Start Andre Onana w Anglii trudno nazwać sukcesem – Kameruńczyk nie pomógł jeszcze Manchesterowi United w trudnych momentach. Fani z coraz większą nostalgią patrzą na spektakularne interwencje Davida De Gei.
Swoją drogą, gdzie on jest?
10 października De Gea wrócił do Manchesteru, ale tylko dla relaksu: spotkał się z przyjaciółmi i obejrzał mecz kobiet Manchester United z PSG (1:1) w Lidze Mistrzów. Siedział też w restauracji z Sergio Reguilonem – mogliby być kolegami z drużyny.
David nadal pozostaje bez klubu, ale utrzymuje formę (ostatnio wrzucił filmiki z treningów) i czeka na nowe możliwości. To smutne: im dłużej Hiszpan nie ćwiczy, tym mniejsze ma szanse na ofertę odpowiadającą jego ambicjom. David ma dopiero 32 lata, ale The Guardian twierdzi, że może zakończyć karierę, jeśli nie otrzyma roli numer jeden w czołowym klubie.
Jest mało prawdopodobne, aby David wrócił do United, pomimo życzeń części fanów. Mancunianie mają już Altai Bayindyra, nie ma sensu przeciążać karty wynagrodzeń trzecim bramkarzem.
Jeszcze przed opuszczeniem Manchesteru United David był łączony z klubami z Arabii Saudyjskiej. Latem Fabrizio Romano ogłosił dwie duże oferty z azjatyckiego kraju. Według The Guardian priorytetem De Gei nie były pieniądze, chciał zostać głównym bramkarzem europejskiego klubu, który walczy o trofea. A najlepiej w Hiszpanii – o to prosiła jego żona.
W połowie lata, podczas gdy Manuel Neuer wracał do zdrowia, pojawiła się opcja transferu Bayernu. Wszystko szybko się rozpadło: Niemcom nie spodobały się prośby finansowe Davida, a on nie był zadowolony z roli rezerwowego po powrocie Neuera.
Później na horyzoncie pojawił się Real Madryt – Carlo Ancelotti pilnie poszukiwał następcy kontuzjowanego Thibauta Courtoisa. Włochowi zaproponowano kilka opcji, w tym De Geę, ale on nawet nie traktował go poważnie – trener nie był pod wrażeniem gry Hiszpana.
Okienko transferowe zamknęło się kolejną odmową klubom z Arabii Saudyjskiej. Chociaż podróż tam nadal wydaje się logiczna. To prawda, że przed tym David musi rozpaczać z powodu braku bardziej godnych ofert.
The Athletic jest pewien, że Erik ten Hag po dołączeniu do Manchesteru United nie uważał zakupu nowego bramkarza za priorytet – miał nadzieję, że De Gea dostosuje się do jego wymagań. Hiszpan nie nauczył się jednak grać nogami, jak prosił Holender. Co więcej, nie trafiał w nieoczywistych momentach.
Przełomem wzajemnego rozczarowania był finał Pucharu Anglii. De Gea przez cały mecz pod presją City prowadził piłkę bez celu i puścił dwa gole po strzałach z dystansu Ilkaya Gundogana.
Kiedy Ten Hag dowiedział się o możliwości zaproszenia Onana, zaproponował De Gei rolę rezerwowego z obniżoną pensją. Hiszpan nie był zadowolony z tego rozwiązania.
