W bieżących rozgrywkach wicekapitan reprezentacji Polski nie jest pierwszoplanową postacią Interu Mediolan. O ile wystąpił we wszystkich dotychczasowych spotkaniach w Lidze Mistrzów, o tyle na boiskach Serie A nie zawsze pojawia się na murawie. W dziewięciu kolejkach ani razu nie wybiegł na boisko w podstawowym składzie, tylko w jednym spotkaniu grając więcej niż 45 minut (w przegranym 1:3 z SSC Napoli).
Tym bardziej cieszyć mógł fakt, że w dziesiątej serii gier Polak wreszcie znalazł się w wyjściowej jedenastce Interu na mecz z Hellasem Verona. I już po kwadransie spłacił kredyt zaufania, do tego w fantastycznym stylu. Po sprytnym zagraniu Hakana Calhanoglu z rzutu rożnego reprezentant Polski popisał się kapitalnym uderzeniem bez przyjęcia, posyłając piłkę pod poprzeczkę bramki strzeżonej przez Lorenzo Montipo. Golkiper drużyny z Werony nie miał najmniejszych szans na skuteczną interwencję, a Piotr Zieliński mógł cieszyć się z pierwszego, niezwykle efektownego gola w tym sezonie.
Pięć minut przed końcem pierwszej połowy do wyrównania doprowadził Giovane, jednak ostatnie słowo należało do zawodników z Mediolanu, choć duża w tym zasługa gospodarzy. Trzy punkty trafiły ostatecznie do zawodników Interu po samobójczym trafieniu Martina Frese w doliczonym czasie gry.
Dla Piotra Zielińskiego, który boisko opuścił w 55. minucie, zmieniony przez Nicolo Barellę, to premierowy gol w tym sezonie. Mamy nadzieję, że to początek dobrej passy reprezentanta Polski!
