Reklama

Ludzie

Polska wersja paternalizmu. Felieton Krzysztofa Martensa

Krzysztof Martens
Dodano: 27.05.2016
27408_martens_1
Share
Udostępnij
Do zrozumienia tego , co się dzieje na polskiej arenie politycznej, powinno pomóc Czytelnikom, opisanie prostymi słowami starej idei paternalizmu. Patriarcha to  OJCIEC rodziny, któremu z założenia należy się miłość, szacunek i posłuszeństwo wszystkich jej członków. Czy paternalizm jest możliwy na w odniesieniu do administrowania państwem wielkości Polski? No cóż, historia lubi się powtarzać.
 
Przed wielu laty Arystoteles twierdził, że państwo wręcz ma obowiązek dbać o dobro i szczęśliwość swoich obywateli, nie bardzo się oglądając na ich opinię. Czy dzisiaj można się z nim zgodzić? Diabeł, jak zwykle tkwi w szczegółach. Radykalni zwolennicy paternalizmu  uważają, że państwu wolno przeciwdziałać działaniu jednostek nawet kiedy można założyć, że jest ono świadome, przemyślane i zgodne z prawem. 
 
Wystarczy opinia OJCA, że „dzieci” nie są zdolne do efektywnego działania (nie wiedzą, co czynią). OJCIEC przecież wie lepiej co jest dobre dla jego „dzieci”, które niestety ulegają niepotrzebnym emocjom, złym podszeptom i w związku z tym działają na rzecz doraźnych korzyści, kosztem szeroko rozumianych własnych interesów. Słabością radykalnego paternalizmu jest abstrahowanie od faktu, że wielu członków „ rodziny” nie jest w stanie zaakceptować podejmowanych wbrew ich woli arbitralnych decyzji.
 
OJCIEC posługuje się argumentacją, że wszystkie decyzje podejmuje chroniąc "dzieci" przed ich brakiem kompetencji, a nie w celu ograniczenia ich wolności. 
 
Zazwyczaj, z czasem, głowa rodu ulega nieodpartej pokusie interweniowania w liczne, nawet nieistotne  z punktu widzenia interesu „ rodziny”, dziedziny życia (fryzura, ubiór, słodycze). Polska wersja paternalizmu, to dobrowolne (nie podlegające dyskusji) zobowiązanie się OJCA do roztoczenie opieki nad obywatelami, czy tego chcą, czy też nie. OJCIEC posiadając ogromną władzę, podlega po pewnym czasie (czteroletnim) ocenie swoich „ dzieci”.  Dopóki ich potrzeby będą zaspakajane, a poczynania głowy rodziny będą  niezbyt dokuczliwe w sferze osobistych wolności – opinia podopiecznych będzie pozytywna.  Podstawowym kryterium oceny będzie skuteczność i efektywność. Jak zabraknie pieniędzy na słodycze, skończy się miłość i posłuszeństwo.
 
Lepiej zrozumiemy praktyczne zastosowanie paternalizmu obserwując uważnie sytuację, z jaką od lat mamy do czynienia w służbie zdrowia.
 
Lekarze wzniośle powtarzają za Hipokratesem „ Do czyjego domu wejdę, celem będzie dobro chorego”. Niekiedy, zgodnie z własnym pojmowaniem idei paternalizmu podejmują decyzje dotyczące chorego na pograniczu przymusu, nie biorąc pod uwagę opinii ignoranta (wszystko dla dobra pacjenta).
 
Wydaje mi się, że ratowanie życia człowiekowi za wszelka cenę, odbiera mu wolność decydowania o sobie. Hipokrates uważał, że należy przed pacjentem zataić niedobre rokowania, wprowadzając go w błąd. Nie podzielam tego poglądu. Ja w takiej sytuacji, chciałbym wiedzieć ile tygodni ( miesięcy) życia mi zostało i jestem przekonany, że mam do tego prawo. Wiedza ta jest konieczna do podjęcia kluczowej dla mnie decyzji –  walczyć o swoje życie za pomocą uciążliwych terapii, czy też cieszyć się tym czasem, który mi pozostał. 
 
Wybór powinien zależeć ode mnie,  nie od mojego lekarza. Fakt, że pojawiam się w szpitalu, nie oznacza mojej zgody na wszelkie działania lekarzy. Przekładając na język polityki –  to, że jestem członkiem „ rodziny”, nie oznacza mojego przyzwolenia na niektóre, niezwykle radykalne decyzje OJCA.
 
Paternalizm, z którym dzisiaj mamy do czynienia w Polsce, obserwuję z zaciekawieniem. Nie ukrywam, że jestem rozczarowany demokracją, w której rządzący podejmują kluczowe decyzje kierując się sondażami opinii publicznej. Jako pragmatyk, rozumiem większość poczynań OJCA zmierzających do wzmocnienia jego władzy. Jako analityk, jestem zakłopotany – nijak nie układają jego kolejne decyzje taktyczne  w spójną strategię.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy