Władze Rzeszowa idą na ostre zwarcie z Zakonem oo. Bernardynów. 10 lipca do Sądu Okręgowego w Rzeszowie złożyły pozew, w którym żądają zwrotu nieruchomości, które zostały sprzedane zakonowi. Chodzi o transakcję z 2006 roku, na mocy której działki w centrum Rzeszowa zostały im sprzedane z 99-procentową bonifikatą, czyli za 1 proc. wartości. Chodzi o ziemię wraz z Pomnikiem Czynu Rewolucyjnego i tereny, gdzie dziś są ogrody bernardyńskie i podziemny parking.
– Miasto Rzeszów chce zwrotu terenu o łącznej powierzchni ok. 80 arów – działka na której znajduje się Pomnik Czynu Rewolucyjnego ma 5 arów, pozostała część to tereny obecnych ogrodów bernardyńskich, które w przeszłości były parkingiem miejskim – potwierdza Artur Gernand z Kancelarii Prezydenta Rzeszowa.
Dlaczego miasto, zdecydowało się na tak radykalne kroki? Bo poczuło się, eufemistycznie mówiąc „rozczarowane” postawą bernardynów, którzy przez ponad dwa lata prowadzili negocjacje z władzami Rzeszowa w sprawie zwrotu Pomniku Czynu Rewolucyjnego, a 6 czerwca tego roku przekazali pomnik Stowarzyszeniu Rodzin Żołnierzy Niezłomnych Podkarpacia, które od dawna nie kryje, że pomnik należy wyburzyć.
Podstawą do zwrotu jest m.in. brak wyceny wartości Pomnika Czynu Rewolucyjnego
– Podstawą do zwrotu jest m.in. brak wyceny wartości Pomnika Czynu Rewolucyjnego w akcie notarialnym, na mocy którego nieruchomości (parking plus działka z pomnikiem) zostały przekazane Bernardynom. Pomnik, zgodnie z prawem powinien zostać wyceniony a jego wartość doliczona do transakcji – dodaje Artur Gernand.
Jest jeszcze kwestia bezprzetargowej formy zbycia nieruchomości wraz z pomnikiem.
– W uchwale Rady Miasta Rzeszowa z 11 lipca 2006 roku jako podstawę do takiej formy zbycia podano przepisy zawarte w ustawie o samorządzie gminnym oraz ustawie o gospodarce nieruchomościami. Zgodnie z przepisami, na które się powołano w uchwale, w trybie bezprzetargowym nieruchomości gminne można zbywać w drodze bezprzetargowej, jeśli są zbywane na rzecz osób fizycznych i osób prawnych, które prowadzą działalność charytatywną, opiekuńczą, kulturalną, leczniczą, oświatową, naukową, badawczo-rozwojową. Wychowawczą, sportową lub turystyczną, na cele niezwiązane z działalnością zarobkową, a także organizacjom pożytku publicznego na cele prowadzone działalności pożytku publicznego. Na tej liście nie ma działalności sakralnej – wskazuje Gernand.
To oznacza, że miasto jest gotowe nawet przyznać się do błędów sprzed 18 lat, byle tylko doprowadzić do zwrotu Pomnika Czynu Rewolucyjnego.
Gdy 18 lat temu zakon zostawał właścicielem gruntów z pomnikiem, było oczywiste, że właściciel obiektu budowlanego, zgodnie z przepisami zawartymi w ustawie prawo budowlane, ma obowiązek utrzymywać obiekt w należytym stanie technicznym, nie dopuszczając do nadmiernego pogorszenia jego właściwości użytkowych i sprawności technicznej. Ma też obowiązek zlecać osobom uprawnionym przeprowadzanie okresowych kontroli stanu technicznego obiektu i jeżeli z takiej kontroli wynikają nieprawidłowości, to właściciel ma obowiązek podjąć działania naprawcze.
Ojcowie bernardyni są właścicielami pomnika od 2006 roku
Z obawy, że bernardyni zamiast ponosić koszty utrzymania pomnika będą woleli go wyburzyć, miasto Rzeszów już ponad 2 lata temu podjęło rozmowy z Zakonem oo. Bernardynów w sprawie przejęcia pomnika. Chciało go wyremontować i zająć się bieżącym utrzymaniem. Zakon rozmowy prowadził, ale w finale, nie informując włodarzy, pomnik przekazał Stowarzyszeniu Rodzin Żołnierzy Niezłomnych Podkarpacia. Trudno tego nie nazwać „siarczystym policzkiem” wymierzonym władzom miasta.
Ojcowie bernardyni są właścicielami tej budowli od 2006 roku, kiedy decyzją Rady Miasta Rzeszowa zakon odzyskał teren dzisiejszych ogrodów wraz z pomnikiem za 1 proc. wartości. Za PRL zakonowi tę działkę zabrano, by stworzyć plac defilad, a z początkiem budowy pomnika w 1971 roku ludzie protestowali przeciwko tej inwestycji, na którą zresztą w zakładach pracy prowadzono „dobrowolną” zbiórkę pieniędzy. Z niechcianym niegdyś monumentem, który sławił „czyn rewolucyjny” i wprowadzanie komunistycznego ustroju w Polsce przez funkcjonariuszy Gwardii Ludowej, Armii Ludowej, Urzędu Bezpieczeństwa czy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Rzeszów wkroczył w III RP. Po trzech dekadach nowego ustroju znacząco zmienił się też odbiór społeczny tego komunistycznego reliktu. Oczywiście dla wielu pozostaje nim nadal, ale też i dla wielu zyskał nowe znaczenie – charakterystycznego dla miasta dzieła sztuki – a dawne przestało być istotne. Stąd patowa sytuacja w sprawie jego losów, która swój finał ma właśnie w sądzie.