Podczas VIII Gali VIP magazyn VIP Biznes&Styl przyznał statuetki w kategorii VIP Kultura, VIP Polityka i VIP Biznes, ale jak zawsze była też statuetka VIP Odkrycie Roku, którą przyznajemy osobie, która w ciągu ostatniego roku w sposób szczególny związana była z naszym magazynem. W tym roku VIP Odkrycie Roku otrzymał Ryszard Jania, prezes Pilkington Automotive Poland oraz pomysłodawca i prezes Wschodniego Sojuszu Motoryzacyjnego – klastra skupiającego firmy automotive z Podkarpacia.
– Cały czas jestem pod wrażeniem decyzji kapituły, która jest w stanie odkryć człowieka w moim wieku. Patrząc na numer pesel bliżej jest mi do zakrycia niż odkrycia – żartował laureat. – Chyba jesteście w tym Państwo podobni do Szwedzkiej Akademii Nauk, która najczęściej wyróżnia osoby po 70-tce. Dziękuję za to wyróżnienie, a szczególnie moim najbliższym – żonie, dzięki niej trafiłem na Podkarpacie i odbieram dziś tę nagrodę. – Nie traćcie nadziei. Róbcie to, co robicie, wciąż dobrze, a nagroda przyjdzie – mówił z uśmiechem do gości Gali VIP: biznesmenów, polityków, ludzi kultury i nauki.
Gdy w 1993 roku Pilkington jako producent szkła budowlanego wchodził do Polski, Ryszard Jania był tarnobrzeskim wicewojewodą. Gdy na fali motoryzacyjnego boomu w Polsce w 1997 roku powstawał Pilkington Automotive Poland, on już w brytyjskim koncernie był odpowiedzialny za budowę fabryki w Sandomierzu. I choć łatwiejsza zdaje się droga z biznesu do administracji państwowej, w jego przypadku było dokładnie odwrotnie. Szybko, bo już w 2000 roku został prezesem Pilkington Automotive Poland i… w kolejnych latach nic by się właściwie nie zmieniało, gdyby nie rozmach firmy. Miało być około 500 pracowników, jest ponad 2000 zatrudnionych w dwóch fabrykach, w Sandomierzu i Chmielowie. Ta ostatnia, wybudowana za prawie 500 mln zł, jest jedną z najnowocześniejszych na świecie. I… gdy w kolejnych latach można by już było odcinać kupony od sukcesu, w 2015 roku powstał Wschodni Sojusz Motoryzacyjny. Klaster skupiający firmy automotive z Podkarpacia z prezesem Janią na czele, bo to od niego znów się zaczęło.
– 15 hektarów gruntu, z czego 9 hektarów zajmują hale produkcyjne, najnowocześniejsze w NSG Group, oraz magazyn. Wysoki stopień automatyzacji i najnowocześniejsze linie produkcyjne – wylicza prezes Jania.
Ta nowoczesna fabryka to drugi, obok Sandomierza, zakład produkcyjny Pilkington Automotive Poland, w którym powstają szyby przeznaczone dla największych producentów samochodów na świecie: Jaguar, Land Rover, Ford, Volkswagen, Fiat czy Honda. Zakład produkuje również szyby do samochodów ciężarowych: MAN, DAF, Mercedes i Volvo. W sumie około 11 mln szyb rocznie, które wyjeżdżają z fabryk w Sandomierzu i Chmielowie. Około 4 milionów szyb przednich laminowanych oraz 7 milionów szyb bocznych i tylnych. 80 procent produktów trafia na rynki zagraniczne, głównie europejskie.
– Nie mam wątpliwości, że to, co zdarzyło się w ostatnich 20 latach przerosło moje marzenia – przyznaje Ryszard Jania. – Mam świadomość, jak ważne okazały się przemiany społeczno – polityczne, które w ostatnich 28 latach dokonały się w Polsce, a których byłem świadkiem i uczestnikiem. Lata 90. XX wieku były czasem intensywnych zmian w polskiej gospodarce, licznych inwestycji zagranicznych, wszyscy uczyliśmy się biznesu, gospodarki wolnorynkowej, a ja miałem to szczęście, że brałem w tym udział, najpierw jako urzędnik państwowy, a następnie pracownik światowej korporacji.
I choć dzisiaj, po prawie trzech dekadach spędzonych na Podkarpaciu, związki prezesa Pilkington Automotive Poland z regionem wydają się oczywiste, to jego historia ma swój początek na Dolnym Śląsku, w Kłodzku, skąd Ryszard Jania pochodzi, oraz w Krakowie, gdzie na Akademii Ekonomicznej ukończył organizację i zarządzanie. Tarnobrzeg w jego życiu pojawił się dzięki żonie, Aldonie.
– Gdy na początku lat 90. XX wieku osiedliśmy tutaj na stałe, Tarnobrzeg był miastem wojewódzkim, a ja zacząłem pracę w Urzędzie Wojewódzkim. Czas przemian, nadziei, zajmowałem się m.in. promocją gospodarczą województwa, współtworzyłem strategię działania dla Tarnobrzega. To był też czas prywatyzacji, pojawiania się zagranicznych inwestorów, powstania Agencji Inwestycji Zagranicznych, która w tamtym czasie w każdym województwie miała swojego przedstawiciela, a w Tarnobrzegu pełnomocnikiem prezesa zostałem ja – wspomina prezes Jania. – Do 1995 roku byłem wicewojewodą. Ważne doświadczenie zawodowe, które w późniejszych latach bardzo mi pomogło w biznesie. Przy tworzeniu Wschodniego Sojuszu Motoryzacyjnego też okazało się bezcenne.
Początki polskiego rynku motoryzacyjnego
Gdy w 1996 roku zaczęła się jego przygoda z Pilkingtonem, Brytyjczycy już od trzech lat działali w Hucie Szkła Okiennego w Sandomierzu. W 1995 roku uruchomiono tam produkcję szkła float, czyli proces produkcji szkła płaskiego, zwany też procesem Pilkingtona, wynaleziony w roku 1959 przez Sir Alastaira Pilkingtona. ( W latach 50. XX w. Alastair Pilkington i Kenneth Bickerstaff z firmy Pilkington Brothers ostatecznie dopracowali i znaleźli komercyjne zastosowanie dla produkcji ciągłej wstęgi szkła, której jednakowa grubość uzyskiwana jest dzięki sile grawitacji. Metoda ta, zwana float, została opatentowana i była przełomem w produkcji szkła płaskiego. Szkło produkowane tą metodą jest prawie idealnie płaskie, nie ma zniekształceń i wad optycznych. Jest też obecnie najbardziej rozpowszechnioną metodą produkcji szkła płaskiego, które jeszcze do niedawna było wytwarzane metodą szkła ciągnionego lub metodą walcowania – przyp. red.)
To był też czas, kiedy w Polsce zaczął się rozwijać rynek motoryzacyjny. W Gliwicach powstała fabryka General Motors, pod Poznaniem ulokował się Volkswagen, a włoski Fiat coraz więcej inwestował w Tychach. Motoryzacyjna fala dotarła też do Czech, Słowacji i na Węgry. Wtedy też w Pilkingtonie, który był obecny w Sandomierzu, coraz częściej pojawiały się głosy o produkcji szkła motoryzacyjnego.
– Z tym też związane było moje pierwsze zadanie, gdy trafiłem do Pilkingtona – wspomina prezes Jania. – Miałem rozpoznać zasadność wejścia do Polski z produkcją szkła motoryzacyjnego. Poznałem mnóstwo potencjalnych odbiorców dla Grupy, rozwinąłem kontakty z klientami. I choć nie bałem się przejścia z urzędu do biznesu, było to wówczas dużym wyzwaniem. Nie miałem żadnych doświadczeń korporacyjnych, kontaktu z dużym, międzynarodowym biznesem, wszystkiego musiałem się nauczyć. W 1997 roku wystartował Pilkington Automotive Poland i jednocześnie zapadła decyzja o budowie fabryki w Sandomierzu. Ja byłem współodpowiedzialny za jej powstanie.
Samo zarządzanie nowym biznesem Brytyjczycy powierzyli Włochom, ale ci nie spędzili zbyt dużo czasu na Podkarpaciu. W 2000 roku prezesem Pilkington Automotive Poland został Ryszard Jania. Z tamtego okresu na zawsze pozostała mu znajomość języka włoskiego, która – obok biegłej znajomości angielskiego i niemieckiego – często się przydaje.
– I aż trudno dziś uwierzyć, ale 20 lat temu w Pilkington Automotive zaczynaliśmy od 150 zatrudnionych osób. Gdy w 1999 roku zakończyliśmy w Sandomierzu budowę pierwszego zakładu produkcji szyb samochodowych było już około 400 pracowników. W latach 2004 -2005 podwoiliśmy wielkość zakładu i rozmiar produkcji. W 2009 roku zapadła decyzja o budowie fabryki w Chmielowie. I tak w 20017 roku mamy ponad 2000 pracowników, a około 600 pracuje u podwykonawców – mówi prezes Pilkingtona.
Nic nie dzieje się jednak przez przypadek. Budowa fabryk, wzrost zatrudnienia ma swój ścisły związek z rozwojem przemysłu motoryzacyjnego na świecie. Szyby do aut stają się coraz bardziej zaawansowane technologicznie. Tylko w ciągu jednego roku w Pilkingtonie uruchamiana jest produkcja ponad 200 nowych typów szyb. Możemy mówić o różnych kolorach i grubościach szkła. Dzisiaj szyby są przede wszystkim nieco zielonkawe, przez co następuje mniejsza absorpcja ciepła do wnętrza auta. Jest też trend do zmniejszania grubości i wagi szyb. Nowością są także szyby boczne laminowane, które sprzedaje się już od kilku lat, ale tylko w droższych wersjach samochodów. To zdecydowanie poprawia wyciszenie wnętrza i np. zabezpieczenie przed włamaniem. Coraz powszechniejsze są przednie szyby ogrzewane, przednie szyby z możliwością wyświetlania informacji. Te wprawdzie wyświetlane są z rzutnika, ale żeby obraz był dobrej jakości, szyba musi mieć określone parametry.
Nie bez znaczenia są też koszty pracy, efektywność procesów produkcyjnych i ograniczenie strat materiałów. – Udowodniliśmy, że jesteśmy konkurencyjni dla innych zakładów od strony produkcyjnej i potrafimy opanować nowe technologie – mówi Ryszard Jania. – I choć badania oraz rozwój są zadaniami centrali, to w Pilkingtonie rozmieszczone są w różnych miejscach. Laboratoria mamy w Wielkiej Brytanii, Japonii, Niemczech, Włoszech, Stanach Zjednoczonych, ale też u nas od 2007 roku jest zespół badawczo – rozwojowy. To dowód zaufania, wsparcia dla tego, co mamy dziś w Chmielowie i Sandomierzu. Wykorzystujemy tutaj najnowsze technologie w Grupie i dopracowywanie pewnych rozwiązań odbywa się już z udziałem naszych inżynierów.
Chmielów – czyli co w produkcji szyb motoryzacyjnych jest najnowocześniejsze
Fabryka w Chmielowie już w 2011 roku została uznana przez Polską Agencję Informacji i Inwestycji Zagranicznych za największą inwestycję przemysłową roku. Chmielów jest też najmłodszą inwestycją w NSG Group i było oczywiste, że będzie produkował to, co obecnie w produkcji szyb motoryzacyjnych jest najnowocześniejsze. Są tu zupełnie nowe technologie gięcia szyb przednich, bocznych i tylnych, a także produkcja dużych szyb dla samochodów ciężarowych. Wyroby są lepsze jakościowo, bardziej przewidywalne, bardziej powtarzalne. Wykonuje się tu też sporo operacji dodatkowego montażu. Dzisiaj „gołych” szyb właściwe się nie sprzedaje, na szybie prawie zawsze coś jest. Nowa produkcja umożliwia m.in. wykorzystanie technologii HeadUp Display.
– Wiele z naszych rozwiązań technologicznych, produkcyjnych, które już się sprawdziły, są obecnie wykorzystywane przy innych inwestycjach realizowanych przez NSG Group – dodaje Jania. – My zaś ciągle jeszcze optymalizujemy moce produkcyjne, uczymy się nowych technologii i na pewno potrzebujemy odrobiny oddechu, by po kilku latach bardzo wyczerpującej inwestycji i pracy na 110 procent skoncentrować się na dopracowaniu całości. Na szczęście, przez tych 20 lat rosnącą z każdym rokiem odpowiedzialność nie tylko za pracowników, ale także środowisko, bezpieczeństwo pracy, sprawy podatkowe i finansowe, udało się oswoić. Mam świetnych współpracowników, którym mogę zaufać. Sukces Pilkington Automotive Poland jest pracą całego zespołu. A teraz? Jesteśmy na etapie "spokojnej fali", która, mam nadzieję, potrwa 2-3 lata.
Tylko "spokój" w przypadku Ryszarda Jani niekoniecznie oznacza potoczne rozumienie tego słowa. Już w 2010 roku, na fali bardzo dobrych kontaktów z Polską Izbą Motoryzacji, uznał, że warto, by w Polsce południowo-wschodniej powstał klaster motoryzacyjny konsolidujący branżę.
– Ciągle mam tę motywację, że chcę się mierzyć z trudniejszymi rzeczami. Nie mam potrzeby, by mieć tylko święty spokój – z uśmiechem przyznaje prezes Pilkingtona. – Jednak wówczas było trochę za wcześnie na taką inicjatywę. Dopiero rok 2015 okazał się optymalny.
Dziś, po dwóch latach działalności, nie ma wątpliwości, jak ważne było powstanie Wschodniego Sojuszu Motoryzacyjnego, czyli klastra skupiającego firmy automotive z Podkarpacia, którego prezesem został Ryszard Jania.
– Gdybym w przeszłości nie był wojewodą, może nie byłbym tak konsekwentny w realizacji tego projektu – przyznaje. – Odpowiedzialność za społeczność, w której się żyje, jest ważna. Oczywiście, w biznesie najważniejsze jest zarabianie, ale to nie wszystko. Jest jeszcze społeczna odpowiedzialność i dla wielu ma to znaczenie.
We Wschodni Sojusz Motoryzacyjny, który startował od sześciu firm, od początku, oprócz Ryszarda Jani, bardzo mocno angażowali się także: Janusz Soboń, prezes Kirchhoff Polska; Adam Krępa, prezes Federal Mogul, czy Jacek Krupa oraz Joachim Jersch, członkowie zarządu Uniwheels Polska. Wszyscy oni są związani z Podkarpaciem, znają tutejsze realia, mentalność, przemysł motoryzacyjny.
Klaster powstał na północno-zachodniej ścianie województwa podkarpackiego, by scalić branżę, która do tej pory zbytnio się nie integrowała, a teraz postanowiła wspólnie zadbać o swoje interesy. Właśnie tam, w specjalnych strefach ekonomicznych w Mielcu i Tarnobrzegu, a także w Dębicy, Gorzycach i Stalowej Woli, jest największa koncentracja fabryk wytwarzających produkty dla branży motoryzacyjnej. Kolejne skupisko przemysłu motoryzacyjnego to okolice Rzeszowa i powiat ropczycko-sędziszowski, gdzie ulokował się m.in. BorgWarner oraz PZL Sędziszów. Jest jeszcze południe regionu, z Sanokiem, Krosnem i Zagórzem. Region, którego motoryzacyjna siła wyrosła m.in. na słynnej niegdyś fabryce autobusów Autosan, stał się siedzibą takich firm, jak Sanok Rubber Company, Automet, TRI Poland, FA Krosno, BWI czy Splast. Dziś w Sojuszu jest już 28 członków, a wśród firm nie tylko motoryzacyjni giganci z północy regionu, ale przedsiębiorstwa z całego Podkarpacia. Bo branża motoryzacyjna to obecnie poważny gracz na rynku, zatrudnia co najmniej 20 tys. osób w regionie i przekracza 20 mld zł rocznego obrotu. Nie przez przypadek zarząd województwa podkarpackiego pod koniec 2016 roku wpisał motoryzację jako inteligentną specjalizację ( obok lotnictwa i kosmonautyki, jakości życia oraz informatyki i telekomunikacji) do Regionalnej Strategii Innowacji Podkarpacia.
Wschodni Sojusz Motoryzacyjny z ambicjami oddziaływania na środowisko przemysłu
– Zależy nam, by w Stowarzyszeniu rozwijała się wymiana doświadczeń między członkami klastra w ramach ośmiu grup roboczych, jakie powstały i jakie mają się spotykać na dwóch sesjach w roku. Chcemy też oddziaływać na środowisko przemysłu, nie tylko motoryzacyjnego – zależy nam na podnoszeniu kultury organizacyjnej i technologicznej przedsiębiorstw – mówi prezes Jania.
Wśród członków klastra są międzynarodowe korporacje, przedsiębiorstwa średniej wielkości, ale też firmy zatrudniające kilkanaście osób. I… paradoksalnie, można wypracować obowiązki oraz korzyści dla wszystkich. Największe firmy mają korporacyjną kulturę pracy, nowoczesne technologie, pieniądze na inwestycje. Z tego wszystkiego mogą w sposób pośredni korzystać najmniejsi gracze, bo forma rekomendacji w klastrze ma fundamentalne znaczenie.
Nie mniej ważne są powiązania kooperacyjne, bo nawet najwięksi gracze na rynku potrzebują podwykonawców. – Są takie materiały jak szkło, folia, farby, które dla wszystkich fabryk w NSG Group zamawiane są centralnie. Ale są też różnego rodzaju plastykowe elementy, których potrzebujemy, a których już poszukujemy u lokalnych dostawców i to jest chociażby ta nisza, w którą mogą wejść mniejsze firmy motoryzacyjne z Podkarpacia – tłumaczy prezes Wschodniego Sojuszu Motoryzacyjnego. – Pamiętam małą firmę, która produkowała metalowe opakowania dla Pilkingtona tylko w Polsce. Dziś produkuje dla całej grupy Pilkingtona w Europie. Tak działa rekomendacja.
I jest możliwa, gdy jest konsolidacja środowiska. Ta z kolei może się okazać jeszcze bardziej skuteczna w ramach platformy poświęconej inteligentnym specjalizacjom w regionie, z której mogą korzystać wszystkie firmy motoryzacyjne na Podkarpaciu. Może to być rodzaj think tanku przy Podkarpackim Urzędzie Marszałkowskim, gdzie Wschodni Sojusz Motoryzacyjny mógłby się zająć organizowaniem, moderowaniem szkoleń oraz wymiany doświadczeń dla wszystkich zainteresowanych firm związanych z automotivem. Także tych skupionych w Klastrze Przemysłowo-Naukowym Ziemi Sanockiej, z którym Wschodni Sojusz Motoryzacyjny podpisał porozumienie o wzajemnej współpracy i jest jak najbardziej otwarty na członkostwo firm automotive zarówno w jednym, jak i drugim klastrze.
Kolejnym bardzo ważnym działaniem, na którym chce się skoncentrować Sojusz jest oddziaływanie na rynek pracy. Branża mocno się rozwija, nieustannie potrzebuje nowych pracowników. Konieczna jest zarówno współpraca ze średnimi i wyższymi szkołami zawodowymi, jak i aktywizacja bezrobotnych. Dotychczas instytucjami wiodącymi w dostosowaniu kształcenia zawodowego do potrzeb przemysłu były ośrodki kształcące. Pora wprowadzić projekty pilotażowe, w których to firmy motoryzacyjne byłyby instytucjami wiodącymi, a doświadczeni pracownicy z branży automotive zajęliby się kształceniem nauczycieli ze szkół zawodowych oraz patronowaniem praktyk uczniowskich w samych fabrykach. Wschodni Sojusz Motoryzacyjny, jako jedyny podmiot z Polski, bierze też udział w dużym, europejskim projekcie edukacyjnym finansowanym przez Komisję Europejską, który ma wypracować formalne i merytoryczne podstawy kształcenia kadr dla przemysłu motoryzacyjnego, a w którym patronami i koordynatorami są Jaguar i Land Rover.
Szybki rozwój klastra, coraz to nowi członkowie wchodzący do Sojuszu, tylko potwierdzają, jak duży potencjał tkwi w podkarpackiej motoryzacji. Firmy z tej branży są liderami innowacji, a produkty wytwarzane przez przemysł motoryzacyjny należą do najczęściej eksportowanych z Podkarpacia.