Nie byłoby dziś licznej gromadki dzieci i wnuków Abrahama Segala z Izraela, gdyby nie Cwynarowie z Markowej. Jego losy udało się lepiej poznać w 2004 roku, kiedy w Markowej odsłaniano pomnik poświęcony rodzinie Ulmów. Segal przyjechał na tę uroczystość. Udzielił wywiadu wielu dziennikarzom. –Wzruszające było spotkanie z rodziną Cwynarów, która w czasie wojny przyjęła go pod swój dach. Abraham Segal powiedział wtedy, że ma trzy matki – matkę biologiczną, żonę, którą traktuje jak matkę i panią Cwynarową – opowiada Jakub Pawłowski z Muzeum Polaków Ratujących Żydów w czasie II wojny światowej im. Rodziny Ulmów w Markowej.
Abraham Segal przed wojną wraz z rodzicami i bratem mieszkał w Brzeżanach na Kresach. Jego matka pochodziła z bogatej rodziny – Benzion i Chara Doerflowie, dziadkowie Abrahama, prowadzili w Łańcucie hurtownię towarów kolonialnych i duży sklep spożywczy. W czasie wojny Segalowie rozpaczliwie szukali sposobów na ocalenie. Ojciec Abrahama cały czas przebywa w getcie w Brzeżanach, ale żonę z synami próbował ukryć u rodziny w Łańcucie. Bez powodzenia. Uciekając przed więzieniem, żona z synami wróciła do Brzeżan, a kiedy w 1943 r. rozpoczęła się likwidacja getta, znów musieli uciekać. Udało się tylko Abrahamowi. – Miał tylko 13 lat, ale wymyślił sobie pseudonim, Romek Kaliszewski – opowiada Jakub Pawłowski. – Bo zdawał sobie sprawę z tego, że gdyby posługiwał się żydowskim nazwiskiem, miałby mniejsze szanse na przetrwanie.
Zdołał dotrzeć do Lwowa i stamtąd do Łańcuta. Dziadków już nie znalazł. Tylko wujka Leona i to on zaprowadził go do rodziny Skrobaczów w Krzemienicy, prosząc, by chłopca ukryli.
– Mój ojciec prowadził w Krzemienicy sklepik, a zaopatrywał go w hurtowni dziadka Abrahama. Przyjaźnili się przed wojną – opowiada Michał Skrobacz w filmie „Świat Józefa”, nakręconym w 2009 roku. Właśnie Michał Skrobacz i jego rodzice przez chwilę ukrywali Abrahama w swoim domu na strychu, a potem pomogli mu dotrzeć do Markowej.
-Dobrze mnie karmili i uczyli pacierza – wspominał po latach Abraham Segal. Kiedy był już dobrze przygotowany do roli Romka, postanowiono, że opuści niebezpieczną kryjówkę (przez dom Skrobaczów przewijało się wielu klientów ich sklepu) i jako pastuch najmie do pracy w jakimś gospodarstwie. Dzięki wstawiennictwu pani Olbrychtowej, nauczycielki z Markowej, trafił do rodziny Cwynarów. Oficjalnie, jako syn poborcy podatkowego z Przemyśla.
– Ojciec przyjął go na prośbę Olbrychtowej – mówi w filmie „Świat Jozefa” córka Cwynara, Czesława Lonc. –Moja mama była przedobry człowiek. Miała Romka jak swojego. Ale sama słyszałam, jak mówiła do ojca: „Nasz Romek to chyba Żyd. Popatrz się, jak on tę książeczkę niesie”.
– Chciała mnie adoptować po wojnie – opowiada dziś Abraham. – Grali, że nie jestem Żydem, jak i ja grałem.
– Modlitewnik Abraham nosił pod pachą, tak jak Żydzi zwykli trzymać swoje książeczki – tłumaczy Jakub Pawłowski. – W lipcu 44, kiedy pojawiła się Armia Czerwona, Romek Kaliszewski zniknął z Markowej. Po wojnie wyemigrował do Izraela. Mieszka w Hajfie.
Przez lata pracował w kibucu i wielkiego majątku się nie dorobił, za to cieszy się dużą rodziną. Jest dumny z dzieci i wnucząt. Nie zapomniał o Polakach, którzy go ratowali. Dzięki jego świadectwu Janina Cwynar otrzymała tytuł Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, a jej nazwisko upamiętnione zostało w ogrodzie Yad Vashem w Jerozolimie, obok ponad 6 tys. nazwisk innych Polaków.
Cwynarowie u których przeżył Abraham Segal. Fot. Archiwum Muzeum im. Rodziny Ulmów w Markowej