Rzeszów na planie Wiedemanna z 176 2 r. to dwa oddzielne niepozorne miasteczka: polskie i żydowskie. Każde z osobnym rynkiem, przy których stoją drewniane domki z podcieniami, które w czasie licznych pożarów płonęły jak zapałki. Drugą – bardziej eksponowaną połowę planu zajmują rezydencje pańskie. Z otoczonego murami i bastionami zamku książęta Lubomirscy udawali się karetą do kościoła pijarów. Tam z pozłacanej, zamkniętej przed okiem pospólstwa loży w prezbiterium brali udział w nabożeństwach.
Dużą przestrzeń zajmują na planie ogrody: te książęce sąsiadowały z ogrodami klasztornymi pijarów i reformatów. Przyroda podporządkowana została w nich prawom surowej geometrii, wedle której sadzono drzewa i krzewy. W cieniu potężnej bryły zamku przycupnął niewielki Pałacyk Letni Lubomirskich. Od zachodu zasłaniał go mur z dwoma kordegardami, które wieńczyły śmieszne baniaste kopułki. Za murem kryła się aleja wjazdowa. Wytyczona między ozdobnymi kwaterami kwiatowymi, przy których stały egzotyczne drzewka w donicach oraz posągi na postumentach. Te drzewka chowano na zimę w oranżerii. Inwentarz z 1753 r. wymienia ich 713, w tym pomarańcze w kilku odmianach: „gorzkie z liśćmi złocistymi”, drzewka pomarańczowe „gorzkie fryzowane”, „karzełkowate”, dzikie, tureckie itd. Także krzaki cytryn zadziwiały różnorodnością. Były to „rajskie” cytryny, cytronaty, cytryny gorzkie, a oprócz nich drzewka migdałowe, bobkowe (laurowe) i figowe, granaty, bukszpany holenderskie, „Adamowe” jabłonie oraz goździki.
Sam Pałacyk – piętrowy, nakryty mansardowym dachem zbudowany został na początku XVIII stulecia w kształcie litery H. Jego plany sporządził Tylman z Gameren, architekt królewski, zaś nad budową czuwał Tomasz Belotti. Budowę zlecił Hieronim Augustyn Lubomirski, właściciel miasta i dóbr rzeszowskich, chorąży, podskarbi i hetman wielki koronny, który zasłynął z udziału w wiktorii wiedeńskiej. Jego wojska pierwsze wdarły się do obozu tureckiego. Syn Hieronima – Jerzy Ignacy przebywał na dworach Augusta II i Augusta III w Dreźnie. Jako pięćdziesięciolatek ożenił się (po śmierci swej pierwszej żony) z saksonką: Joanną von Stein, czternastoletnią wówczas córką austriackiego generała, która „posagu nie wniesła” – co odnotował skrupulatny kronikarz. Uroczystość ślubna odbyła się w Dreźnie 28 lutego 1737 r. Podstarzały mąż otaczał Joannę przepychem, finansując zachcianki swej „żony modnej” (jak to określił w jednej ze swych satyr Ignacy Krasicki), która kochała osobliwości i egzotykę. To na jej dworze przebywała tak niezwyczajna służba jak wystrojony karzeł oraz murzyn.
Po śmierci Jerzego Ignacego (1753 ) pałacyk rozbudował jego nadworny architekt Lubomirskich, saksończyk Karol Henryk Wiedemann. Nad znajdującą się w centralnej części salą balową dobudował piętro, gdzie zamieszkać miał syn księcia Hieronim Teodor. (Nigdy jednak do tego nie doszło, gdyż zajęty służbą wojskową wyprowadził się z Rzeszowa.) W wyniku przebudowy zlikwidowany został taras – miejsce koncertów i przedstawień teatralnych. Pałacyk zyskał za to unikalną dekorację architektoniczną wykonaną nie tylko z kamienia (nietrwałego piaskowca), lecz także z twardego czarnego dębu, wydobytego z dna Wisłoka. Dekoracja ta przetrwała do dziś w niezmienionym stanie, czego nie można powiedzieć o kamiennych popiersiach i wazonach.
Pałacyk Letni miał nieskomplikowany rozkład wnętrz: sala balowa pośrodku i dwie mniejsze sale w skrzydłach bocznych. Plan piętra powtarzał plan parteru. W XIX w. pomieszczenia skrzydeł bocznych parteru oraz całego piętra podzielone zostały na mniejsze o charakterze mieszkalnym (a obecnie biurowym). A ponieważ Joanna von Stein rezydowała w zamku, skromnie umeblowany Pałacyk pełnił funkcję „foresterii”, maison de plaisance – domku wiejskiego, czyli miejsca spotkań towarzyskich, rozrywek i zabaw. Jak one wyglądały, widzimy na obrazie Nicolasa Lancreta ze zbiorów pałacu Charlottenburg w Berlinie. Przedstawia on eleganckie towarzystwo tańczące we wnętrzu barokowego pawilonu z porte-fenetre (przeszklonymi do dołu drzwiami) wychodzącym na rozświetlony słońcem ogród. Takie portes-fenetres miał także rzeszowski Pałacyk. Wychodziły one na taras z kamienną balustradą zdobioną posągami na postumentach.
Dziś zarys nieistniejącego tarasu zaznaczony został nietynkowaną cegłą – tak jakby chodziło o relikt średniowiecznego muru obronnego. Nielogiczne – ale taką koncepcję narzucili konserwatorzy w czasie remontu w latach 80-tych XX w. Jedyną pozostałością barokowej dekoracji wnętrz jest zachowane i zakonserwowane malowidło w stylu regencji na podłuczu wejścia od wschodu. Kafelkami (gdańskimi lub holenderskimi z Delft – niebieskimi ze scenami rodzajowymi?) oraz lustrami i kinkietami ozdobiona była największa sala parteru. Na jej skromne umeblowanie składały się taborety i stoliki, zaś w bocznych pokojach stały oprócz nich kanapa, kredens i szafa. Inwentarz z 1753 wymienia w jednym z nich także kominek. Niewielka ilość mebli świadczy o tym, iż sale przeznaczone były na dworskie zgromadzenia i uroczystości.
Wiele z nich odbywało się na zewnątrz. Pałacyk stał na niewielkim wzniesieniu, na którym wcześniej sadzono winną latorośl. Teren opadał tarasowato w kierunku południowym, gdzie – wykorzystując dawne koryto Wisłoka – założono sztuczną wyspę. Otaczał ją kanał wodny, po którym pływały spacerowe łódki stylizowane na chińskie dżonki. Na wyspie – otoczony od południa geometrycznym ogrodem francuskim, zaś od północy podzielonym na sześć pól żywopłotem – wybudowano pawilon ogrodowy w kształcie pagody. Moda na chińskie pagody trwała w europejskich ogrodach nieprzerwanie od II połowy XVIII stulecia aż do wiek XX. Rzeszowska jest o tyle osobliwa, iż powstała dużo wcześniej – może nawet jako pierwsza w Polsce.
Pagoda widnieje już na tzw. tryptyku Wiedemanna (datowanym na latach 20-te lub 30-te XVIII w.) Powtórnie oglądamy ją na planie Wiedemanna z 1762 r., przedstawiającym Rzeszów z lotu ptaka. Niewysoki, parterowy pawilon zbudowany został na planie sześcioboku. Pagodę podwyższono obiegającymi ją ze wszystkich stron schodami. Miała dach namiotowy, łukowato wygięty i zwieńczony smukłą latarnią z daszkiem o takim samym kształcie. Otoczenie pałacyku zostało w ostatnich latach zniszczone. Nie zapobiegli temu urzędnicy: konserwatorzy zabytków. Zamiast unikalną pagodę zrekonstruować, władze miasta ustawiły w tym miejscu sterowaną komputerem fontannę za ponad 8 mln zł. Od wschodu prywatny inwestor zaplanował budowę apartamentowca. Z powodu licznych protestów projekt został na razie wstrzymany. Ostateczna decyzja zapadnie w Ministerstwie Kultury.
W roku 1819 pałacyk z przyległymi do niego ogrodami oraz z zamkiem Lubomirscy sprzedali rządowi austriackiemu. Jeszcze w połowie XIX w. to malownicze miejsce tak opisuje Szczęsny Morawski: „Na środku…wyspy stała tak zwana glorietta wysoka, nad cieplarnią [oranżerią], obrośnięta latoroślą winną”. Zaś w 1902 Emanuel Swieykowski z Krakowa zachwyca się pozostałościami pałacowego parku, który lata świetności dawno miał już za sobą. Zaborcy sprzedali pałacyk osobom prywatnym. W roku 1906 wybuchł w nim pożar, który zniszczył dachy i wnętrza. W dwa lata później zabytek zaczęli restaurować jego nowi właściciele: dr Teofil Nieć wraz z żoną Heleną. Zasłużony lekarz, radny miejski i społecznik w roku 1939 założył tu szpital polowy. Szpital AK działał w pałacyku także w roku 1944 – w czasie „Akcji Burza”. Z tego powodu dr Teofil Nieć został w roku 1946 aresztowany przez UB i więziony. Zwolniony z powodu złego stanu zdrowia zmarł w Rzeszowie w roku 1950. Po wojnie zamieszkał w pałacyku jego syn lekarz dr Mieczysław Nieć (również AK-owiec) z rodziną; część budynku zajęły biura PCK.
Pałacyk miał także wcześniejsze patriotyczne i kulturalne tradycje. W latach 30-tych mieszkanie na piętrze pałacyku wynajmowała rodzina Grotowskich. To tutaj 11 sierpnia 1933 urodził się Jerzy Grotowski – przyszły światowej sławy reżyser i reformator teatru. Lata okupacji Grotowscy spędzili w Nienadówce. Po wojnie Jerzy uczęszczał do rzeszowskich szkół: I Gimnazjum, a później kolejno do I i II LO. Gdy ukończył dziesiątą klasę, rodzina przeniosła się do Krakowa.
Przed wybuchem wojny w Pałacyku mieścił się sztab 10. Brygady Kawalerii, którą dowodził późniejszy generał Stanisław Maczek. W czasie kampanii wrześniowej 1939 Brygada nie dała się pobić ani otoczyć. W rok później wzięła udział w obronie Francji, a w latach 1944-45 w kampanii we Francji, Belgii, Holandii i Niemczech. Wyzwoliciel Bredy został w 1973 r. pochowany wśród swoich żołnierzy na cmentarzu wojskowym w tym mieście.
W latach 80-tych – w czasie stanu wojennego Wydział Propagandy Komitetu Wojewódzkiego PZPR postanowił tradycje Pałacyku zdyskontować. Wraz z Muzeum Okręgowym w Rzeszowie planował utworzenie tu Muzeum Ruchów Rewolucyjnych. Rodzina Nieciów została brutalnie wywłaszczona za symbolicznym odszkodowaniem. Po zmianie ustroju dyrekcja Muzeum uznała iż zabytek nie jest jej do niczego potrzebny (nie mieli ani innych eksponatów ani pomysłów?) i zwróciła go Skarbowi Państwa. Pałacyk został przekazany i adaptowany na potrzeby Instytutu Muzyki WSP – późniejszego Uniwersytetu Rzeszowskiego. Od 1989 r. rodzina Nieciów dopominała się o zwrot zagrabionej przez państwo własności. Proces zakończył się dopiero w roku 2013. Nieciowie sprzedali odzyskany Pałacyk Okręgowej Izbie Lekarskiej w Rzeszowie.
Prezes Izby dr n. med.Wojciech Domka wyjaśnia, iż poprzednia siedziba Samorządu przy ul Reformackiej stała się zbyt mała. Po zakupie Pałacyku, w marcu 2014 rozpoczął się remont. -Wnętrze przypominało standardem siedzibę jakiegoś zapyziałego GOK-u z lat 70-tych XX w. Wymieniliśmy okna, drzwi, posadzki i parkiety (udało się zachować ok. 20 m. kw. zabytkowego parkietu) oraz wszystkie instalacje. Trzeba było przeprowadzić odwilgocenie całego budynku; jeszcze do niedawna w niektórych piwnicach utrzymywała się wilgoć. Wszystkie prace wykonywane są pod nadzorem konserwatorskim – mówi dr W. Domka.
Rok temu Izba Lekarska wprowadziła się do nowych pomieszczeń. Nie jest dziś możliwe odtworzenie wnętrz z poprzednich stuleci. Jednak nowy wystrój nawiązuje do reprezentacyjnych pomieszczeń z XIX i XX w. Ściany wykładane są dekoracyjnymi materiałami ujętymi w profilowane listwy. Stylizowane oświetlenie, drewniane boazerie, podłogi z kamiennych płytek, dębowe parkiety układane w kwadraty – wszystkie te elementy wystroju przywodzą na myśl solidne, mieszczańskie wnętrza, w jakich mieszkali następcy Lubomirskich (projekt architektoniczny: Stanisław Hałabuz, projekt wnętrz: Izabela Kudła ze współpracownikami). Pieczołowicie wyeksponowane zostały nieliczne pamiątki z tamtej epoki: secesyjny piec z pocz. XX w., fragmenty dwóch taflowych parkietów z XIX/XX – takich jakie znajdowały się w niemal wszystkich rzeszowskich kamieniczkach rynkowych. Harmonizują z nimi pieczołowicie odnowione meble z XIX i XX stuleci oraz dobrze dobrane meble współczesne.
Wchodzimy do Pałacyku od zachodu poprzez niewielki przedsionek. W jego wnęce planowane jest wmurowanie tablic poświęconych pamięci zasłużonych lokatorów. (Prezes Izby dr W. Domka zapowiada również publikację poświęconą historii Pałacyku.) Z przedsionka wchodzimy do sali, które zajmuje całą szerokość środkowej części parteru. Ze względu na jej rozmiary wysunąć można przypuszczenie, iż było to pomieszczenie paradne. Raczej nie sala balowa, bo miejsca na tańce jest tam zbyt mało. Na parterze w bocznych skrzydłach znajdują się dwie funkcjonalne sale wykładowe. To jedną z nich (od południa) dekoruje secesyjny piec i stary parkiet. Od wschodu zachował się jedyny oryginalny portal barokowy, a w podłuczu wejścia wschodniego malowidło z tej epoki. Dwie kolejne kondygnacje (druga z oknami w mansardowym dachu) zajmują pomieszczenia recepcyjne, biurowe oraz pokój gościnny. Okręgowa Izba Lekarska funkcjonuje w nowym lokalu od roku. Trwa remont piwnic, w których znajdzie się restauracja z dwoma pięknie sklepionymi salami oraz osobnym wejściem od południa. W trakcie prac natrafiono na dwie mniejsze piwniczki wychodzące poza mury pałacyku. Zbadanie jednej z nich będzie możliwe od zewnątrz dopiero w czasie budowy parkingu (od wschodu Pałacyku). Trwają prace wokół ogrodzenia z XIX w. Później odnowiona zostanie fasada.
– Pałacyk jest tak ważnym zabytkiem Rzeszowa, że musi być dostępny dla wszystkich jego mieszkańców. Miejscem spacerów staną się pozostałości starego ogrodu, którego dwie kwatery z XVIII stulecia zostaną zrekonstruowane. W dużej sali parteru czynna będzie galeria sztuki, a w piwnicach restauracja – zapowiada prezes Domka.
Pisząc tekst korzystałem m.in. z publikacji: Encyklopedia Rzeszowa (hasła autorstwa Ingi Sapetowej), Władysław Hennig, Rzeszowski alfabet, Rzeszów 2012, Julian Nieć, Rzeszowskie za Sasów, Rzeszów 1994, Władysław Tomkiewicz, Rokoko, W-wa 1988.