Przekazanie tabletek z jodkiem potasu do samorządów terytorialnych ma charakter prewencyjny. Zagrożenie skażeniem radiacyjnym jest bardzo mało prawdopodobne – wyjaśnił w poniedziałek wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Błażej Poboży.
Wiceszef MSWiA podkreślił, że kierownictwo resortu zdecydowało o rozpoczęciu dystrybucji jodku potasu w ramach działań wyprzedzających, na wypadek gdyby na terenie Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej doszło do uszkodzenia reaktora.
Wskazał, że skażenie radiacyjne jest bardzo mało prawdopodobne, "ale – na wszelki wypadek – odpowiedzialna władza i państwowe instytucje muszą się szykować na takie scenariusze".
Tabletki z jodkiem potasu trafiają do władz samorządowych. "Zależy nam, aby były one dostarczane jak najbliżej obywatela, ale nie do obywatela" – wyjaśnił.
Zwrócił uwagę, że tabletki nie są przekazywane bezpośrednio Polakom, gdyż
zażywając jodek potasu niezgodnie ze wskazaniami lekarza można sobie po prostu zaszkodzić.
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji opublikowało w przed dwoma tygodniami komunikat na temat dystrybucji jodku potasu. "W ramach działań z zakresu zarządzania kryzysowego i ochrony ludności, w związku z informacjami medialnymi dotyczącymi walk w rejonie Zaporoskiej Elektrowni Atomowej, w ubiegłym tygodniu do komend powiatowych Państwowej Straży Pożarnej przekazano tabletki zawierające jodek potasu" – czytamy w informacji resortu.
Enerhoatom, operator ukraińskich elektrowni jądrowych, poinformował wcześniej, że wojska rosyjskie ostrzelały w nocy Południowoukraińską Elektrownię Atomową w obwodzie mikołajowskim.
Państwowa Agencja Atomistyki podała, że ostrzał Południowoukraińskiej Elektrowni Atomowej nie zniszczył systemów ważnych dla bezpieczeństwa jądrowego.