Polskie siatkarki pokonując w amerykańskim Arlington Koreę Południową 3:0 (25:20, 25:20, 25:10) odniosły szóste z rzędu zwycięstwo w Lidze Narodów. W piątek drużyna włoskiego trenera Stefano Lavariniego zmierzy się z Niemcami.
Polska: Katarzyna Wenerska, Malwina Smarzek, Weronika Centka, Magdalena Jurczyk, Martyna Łukasik, Monika Fedusio – Aleksandra Szczygłowska (libero) – Joanna Wołosz, Magdalena Stysiak, Justyna Łysiak, Joanna Pacak.
Korea Płd.: Dain Kim, Jeongah Park, Dahyeon Lee, Juah Lee, Sohwi Kang, Jiyun Jeong – Dahye Han (libero) – Jiyun Moon, Jiwon Kim, Chaweon Kim (ibero), Pyo Seungju, Park Sarang.
Selekcjoner biało-czerwonych wystawił dość eksperymentalny skład na mecz przeciwko Koreankom – w pierwszej szóstce pojawiły się m.in. Malwina Smarzek, Weronika Centka, Katarzyna Wenerska i Monika Fedusio. Włoski szkoleniowiec mógł jednak spokojnie rotować składem, bowiem rywalki to jeden z najsłabszych zespołów w stawce. A jeszcze trzy lata temu Koreanki, prowadzone przez… Lavariniego należały do czołówki światowej, a w igrzyskach w Tokio zajęły czwarte miejsce.
Mecz od pierwszej do ostatniej piłki przebiegał pod pełną kontrolą Polek. Czasami, przy wysokim prowadzeniu, zdarzały się im momenty utraty koncentracji, ale Lavarini w takich sytuacjach szybko stawiał “do pionu” swoje podopieczne.
Już na początku pierwszej partii polskie siatkarki dzięki atakom Fedusio i Martyny Łukasik, uzyskały wyraźną przewagę (14:7). Biało-czerwone dominowały w każdym elemencie – lepiej przyjmowały zagrywkę, co przekładało się na skuteczność w ataku. W bloku rywalizację wygrały 6-2.
Druga odsłona była najbardziej wyrównana; podopieczne Lavariniego zaczęły zbyt rozluźnione i przegrywały 1:4. Pościg za rywalkami nie trwał zbyt długo, bo już po kilku minutach był remis 6:6. Poźniej na parkiecie na krótko pojawiły się Joanna Wołosz i Magdalena Stysiak, ale ich pomoc nie była aż tak potrzebna. Dobra zagrywka plus kolejne punkty Fedusio przechyliły losy seta.
Biało-czerwone najwyraźniej chciały zakończyć spotkanie jak najszybciej, tym bardziej że czekają je jeszcze dwa pojedynki dzień po dniu. Bohaterką ostatniej odsłony była Joanna Pacak, która dopiero wtedy pojawiła się na boisku. 27-letnia środkowa nie myliła się w ataku, czujnie grała w bloku, mocno pracowała w obronie i zagrywką utrudniała zadanie przeciwniczkom. Każda akcja z jej udziałem zamieniała się na punkt, a tych Pacak zdobyła siedem.
Azjatki zupełnie nie wiedziały, co się dzieje na parkiecie – pierwszy punkt zdobyły przy stanie 0:6. Na moment się podniosły, gdy przy prowadzeniu Polek 9:1 wygrały trzy kolejne akcje, ale po chwili znów przewaga liderek Ligi Narodów wynosiła 10 punktów.
W turnieju Arlington nie weźmie udziału Martyna Czarniańska, która z powodu urazu mięśni brzucha już wróciła do kraju. Jej miejsce zajęła Julita Piasecka, która powinna być do dyspozycji Lavariniego na piątkowe (godz. 20) spotkanie z Niemkami.