Dzięki bramkom Lamine Yamala i Fermína Lópeza FC Barcelona wyszła na prowadzenie i do przerwy prowadziła z Villarrealem 2:1, lecz ostatecznie przegrała 3:2 w przedostatnim meczu sezonu.
Nigdy nie jest miło przegrywać, ale to jedna z porażek, która boli najmniej. Po wygraniu Clásico i Derby, Barça była już matematycznie pewna tytułu Ligi, a pomeczowa prezentacja trofeów, fajerwerki i świętowanie były główną atrakcją niedzielnego wieczoru na Montjuïc.
Rzadko zdarza się, aby obie drużyny były świadkami meczu, w którym obie drużyny świętują zwycięstwo, ale dla Villarreal ten wynik oznacza, że drużyna ma zapewnione miejsce w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie.
Pojawiło się wiele spekulacji na temat tego, jaką drużynę Hansi Flick wystawi na ten mecz, ale pomijając nową fryzurę Raphinhi , skład wyglądał bardzo podobnie do tych, które oglądaliśmy przez cały sezon, z Marcem Andre ter Stegenem w roli głównej.
Niestety, mecz trwał zaledwie cztery minuty, a Niemiec wyjmował piłkę z siatki.
Ayoze Pérez , Hiszpan z największą liczbą bramek w tym sezonie Ligi, zawsze miał być zagrożeniem i nie popełnił błędu, zamieniając dośrodkowanie Pépégo na bramkę. Widzieliśmy, jak Barça dokonywała niezliczonych powrotów w tym sezonie, a teraz nadszedł czas na kolejny.
Rzeczywiście, już w przerwie Barça odwróciła losy spotkania.
Już wcześniej wykonał kilka świetnych obron, ale bramkarz gości Luiz Júnior nie mógł nic zrobić, aby zatrzymać kolejny lewonożny strzał specjalny Lamine Yamala . Po charakterystycznym ślizgu w polu karnym, jakby chciał pokazać, że nie było w tym szczęścia w jego golu w środku tygodnia przeciwko Espanyolowi, nastolatek posłał niemal dokładną replikę w dalszy słupek.
Drugi strzelec gola w decydującym o tytule meczu derbowym, Fermín López , kontynuował swoją passę strzelania goli w doliczonym czasie gry, dając Katalończykom zasłużone prowadzenie w przerwie.
Już przed rozpoczęciem meczu Barça nie odczuwała presji, ale biorąc pod uwagę, że Betis przegrał z Atlético Madryt dwoma golami (faktyczny wynik to 4-1), wynik tego spotkania nie miał większego znaczenia dla Villarreal.
Ale jak się okazało, i tak wygrali. Podobnie jak w tym samym meczu w zeszłym sezonie, Barça przekonała się, że ich próby odrobienia strat nie mają sensu, ponieważ Villarreal odzyskał prowadzenie w drugiej połowie.
Pięć minut po wznowieniu gry Santi Comesaña wykonał świetny strzał, ponownie wyrównując wynik, a pod koniec pierwszej połowy Kanadyjczyk Tajon Buchanan znalazł się bez opieki przy dośrodkowaniu Sergiego Cardony i dał prowadzenie Villarreal.
W ostatnich trzech meczach między tymi drużynami padło aż 21 bramek, a w tym meczu strzeliliśmy kolejne pięć.
Dwa rekordy Barcelony bez porażki we wszystkich meczach La Liga i na własnym boisku we wszystkich rozgrywkach zostały przerwane.
Oba są wstydem, ale ostatecznie liczy się tylko jedna rzecz. FC Barcelona jest mistrzem La Liga 2024/25, a gdy zabrzmiał ostatni gwizdek, nadszedł czas na świętowanie na Estadi Olimpic.
Czytaj także:
