Reklama

Biznes

Jest zwycięstwo, ale przed Fijołkiem 5 trudnych lat

Aneta Gieroń
Dodano: 22.04.2024
Fot. Darek Delmanowicz/PAP
Fot. Darek Delmanowicz/PAP
Share
Udostępnij

Konrad Fijołek, ostatecznie wygrał wybory prezydenckie w Rzeszowie, ale dopiero w drugiej turze i, bynajmniej, nie miażdżącą większością głosów. Co więcej, po drodze stracił większość swoich radnych z KWW Konrada Fiołka Rozwój Rzeszowa, nie ma większości w Radzie Miasta Rzeszowa oraz będzie musiał się dużo bardziej liczyć z Koalicją Obywatelską, która wprowadziła 7 radnych i na razie jest jedynym koalicjantem dla Rozwoju Rzeszowa. Co więcej, w I turze wyborów Konrad Fijołek zdobył 37, 91 proc., czyli 28 649 głosów, natomiast Waldemar Szumny z PiS 24,23 proc. i 18 314 głosów. To oznacza, że w drugiej turze głosowania, Konrad Fijołek osiągając 54,9 proc. poparcia i 36 916 głosów, miał mniejszy przyrost nowych głosów niż Waldemar Szumny, który odnotował 45,1 proc. poparcia i 30 331 głosów. Mówiąc wprost, Fijołek do wyniku z 7 kwietnia dołożył 8 267 głosów, zaś Szumny aż 12 017 głosów.

– Oceniając wybory prezydenckie w Rzeszowie, zarówno pierwszą jak i drugą turę, trzeba powiedzieć, że Konrad Fijołek nie ma powodów do triumfalizmu, co sam przyznał podczas niedzielnego wieczoru wyborczego – ocenia dr hab. Paweł Kuca, prof. UR, politolog. – Wygrał drugą turę wyborów i został prezydentem, ale to będzie trudna prezydentura. Dużą porażkę poniósł jego KWW Konrada Fiołka Rozwój Rzeszowa, który w poprzedniej kadencji miał aż 14 radnych, w obecnej zaledwie 5, a to oznacza, że nowy prezydent może nie mieć  w przyszłej Radzie Miasta większości i komfortu stabilnych rządów. To z kolei może powodować, że przed wszystkimi ważnymi głosowaniami konieczne będą negocjacje i polityczne targi.

Fijołek zachował sporą powściągliwość

To po części można było wyczytać z miny Konrada Fijołka już podczas niedzielnego wieczoru wyborczego, gdy ogłoszone zostały wyniki sondażu exit poll zrealizowanego przez Ipsos dla telewizji TVN24, TVP oraz Polsat. W jego otoczeniu wybuchł entuzjazm, sam Fijołek zachował sporą powściągliwość. Może miał w pamięci swój triumf z 2021 roku, kiedy to w wyborach uzupełniających, walcząc z dużo bardziej wymagającymi przeciwnikami politycznymi, bo mierzył się wtedy z Ewą Leniart i Marcinem Warchołem, kluczowymi postaciami Zjednoczonej Prawicy na Podkarpaciu oraz Grzegorzem Braunem z Konfederacji, już w pierwszej turze zdobył 56,5 proc. głosów. W tegorocznych wyborach prezydenckich tego wyniku nie udało mu się pobić nawet w dogrywce wyborczej.

– Na pewno nie ułatwia mu fakt, że jest pierwszym prezydentem walczącym o reelekcję po wieloletniej prezydenturze Tadeusza Ferenca, który przez prawie 20 lat cieszył się ogromną sympatią rzeszowian – przyznaje politolog. – I o ile Ferenc był włodarzem, który błyskawicznie podejmował decyzje, a trudne zadania dodawały mu energii do działania, o tyle Konrad Fijołek jest innym typem osobowości. Rzeszowianie to widzą, porównują i może po cichu tęsknią do polityka obdarzonego taką charyzmą, jaką miał Tadeusz Ferenc.

Jak dodaje Paweł Kuca, jeszcze bardziej interesująca byłaby druga tura, gdyby spotkali się w niej Konrad Fijołek i Jacek Strojny, który w I turze zdobył aż 20, 61 proc. głosów rzeszowian.

– Niewykluczone, że wtedy ta różnica między kandydatami byłaby jeszcze mniejsza, niż obecne 10 proc. pomiędzy Szumnym i Fijołkiem – dodaje.

Co do samego wyniku PiS, ten na pewno jest dobry, ale nie historyczny.

– To rodzaj nadinterpretacji, marketingu politycznego – precyzuje Paweł Kuca. – Realne poparcie dla PiS-u w Rzeszowie jest na poziomie wyniku Waldemara Szumnego z I tury wyborów, czyli około 24 proc. Podobny wynik w 2021 roku osiągnęła Ewa Leniart, która miała 23,62 proc. i  Wojciech Buczak, który ubiegając się o prezydenturę Rzeszowa w 2018 roku zdobył 28, 86 proc. głosów. Choć na pewno sam fakt, że w tym roku doszło do II tury wyborów prezydenckich w Rzeszowie jest dla PiS-u sporym sukcesem.

Fijołek częściej niż się chwalić, musiał się bronić

Dało się zauważyć, że w końcówce kampanii, dużo większa energia emanowała ze sztabu Waldemara Szumnego, niźli Konrada Fijołka. A już piątkowe podsumowanie kampanii było dużo lepsze w obozie PiS, niż u obecnego prezydenta. Uśmiechnięty Szumny, otoczony pełnymi entuzjazmu osobami i zapowiadający, że zaproponuje Jackowi Strojnemu stanowisko wiceprezydenta Rzeszowa, było dużo bardziej przekonującym obrazkiem, niż lekko zrezygnowany Fijołek, przepraszający za błędy, które się zdarzyły i zapewniający, że Rzeszów jest najważniejszy. Jakby zabrakło w ostatnich dniach wyeksponowania pozytywów rządów z ostatnich prawie 3 lat. Fijołek został zepchnięty do defensywy i zamiast się chwalić, nieustannie musiał się bronić. Za bardzo nie pomogły nawet wizyty ogólnopolskich polityków z pierwszych stron gazet: Aleksandry Dulkiewicz, Rafała Trzaskowskiego, Jacka Karnowskiego, czy Władysława Kosiniaka-Kamysza.

Kolejne tygodnie pokażą, jak funkcjonować będzie Rada Miasta Rzeszowa, gdzie obecny prezydent nie ma większości, ale nowej siły nabiorą Stowarzyszenie Razem dla Rzeszowa w 4-osobowym składzie oraz Platforma Obywatelska, która ma aż 7 radnych i będzie najpoważniejszym zapleczem politycznym dla Fijołka.

Dlaczego Platforma Obywatelska nie miała kandydata na prezydenta

– Zastanawiające jest, dlaczego Platforma Obywatelska już kolejny raz, także w tym roku, nie podjęła walki o prezydenturę Rzeszowa – mówi Paweł Kuca. – Bo nie wierzę, że spełnieniem jej ambicji jest stanowisko wiceprezydenta dla Marcina Deręgowskiego. Realną władzę ma prezydent i to on wydaje polecenia wiceprezydentowi. Jeśli w tym jest plan związany z wyborami za 5 lat, to dość skomplikowany, bo wszystkie sukcesy i porażki z najbliższej kadencji prezydenta w równym stopniu będą szły na konto Konrada Fijołka jak i Marcina Deręgowskiego oraz Platformy Obywatelskiej.

Ale jak zauważa Paweł Kuca, pewne zmiany w rzeszowskiej Platformie Obywatelskiej widoczne są od ubiegłorocznych wyborów parlamentarnych i są zasługą Pawła Kowala, posła Koalicji Obywatelskiej z Rzeszowa.

– Tchnął w partię dużo energii – dodaje politolog.

Dla samych rzeszowian obecny układ sił w Radzie Miasta Rzeszowa, może paradoksalnie przynieść sporo korzyści. Wprawdzie nie ułatwi rządów Konradowi Fijołkowi, ale może wymusić dużo lepszy proces legislacyjny i optymalne rozwiązania dla miasta.

W różnych głosowaniach radni różnie podnoszą rękę

– Nie można przez 5 lat być tylko w kontrze do propozycji obozu prezydenta, zwłaszcza, jeśli ten będzie przedkładał dobre uchwały – zauważa Kuca. – To oznacza, że radni PiS i Stowarzyszenia Razem dla Rzeszowa w różnych głosowaniach mogą różnie podnosić rękę.

W przeszłości w rzeszowskiej radzie to się już nieraz zdarzało. Ponad 10 lat, w czasie prezydentury Tadeusza Ferenca, Krystyna Wróblewska z PiS, wbrew swoim klubowym kolegom, wspólnie z radnymi lewicy głosowała za udzieleniem absolutorium prezydentowi Ferencowi. I nie była to jej jedyna niesubordynacja, bo poparła też budowę multimedialnej fontanny, czy przyłączenie Malawy do Rzeszowa.

Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama

Najnowsze

Reklama

Polecane

Reklama

Najpopularniejsze

Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy