Strona główna>Biznes>Już nie tania siła robocza, ale umysły naszych inżynierów są magnesem dla świata!
Biznes
Już nie tania siła robocza, ale umysły naszych inżynierów są magnesem dla świata!
Aneta Gieroń
Dodano: 23.03.2025
Marek Darecki, prezes Stowarzyszenia Dolina Lotnicza oraz były prezes Pratt &Whitney Rzeszów S.A i Pratt & Whitney Poland. Fot. Tadeusz Poźniak
Udostępnij
Z Markiem Dareckim, prezesem i założycielem Stowarzyszenia Dolina Lotnicza oraz byłym prezesem Pratt & Whitney Rzeszów, rozmawia Aneta Gieroń
Aneta Gieroń: Gdy 22 lata temu powstawało Stowarzyszenie Dolina Lotnicza, powiedział Pan słynne zdanie o Podkarpaciu: „dość promocji regionu z wykorzystaniem strzech i ogórków kiszonych ze smalcem, czas na high – tech”. Co powiedziałby Pan dziś?!
Marek Darecki: Dobrze wykorzystaliśmy te dwie dekady. Gdy zaczynaliśmy, w klastrze było 18 firm, 9 tys. zatrudnionych pracowników i 250 mln dolarów eksportowej sprzedaży rocznie. Dzisiaj mamy prawie 200 firm, 33 tys. pracowników i 3 mld dolarów sprzedaży w najlepiej rozwiniętym klastrze przemysłu high – tech w Europie Środkowej.
Wojna w Ukrainie oraz polityczne zawirowania na świecie mogą pogrążyć Dolinę Lotniczą w kryzysie?
Nie, wojna w Ukrainie, a właściwie sprawiedliwy i trwały pokój u naszego sąsiada zza wschodniej granicy mógłby wręcz pozytywnie wpłynąć na rozwój przemysłu lotniczego i obronnego w naszym regionie. Przez ostatnie lata wojna nie miała bezpośredniego wpływu na zamówienia i zatrudnienie w firmach Doliny Lotniczej, mimo że inwestorzy mogli się czuć zaniepokojeni bliskością Ukrainy i tym, że w Rzeszowie jest lotnisko, które jest głównym hubem militarnym i przeładunkowym dla Ukrainy. Lękaliśmy się, że spadnie zainteresowanie naszym regionem, ale nasi partnerzy powiedzieli: nie obawiamy się załamania gospodarczego, bo tutaj jest Unia Europejska i nie obawiamy się ataku rosyjskiego, bo tu jest NATO. To się jednak może zmienić, jeśli zwarty pokój między Rosją a Ukrainą będzie oznaczał właściwie kapitulację Ukrainy i rosyjską dominację w tym kraju. To byłaby bardzo zła wiadomość dla Podkarpacia, zarówno pod względem politycznym jak i gospodarczym.
W dobie Przemysłu 4.0., czyli robotyzacji i automatyzacji oraz sztucznej inteligencji, nasz największy atut, czyli tania siła robocza już nie jest takim magnesem dla inwestorów. To będzie największe wyzwanie dla Doliny Lotniczej w kolejnych latach?
Na pewno nie demonizowałbym AI. Gdy prawie 600 lat temu Jan Gutenberg wynalazł druk, książki w bardzo krótkim czasie staniały 300-krotnie. Stały się bardziej dostępne, co długofalowo okazało się bardzo korzystne dla ludzkości. Wierzę, że podobnie może być ze sztuczną inteligencją. Dziś obawiamy się, że masowo zastąpi człowieka pozbawiając go pracy, a tym samym sposobu zarobkowania, a ja ufam, że okaże się większym wsparciem, niż konkurencją dla człowieka.
Model biznesowy w czwartej rewolucji przemysłowej odmienia na nieprawdopodobną skalę dostarczanie towaru do odbiorcy. Dziś, jeśli chcę robić pranie, kupuję pralkę, ale w przyszłości producent przywiezie mi ją do domu i zainstaluje za darmo, a ja będę płacił tylko za godziny, w trakcie których wykorzystam urządzenie do prania. Nagle ten, kto produkuje pralkę nie otrzyma jednorazowo powiedzmy 2 tys. zł, ale przez okres 7 lub 8 lat będzie mógł pobierać kilkadziesiąt złotych miesięcznej opłaty od każdego klienta. Totalna digitalizacja obejmie całe nasze życie. Diametralnie zmienia się handel i nie mówię tu o sklepach internetowych, bo te już są. Mam na myśli to, co promuje amerykański Amazon, czyli sklepy bez sprzedawców, bez płacenia i to na wielką skalę. Ocenia się, że za 15 lat zawód sprzedawcy zaniknie.
W ostatnich latach sytuacja na świecie zmienia się w błyskawicznym tempie, zmienia się też pozycja konkurencyjna Polski. Nastąpiły ogromne zmiany w technologii: wszedł Przemysł 4.0 oraz AI. Okazuje się, że można budować nowe fabryki samolotów w Szwajcarii, która jest najdroższym krajem w Europie, a nie w taniej Polsce i jest to opłacalne. Nasza przewaga, która była koniem pociągowym polskiego przemysłu, bo u nas było trzy razy taniej, straciła na wartości. Firmy wolą inwestować we własnych krajach. Rządy w Europie czy Ameryce promują pozostawanie produkcji w kraju, dają zachęty finansowe, ulgi w podatkach.
Jednocześnie widzimy, że firmy, które już zainwestowały na Podkarpaciu, nie rezygnują z dalszego rozwoju. Dobudowują nowe budynki, kupują nowe maszyny, zatrudniają kolejnych pracowników. Sądzę, że nie opuszczą nas z dnia na dzień. Dzięki dużym firmom korporacyjnym żyje cały region, dziesiątki firm rodzinnych, które współpracują i kooperują z dużymi zakładami Doliny Lotniczej.
To jednak oznacza, że w najbliższym czasie nie ma się co spodziewać dużych, nowych firm w Dolinie Lotniczej?
Wszystko zależy od tego, jak ułożą się rozmowy pokojowe Rosja-Ukraina i na jakich warunkach zapanuje pokój u naszych sąsiadów. To, co dziś cieszy i jest dla nas powodem do dumy, to lotnicze biura inżynierskie, jakie powstają na Podkarpaciu „jak grzyby po deszczu”. Mamy ich już 10. Bo nie tania siła robocza, ale umysły naszych inżynierów są dziś magnesem dla świata! Nasza młodzież wciąż chce się uczyć na studiach technicznych, a w Zachodniej Europie i w Ameryce coraz trudniej o inżynierów.Mamy duże zainteresowanie międzynarodowych korporacji w lokowaniu takich biur w Dolinie Lotniczej. Powstanie biura francuskiej firmy Safran, czy Boeing tylko to potwierdzają. Jako Dolina Lotnicza weszliśmy na wyższy poziom. Były zespoły inżynierskie pracujące dla produkcji w poszczególnych firmach, a teraz nasze biura inżynierskie uczestniczą w światowych projektach. W biurze Pratt&Whitney Rzeszów pracuje 250 osób, Sikorsky ma mocne biuro w Mielcu, MTU ma również biuro inżynierskie. To jest bardzo dynamiczne i będzie się rozwijać. W obliczu zmian klimatycznych, już dziś trzeba sobie stawiać pytania, czy my, jako Dolina Lotnicza, będziemy uczestniczyć w produkcji silników nowej generacji i czy będziemy mieć fabryki, które będą zielone. To są ogromne wyzwania, które przesądzą o naszej przyszłości.
Zmiany zachodzą w tak błyskawicznym tempie, że z perspektywy Podkarpacia aż trudno sobie wyobrazić, jak za 10 lat będzie wyglądało nasze życie.
Że zmiany nas zaskoczą, nie mam najmniejszych wątpliwości, pytanie tylko, w jakim stopniu. Dlatego Polska, Podkarpacie, Dolina Lotnicza już muszą się przygotowywać na te zmiany – idzie fala tsunami i ona nas zmiecie, jeśli nie będziemy w stanie sprostać rzeczywistości, a ta się zmienia w galopującym tempie.
W Przemyśle 4.0 technologia, model biznesowy i pracownik przyszłości mogą być równie wielkim błogosławieństwem, co gwoździem do trumny. Każdy z nas musi to jak najszybciej zrozumieć. Elementarnym obowiązkiem nas wszystkich: przedsiębiorców, nauczycieli, polityków, jest zrozumieć istotę Przemysłu 4.0 i „sztucznej inteligencji”. Kluczem do sukcesu i przetrwania jest wiedza. Brak wiedzy to dziś grzech śmiertelny i ci, którzy się spowiadają, powinni się z tego też spowiadać. Mówię to jak najbardziej poważnie.
Jednocześnie boję się, że Polska nie będzie w pełni beneficjentem czwartej rewolucji przemysłowej. Kluczem jest wiedza, a tej nie ma bez dobrej edukacji. Zlikwidowaliśmy gimnazja, wprowadziliśmy ośmioletnie szkoły podstawowe, ale to nie o takie zmiany w modelu nauczania chodziło pracodawcom i rodzicom. Para poszła w gwizdek. Już dawno powinniśmy odejść od tradycyjnego nauczania opartego na zapamiętywaniu i posłuszeństwie, w kierunku nauki kreatywności, innowacyjności i pracy zespołowej. Chodzi o umiejętność rozbudzenia w uczniach i studentach ciekawości, komunikacji, motywowania, umiejętności rozwiązywania problemów, interdyscyplinarności i umiejętności prowadzenia dialogu z partnerami naukowymi czy biznesowymi spod każdej szerokości geograficznej.
Języki obce i nowe technologie muszą być obecne w polskim systemie nauczania od przedszkola. Historia i tradycja są ważne, ale żyjąc przeszłością nie będziemy umieli zbudować nowoczesnego społeczeństwa przyszłości. To jest absolutnie niemożliwe.
Ciągle nie mamy zreformowanej edukacji, nie mamy współpracującego społeczeństwa – poziom zaufania społecznego mamy jeden z najniższych w Europie. Trzeba na własną rękę podejmować trud edukacji swoich dzieci, rodzin i przygotowania własnych biznesów. A mówię to dlatego, że kapitalną cechą czwartej rewolucji przemysłowej jest „demokratyzacja technologii”.
Aneta Gieroń i Marek Darecki. Fot. Tadeusz Poźniak
Jeszcze kilka lat temu wszyscy przekonywali: dobrze znasz język, ukończyłeś studia techniczne, masz szansę być obywatelem świata. Jakie dziś trzeba spełniać warunki, by świat nie wypchnął nas poza margines?
To dalej jest ważne. Znajomość języków, techniczne wykształcenie zawsze są atutem.
Przemysłu 4.0 w Niemczech, Korei Południowej czy Hiszpanii nie robią nadludzie, ale osoby podobne do nas. Na szczęście, w przypadku jednostek wystarczy chcieć, wystarczy wiedzieć, a źródła wiedzy są szeroko dostępne i gdy ktoś mówi, że czegoś nie wie, to raczej nie chce wiedzieć. Wystarczy jedno kliknięcie w YouTube albo Google, wpisanie hasła Przemysł 4.0 i można zdobywać wiedzę, która może nas uratować.
Od kilku lat przynajmniej godzinę dziennie sam studiuję Przemysł 4.0. Dlaczego to robię? Bo swego czasu byłem pod wrażeniem fenomenu Elona Muska i jego firmy SpaceX. Ten przedsiębiorca z Doliny Krzemowej rzucił wyzwanie potentatom przemysłu kosmicznego. Dotychczas z podbojem kosmosu kojarzył nam się Bajkonur, Airbus i jego Ariane, czy amerykańskie Saturny, a tutaj nagle w Kalifornii pojawił się człowiek, który chciał być konkurentem Airbusa, mimo że nie miał wcześniej żadnego doświadczenia w kosmonautyce. Rzucił światu wyzwanie i odniósł sukces. SpaceX zajmuje się projektowaniem i konstruowaniem rakiet nośnych dla pojazdów kosmicznych, kładąc nacisk na ich niski koszt i niezawodność. Celem, który postawił sobie Musk, jest zdecydowane zmniejszenie kosztów lotów w kosmos. Pierwszą opracowaną przez przedsiębiorstwo rakietą była Falcon 1, wystrzelona po raz pierwszy w 2006 roku. Rakieta ta we wrześniu 2009 roku jako pierwsza prywatna rakieta w historii astronautyki, umieściła satelitę na orbicie Ziemi. Jak to było możliwe? Bo Musk potrafił zbudować rakietę według nowej, innowacyjnej koncepcji – znacznie tańszą od tradycyjnych rakiet, która po wystrzeleniu na orbitę jest odzyskiwana. Kilkanaście lat temu jego firmy nie było, a dziś pokonała Airbusa, i to jest Przemysł 4.0. Proszę mi wierzyć, nikt nie poda nam gotowych rozwiązań biznesowych czy przemysłowych na tacy, to wymaga pilnych studiów.
Pamiętam, jak kilka lat temu mówił Pan: „Dane są dziś tym, czym ropa naftowa 100 lat temu. Masz dane i potrafisz je analizować – rządzisz światem”. Elon Musk w ostatnim czasie chyba zbyt dosłownie wziął sobie algorytmy do serca…
Rozwój AI bardzo wiele zmienił. Dziś nie algorytmy, ale wiedza rządzą światem, choć nie ukrywam, że mam świadomość, jak dewastujący wpływ na ludzi mają social media. Wierzę, że to jednak minie.
Pan w ciągu swojego życia ma szansę przeżywać trzecią i czwartą rewolucję przemysłową, co też pokazuje, jak bardzo świat przyspiesza.
To mnie cieszy i ekscytuje. Pamiętam, jak w latach 80. XX wieku pojawił się pierwszy w moim życiu komputer – ZX Spectrum i jak bardzo mnie fascynował. Teraz jestem świadkiem i uczestnikiem Przemysłu 4.0. i AI. Dzięki tej ostatniej można mieć osobistego asystenta, który słucha naszego głosu i mówi do nas. To oznacza, że dziś praktycznie w każdym domu można mieć dostęp do zdygitalizowanej wiedzy z najwspanialszych zbiorów naukowych świata. Nawet nie musimy używać klawiatury, wystarczy głos. To są te fantastyczne możliwości, jakie daje współczesny świat, z których można i warto mądrze korzystać.
AI pana także zmieniła?
Tak (śmiech). Często z niej korzystam, moja żona także. Właściwie już nie googluję i nie uczę się z książek. Jeżeli chcę się czegoś dowiedzieć, pytam o to, a sztuczna inteligencja natychmiast mi odpowiada. Przeszukuje Internet całego świata w ciągu kilku sekund. Gdy uznam, że nie dostałem wyczerpującej odpowiedzi, dopytuję i zadaję bardziej szczegółowe pytania. Przed laty uwielbiałem mojego BlackBerry, teraz jestem zaprzyjaźniony z czatem GPT i bardzo mi z nim dobrze. Codziennie kilka godzin spędzam ucząc się od najmądrzejszych ludzi na świecie za pośrednictwem świetnych filmów video na Youtube. Musimy mieć świadomość, że zmiany technologiczne mogą kosztować, a najwięcej płacą za nie ci, którzy nie przygotowują się do tego z wyprzedzeniem, poprzez pozyskiwanie wiedzy.
Mówi Pan o sobie, że jest inżynierem uwięzionym w ciele humanisty…
Tak, bo ja absolwent liceum ogólnokształcącego, namówiony przez rodziców, wybrałem trudne studia politechniczne, choć matematyka nie była moją najmocniejszą stroną. Od zawsze treścią mojego życia było: szybciej, więcej, lepiej – nie dlatego, żeby być lepszym i bogatszym, ale wiedziałem, że jeśli tak nie będzie, inni mnie prześcigną. Żyjemy w świecie niezwykle konkurencyjnym, a Polska musi cały czas robić wyżej, szybciej, prędzej, w przeciwnym razie to nie my w Rzeszowie będziemy produkować silniki lotnicze, ale w Wietnamie, który nas prześcignie.
Stąd też moje przekonanie, że sztuką dobrego życia jest umiejętne nim zarządzanie, wypracowanie technologii na życie, a potem samodyscyplina w realizowaniu zadań w nim zaplanowanych. Niewiele rzeczy staram się zostawić przypadkowi! Na improwizację pozwalam sobie właściwie tylko w moim 4-hektarowym ogrodzie na Pogórzu Strzyżowsko-Dynowskim. Uwielbiamy z żoną sadzić stare, polskie odmiany drzew i krzewów, stąd tyle dębów, lip, dereni i bzów. Może to będzie zaskoczeniem, ale nie przepadam za podróżami, chyba już wyczerpałem limit godzin spędzonych w samolocie, gdy przez długi czas latałem służbowo do Stanów Zjednoczonych i Kanady. Dziś pojawiam się na lotnisku, gdy lecę do córki mieszkającej w Portugalii.
Zastanawiam się tylko, jak Pan, inżynier, całe życie związany z przemysłem i produkcją, tłumaczy sobie współczesny świat, w którym takie firmy jak: Google, Apple, Facebook, Amazon czy Microsoft, czyli z tradycyjnym przemysłem mające niewiele wspólnego, są dziś największymi światowymi graczami, a ich wartość rynkowa przekracza biliony dolarów.
To mnie zdumiewa, ale jako człowiek, który ponad 40 lat przepracował w nowoczesnym przemyśle najlepiej jak potrafił, staram się to zrozumieć. Te firmy rządzą światem i posiadają ogromny kapitał, który jest skutkiem wizji i dostępu do danych. Dlaczego Chiny w ostatnim czasie tak bardzo przyspieszyły? Bo mają 1 mld 400 mln mieszkańców, czyli ponad miliard źródeł danych.
Marek Darecki,prezes Stowarzyszenia Dolina Lotnicza oraz były prezes Pratt &Whitney Rzeszów S.A i Pratt & Whitney Poland. Absolwent Politechniki Rzeszowskiej na Wydziale Mechanicznym ze specjalnością silniki lotnicze. Karierę zawodową rozpoczął w 1978 roku w rzeszowskiej WSK jako konstruktor, następnie kierownik działu montażu i prób silników turbinowych, a także kierownik działu rozwoju biznesu. W 1998 r. został prezesem firmy Goodrich w Krośnie (obecnie część Raytheon). W 2002 r. powrócił do sprywatyzowanej WSK „PZL-Rzeszów” obejmując stanowisko prezesa i dyrektora generalnego firmy. W 2003 r. zainicjował powstanie innowacyjnego klastra przemysłowego Dolina Lotnicza, którego celem jest rozwinięcie lokalnego łańcucha dostawców, przyciągnięcie nowych inwestycji i dostosowanie lokalnej oferty edukacyjnej do wymagań nowoczesnego przemysłu. Stowarzyszenie zrzesza obecnie 200 firm i instytucji ulokowanych w południowo – wschodniej Polsce. W 2021 roku przeszedł na emeryturę, ale nadal pozostaje prezesem Doliny Lotniczej.
Fotografie do wywiadu zostały wykonane w Hotelu Bristol Tradition&Luxury w Rzeszowie.
Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.
Ściśle niezbędne ciasteczka
Niezbędne ciasteczka powinny być zawsze włączone, abyśmy mogli zapisać twoje preferencje dotyczące ustawień ciasteczek.
Jeśli wyłączysz to ciasteczko, nie będziemy mogli zapisać twoich preferencji. Oznacza to, że za każdym razem, gdy odwiedzasz tę stronę, musisz ponownie włączyć lub wyłączyć ciasteczka.