Z Adamem Sapetą, Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków w Przemyślu, rozmawia Antoni Adamski
Antoni Adamski: Na co nie ma wpływu WKZ? To pytanie jest zasadne, skoro najwyższy wieżowiec rzeszowski zlewa się w pejzażu miasta z wieżą farną?
Adam Sapeta: Obszarem chronionym jest w Rzeszowie układ urbanistyczny starego miasta. Wieżowiec, który sąsiaduje z tym obszarem, a nie jest na nim położony, nie podlegał uzgodnieniu z WKZ.
W Przemyślu obszar wpisany do rejestru zabytków jest znacznie szerszy, bo zawarty w granicach wewnętrznego pierścienia fortów Twierdzy Przemyśl. W przeszłości pomimo to powstały tam osiedla bloków mieszkalnych. W obu miastach wszystkie nowe budynki poza obszarem objętym ochroną konserwatorską nie wymagają uzgodnień konserwatorskich.
W takim razie opuszczona willa płk Jana Stefana Kotowicza przy ul. Dekerta winna być remontowana przez właściciela działki. Jednak postanowił on doprowadzić willę do stanu pół-ruiny. A później posprzątać gruz i zbudować apartamentowiec.
Nie można określić stanu tego obiektu jako pół-ruina. Właściciel zdaje sobie sprawę z faktu, iż willa Kotowicza wpisana jest do rejestru zabytków i że na budowę w tym miejscu apartamentowca nie dostanie pozwolenia. Odpowiada więc za stan zabytku.
Jak przerwać ten impas?
Jeżeli obecny właściciel nie zamierza wyremontować zabytkowej willi, powinien ją przekazać innej osobie lub instytucji, która będzie zainteresowana jej wykorzystaniem i przeprowadzi niezbędne prace w uzgodnieniu z WKZ.
Prezydent Rzeszowa Konrad Fijołek zapowiada – po wyprowadzeniu sądu -przeznaczenie Zamku na cele kulturalne. Jak to zrobić, skoro żadna instytucja nie wyraża chęci przeprowadzki.
Rozważanie przekazania zamku nowemu użytkownikowi jest przedwczesne. Na razie ma użytkownika, który utrzymuje zabytkowy budynek wraz z fortyfikacjami w dobrym stanie. Jeżeli Prezydent Rzeszowa będzie chciał w przyszłości przejąć Zamek, to na pewno zapewni jego odpowiednie wykorzystanie. Np. będzie możliwe przeniesienie tam Muzeum Okręgowego, które obecnie ma ograniczoną powierzchnię wystawienniczą.
Jednakże zamek ma zakaz zmiany układu wnętrza.
W razie potrzeby adaptacji wnętrz zamkowych do nowych celów zmiana ich układu w ograniczonym stopniu będzie możliwa. Pod warunkiem zachowaniu obecnego generalnego układu półtora traktowego i głównymi dużymi salami na drugim piętrze. Budynek ma konstrukcję w części szkieletową. Nie można burzyć ścian nośnych. Układ pozostałych pomieszczeń da się przekształcić zgodnie z wymogami muzealnymi.
Muzeum zajęłoby jedno skrzydło. Na razie nie ma chętnych do zostania współlokatorem. Choćby z powodu milionów złotych, jakie pochłonęłoby ogrzewanie starych murów. Czy Muzeum dostanie na ten cel specjalne fundusze? Czy dostanie pieniądze na adaptację budynku?
Zamek jest w dobrym stanie, Przeszedł gruntowny remont w latach 80-tych. Teraz potrzebne są nowe badania archeologiczne np. dziedzińca wewnętrznego. Było tam zlokalizowane miejsce kaźni komunistycznej.
Dlaczego urząd konserwatorski nie przeciwstawia się betonozie? Przypomnę zlikwidowany ogród od strony fasady OGRODOWEJ pałacyku Załuskch w Iwoniczu – Zdroju czy osławiony rynek w Leżajsku.
Betonoza to hasło, które służyć może do zbyt łatwej dyletanckiej polemiki. Każde zabytkowe wnętrze urbanistyczno-architektoniczne powinno podlegać kompleksowej analizie, a w przypadku zmiany zagospodarowania należy uwzględniać uwarunkowania historyczne. W Iwoniczu-Zdroju nie było zabytkowego ogrodu przy pałacyku Załuskich – od wschodu. Istniała zieleń zasadzona już po wojnie. Nie było więc obowiązku jej zachowania.
Jaki był sens w ucinaniu wierzchołka starego modrzewia, który teraz nie odrasta, ale usycha? A co z rynkiem w Leżajsku ? Został ogołocony z zieleni, którą zastąpiła betonowa kostka.
Rynek w Leżajsku nie był nigdy ogrodem. Przed wojną działało tu targowisko, a po wojnie urządzono w rynku skwer i przystanek autobusowy (potem zmieniony na parking). Plac rynkowy nie pełnił funkcji rekreacyjnej. Wykonane prace udostępniły przestrzeń rynku dla mieszkańców. Dokonano przeglądu i korekty drzewostanu. W miejscu dotychczasowych świerków i żywotników posadzono kilkadziesiąt lip i platanów.
Niech każdy pozostanie przy swoim zdaniu. Czy konserwator przemyski interweniował w sprawie Madonny z Dzieciątkiem, którą z pałacu w Przeworsku chce przejąć Ossolineum we Wrocławiu. A robi to nie przedstawiając żadnych praw własności do tego obrazu.
W myśl ustawy o ochronie zabytków, ani zbiory muzealne ani archiwalne nie podlegają władzom konserwatorskim. PWKZ nie może mieć wpływu na opisaną w powyższym pytaniu sytuację.
Kuria greckokatolicka w Przemyślu oskarża władze konserwatorskie o to, że w zbyt małym stopniu wspomaga zabytki cerkiewne. Jako przykład podaje cerkiew w Posadzie Rybotyckiej, której stan techniczny stale się pogarsza. Nie ma nawet pieniędzy na naprawę cieknącej rynny, z której woda leje się prosto na fundamenty.
Naprawa rynny należy do podstawowych obowiązków właściciela obiektu. Na odnawianie zabytków cerkiewnych władze konserwatorskie wydały w roku ubiegłym 1,6 mln zł. Właściciel zabytku podejmuje działania celem jego zabezpieczenia. Złożył wniosek o dofinansowanie prac, który będzie analizowany w procesie przyznawania dotacji na rok 2025.