliła dla biało-czerwonych, to wynik, który nie wymaga komentarza. To także jej trafienie w Wiedniu było stemplem na historycznym awansie Polek na EURO i w Szwajcarii to także ona będzie znajdować się w centrum uwagi. Nie tylko kibiców i dziennikarzy, ale też przede wszystkim rywalek. Hiszpanie piszą o niej, że jest zabójczo skuteczna, Niemcy, że jest niesamowita, „The Athletic” umieszcza ją na pierwszym miejscu prestiżowego rankingu najlepszych piłkarek świata. Jest niekwestionowaną królową polskiej piłki, ale też potrafi znakomicie pracować do zespołu, który wbrew temu, co mogłoby się wydawać, wcale nie jest uzależniony od jej postawy. Gdy jednak wychowanka Orląt Wielenin gra w kadrze, ta wyraźnie dostaje skrzydeł i w Szwajcarii to właśnie ona będzie liderką naszej drużyny narodowej.
– To sport zespołowy i tylko zespołowe cele są ważne, będę chciała dać tej reprezentacji jak najwięcej i cieszyć się tym, że jesteśmy na mistrzostwach Europy. Chcę zagrać naszą piłkę życia – cytuje największą gwiazdę naszej kobiecej piłki TVP Sport i ta wypowiedź oddaje w pełni to, co Pajor prezentuje na boisku. To jej najlepszy piłkarski rok w życiu i jeśli ktoś ma sprawić, że na pierwszym w historii wielkim balu, Polska z kopciuszka zmieni się w cudną królewnę, która zaskoczy wszystkich i podbije serca nie tylko mieszkańców naszego kraju, to właśnie Ewa Pajor jest kandydatką numer 1.
Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.
Ściśle niezbędne ciasteczka
Niezbędne ciasteczka powinny być zawsze włączone, abyśmy mogli zapisać twoje preferencje dotyczące ustawień ciasteczek.
Jeśli wyłączysz to ciasteczko, nie będziemy mogli zapisać twoich preferencji. Oznacza to, że za każdym razem, gdy odwiedzasz tę stronę, musisz ponownie włączyć lub wyłączyć ciasteczka.