Aneta Gieroń: „Prasa drukowana w regionie podkarpackim. Od czasów galicyjskich do współczesności”. Twoja książka z 2021 roku jest opowieścią o historii prasy na Podkarpaciu. Prasa drukowana wyznacza początek dziennikarstwa w znaczeniu, jakie dziś znamy?
Dr hab. Paweł Kuca, prof. UR: Komunikowanie na masową skalę zaczęło się od prasy. Jest w tym pewien paradoks, bo dziś prasa drukowana przeżywa ogromny kryzys, co jest związane z rozwojem technologii i zmianami w sposobie konsumpcji mediów. Dla mnie, temat prasy drukowanej na Podkarpaciu jest ważny z kilku powodów. Chciałem opisać w jednym miejscu całość historii prasy regionu, a pierwsze informacje o tytułach prasowych dotyczą końca XVIII wieku. Pierwszym miastem, które miało własne czasopismo, był Przemyśl, gdzie około 1790 roku wydano kilka numerów gazety „Zabawki literatów w kompanii pożytecznie bawiących się”. W przeszłości byłem też dziennikarzem prasowym, pracowałem w regionalnych dziennikach, co jest dla mnie ważnym doświadczeniem zawodowym. Data wydania tytułu zbiegła się też z istotnym wydarzeniem na rynku prasowym Podkarpacia – na początku 2021 roku z GC „Nowiny”, pierwszego dziennika, jaki powstał w naszym regionie, w dawnym województwie rzeszowskim, wycofał się kapitał zagraniczny, niemiecki Verlagsgruppe Passau, właściciel Polska Press Grupa – wydawcy 20 dzienników regionalnych wśród których były właśnie „Nowiny”.
I o ile prasa drukowana była pierwszym medium, to niewykluczone, że będzie też pierwsza schodzić ze sceny, co już widać po kolejnych tytułach prasowych, które rezygnują z wersji drukowanej i publikują treści tylko w Internecie.
Sytuacja prasy drukowanej jest trudna i mało perspektywiczna. Niemieckie wydawnictwo Axel Springer ogłosiło niedawno, że w perspektywie kilku lat chciałoby funkcjonować tylko w Internecie. Jeśli popatrzymy na rynek dzienników regionalnych w Polsce, w 2021 r. tylko trzy tytuły sprzedawały w druku ponad 10 tys. egzemplarzy. Są dzienniki regionalne, które w druku sprzedają po kilka tysięcy egzemplarzy. To bardzo niewiele. Rozwój technologii, kolejne pokolenia wchodzące na rynek mają już inne przyzwyczajenia i oczekiwania, to wszystko powoduje zmiany na rynku mediów. Prasa drukowana nie przynosi już wydawcom takich zysków jak kiedyś, ale warto ją mieć, ponieważ nadal może oddziaływać na opinię publiczną, co jest łakomym kąskiem z punktu widzenia sprawowania władzy.
I aż trudno uwierzyć, ale w ostatnich dekadach to właśnie dzienniki, którym dziś dramatycznie spadają nakłady, miały największy wpływ na kształtowanie naszej świadomości. W Twojej książce poświęcasz im najwięcej uwagi.
Na poziomie regionalnym odgrywały bardzo dużą rolę, chociażby „Nowiny”. 15 września 1949 roku wydano pierwszy numer „Nowin Rzeszowskich”, które przez cały okres PRL-u były jedynym dziennikiem ukazującym się w Polsce południowo-wschodniej. I co ciekawe, do 1956 roku „Nowiny” były wydawane siedem razy w tygodniu. Po roku 1989 powstało na Podkarpaciu kilka nowych dzienników: „Super Nowości”, które są jednym z nielicznych dzienników regionalnych w Polsce, które funkcjonują poza dużym koncernem prasowym, „Gazeta Wyborcza Rzeszów”, która była lokalnym dodatkiem „Gazety Wyborczej”, ale zdobyła ważną pozycję na rynku prasowym woj. podkarpackiego, czy nieistniejący już dziennik „A-Z”.
Fakt, że już pod koniec XVIII wieku mieliśmy na dzisiejszych terenach Podkarpacia prasę drukowaną, potwierdza, że w rozwoju medialnym nie odbiegaliśmy od pozostałych ziem polskich, ale pewnie może dziwić, że pierwsza prasa około 1790 roku pojawiła się w Przemyślu, a nie w Rzeszowie. To też pokazuje, jak geograficznie zmienił się nasz region?
W dawnej Galicji najważniejszymi ośrodkami wydawania prasy były Lwów i Kraków, ale przykładając współczesną mapę naszego regionu, Przemyśl w tamtym czasie był ważniejszym ośrodkiem prasoznawczym niż Rzeszów. Co ciekawe, swoje gazety wcześniej niż obecna stolica Podkarpacia miał np. Sanok. W Rzeszowie pierwsze pisma periodyczne pojawiły się pod koniec XIX wieku, kiedy prasa w Galicji miała już swoją historię. Powstanie gazet w Rzeszowie ma związek z działalnością drukarską i nazwiskami pierwszych drukarzy w tym mieście: Jana Andrzeja Pelara, Edwarda Franciszka Arvaya i Henryka Czernego. Od stycznia 1883 roku w Rzeszowie były dostępne dwutygodniki: „Przegląd Rzeszowski” i „Kurier Rzeszowski” wydawane przez Jana Andrzeja Pelara.
Rozwój prasy w Galicji był możliwy dzięki kilku czynnikom – autonomia galicyjska jej nie ograniczała, na tle innych zaborów prasa w zaborze austriackim mogła rozwijać się najbardziej swobodnie. Rozrost chociażby Przemyśla, gdzie powstawała Twierdza Przemyśl, a tym samym pojawienie się nowych mieszkańców też przyczyniało się do rozwoju słowa drukowanego. Gazety powstawały wokół drukarni, sami drukarze mieli ambicje wydawania gazet, istotna była też postawa lokalnych elit społeczno-politycznych.
W 1881 roku w Galicji ukazywało się 107 tytułów prasowych, a jednocześnie wieś galicyjska tkwiła w głębokim analfabetyzmie. Według danych z 1880 roku, czytać ani pisać nie potrafiło 74 proc. mężczyzn i 79 proc. kobiet. W tym samym roku w Rzeszowie notowano 5 873 analfabetów, co stanowiło prawie 50 proc. ludności. W podrzeszowskich wsiach sytuacja byłą jeszcze gorsza, analfabetyzm sięgał prawie 85 proc. Kto czytał tak licznie wydawaną w tamtym czasie prasę?
Ówczesna prasa funkcjonowała w bardzo trudnych warunkach społecznych, przy szalejącym analfabetyzmie i to rzeczywiście fenomen, że tak wiele mieliśmy tytułów prasowych, co tylko potwierdza zaangażowanie w rozwój prasy ze strony lokalnych elit i drukarzy. Pamiętajmy też, że ówczesne tytuły były tworzone przy wsparciu miejscowej inteligencji – teksty pisali profesorowie gimnazjów, adwokaci, lekarze. Jednocześnie wiele tytułów ukazywało się bardzo krótko, co potwierdza, jak trudny był to czas dla wydawania gazet. Nieliczne trwały dłużej niż 5 lat. To był czas gazet ukazujących się zwykle krótko i w niewielkich ilościach – zazwyczaj po kilkaset egzemplarzy.
Podobnie było w okresie międzywojennym, bo choć Polska odzyskała wolność, analfabetyzm ciągle był ogromny. Jednocześnie gazet na rynku było naprawdę dużo.
II RP była państwem kapitalistycznym. Jednym z ważnych elementów, który weryfikował działalność wydawniczą był rynek. W latach 20. XX wieku w Warszawie na gazetę stać było około 15 proc. robotników, czyli niewielu. Nie ułatwiało to budowania rynku prasowego. Problemem był też stan przemysłu poligraficznego i papierniczego, a także kłopoty z regularnym dostarczaniem prasy np. do środowisk wiejskich. Z drugiej strony prasa w regionie rozwijała się ilościowo i jakościowo. Czasopisma nie tylko dostarczały lokalnych informacji, ale były też narzędziem politycznej agitacji, stanowiły element lokalnego życia gospodarczego.
W tym roku mija 140 lat, odkąd Rzeszów doczekał się pierwszej gazety, a właściwie dwóch dwutygodników: „Przeglądu Rzeszowskiego” i „Kuriera Rzeszowskiego”, które były wydawane przez Jana Andrzeja Pelara.
Było to właściwie jedno pismo, które pozornie funkcjonowało pod dwoma tytułami. Ukazywały się one naprzemiennie co drugi tydzień. Był to sposób na ominięcie przepisów prawa prasowego, które zakładało wysokie kaucje od wydawców przed rozpoczęciem wydawania gazety. Kaucje nie obowiązywały przy wydawaniu dwutygodników.
Był jeszcze trzeci periodyk, który pojawił się w 1883 roku w Rzeszowie – „Tygodnik Rzeszowski” wydawany przez Edwarda Franciszka Arvaya. Wszystkie te tytuły wpisywały się w rozwój miasta. W tamtym czasie na rynku galicyjskim zaczęła się też ukazywać prasa o określonej tematyce, jak choćby „Przegląd Górniczy” i „Hodowca Koni” w Krośnie czy poświęcony sprawom matrymonialnym „Amor” w Przemyślu.
To jest też czas, kiedy na dzisiejszych terenach Podkarpacia powstają gazety dla społeczności żydowskiej i ruskiej?
Tak, oczywiście. Pierwszym żydowskim czasopismem w Rzeszowie był redagowany przez kilka miesięcy w 1895 roku tygodnik społeczno-polityczny „Postęp”. Jego wydawcą był dr Herman Liebarman, adwokat z Przemyśla, poseł do parlamentu austriackiego w Wiedniu. W Przemyślu był wydawany m.in. tygodnik „Przemyśler Volksstime”. Z czasopism w języku ukraińskim w Przemyślu można wymienić pismo cerkiewno-narodowe „Posłannyk”. Jak wylicza Jerzy Myśliński, w latach 1881- 1913 w grupie czasopism społeczno-politycznych w języku ukraińskim wydano 5 periodyków w Przemyślu i 1 w Jarosławiu. W języku społeczności żydowskiej ukazały się 3 czasopisma w Przemyślu, 2 w Jarosławiu i 1 w Sanoku. Według danych rządowych w 1880 roku w Rzeszowie mieszkało 5208 rzymskich katolików, 5820 Żydów, 103 grekokatolików, 33 protestantów, 1 ormianin i 1 bezwyznaniowy.
Przez ostatnich 70 lat Polska stała się właściwie monolitem językowym, wyznaniowym, narodowościowych i dziś trudno sobie wyobrazić, że w Rzeszowie miałyby się tak licznie ukazywać pisma żydowskie czy ukraińskie, choć w tym ostatnim przypadku wydaje się to już całkiem realne, patrząc, jak wiele osób z Ukrainy przybyło do Polski w ostatnim roku, gdy w Ukrainie trwa wojna z Rosją.
Kiedy popatrzymy na okres międzywojenny, w Przemyślu, w którym społeczność ukraińska była bardzo liczna, znacznie wzrosła liczba tytułów prasy ukraińskiej. Jednak gdy w PRL-u w Przemyślu powstał tygodnik społeczno-polityczny „Życie Przemyskie”, pracownicy Urzędu Kontroli Prasy Publikacji i Widowisk początkowo stawiali redakcji zarzut, że unika tematów narodowościowych, które na tych terenach były bardzo żywe. W latach 90. XX wieku w Przemyślu powstał tygodnik „Pogranicze”. W okresie, kiedy jego szefem był Marek Cynkar, tematyka pogranicza polsko-ukraińskiego była często obecna na łamach. „Nowiny”, największy dziennik na Podkarpaciu, w latach 90. XX wieku też mocno eksponował tematykę ukraińską i słowacką, co podkreślało przygraniczny charakter naszego regionu. To budowało też pozycję „Nowin” jako periodyku, który porusza tematykę międzynarodową.
Analizując historię prasy na Podkarpaciu wydaje się, że najważniejsze wydarzenia datowane są na koniec XIX wieku, potem istotne rzeczy działy po 1945 roku, ale najciekawsze miało przyjść po 1989 roku. Polska międzywojenna zdaje się blednąć w tych wspomnieniach.
Jednocześnie to był ważny czas dla prasy. Jednym z istotnych elementów okresu międzywojennego było intensywne życie polityczne i ostre polityczne spory. Prasa była ważną częścią tego klimatu, wiele lokalnych tytułów było upolitycznionych. Ugrupowania polityczne tworzyły też własne lokalne tytuły. W tamtym okresie najważniejszymi ośrodkami prasowymi na obszarze obecnego województwa podkarpackiego były Przemyśl, Jarosław i Rzeszów. Widać też było zróżnicowanie prasy pod względem tematyki, treści i adresatów.
Przełomowy wydaje się rok 1949, gdy na rynku ukazał się pierwszy numer „Nowin Rzeszowskich”, które po różnych zmianach trwają na rynku do dziś.
Po II wojnie światowej kompletnie zmienił się system prasowy w Polsce – prasa była podporządkowana władzy politycznej i stała się narzędziem władzy. Trzeba też pamiętać, że pierwszą próbą stworzenia gazety codziennej o charakterze regionalnym był w województwie rzeszowskim funkcjonujący w latach 1945-1947 „Dziennik Rzeszowski”, wydawany przez Wojewódzką Radę Narodową, a od 1946 roku Wojewódzki Urząd Informacji i Propagandy w Rzeszowie. Tytuł miał stanowić organ prasowy czterech partii politycznych: Polskiej Partii Robotniczej, Polskiej Partii Socjalistycznej, Stronnictwa Demokratycznego i Stronnictwa Ludowego. Pierwszym redaktorem naczelnym został dr Franciszek Błoński, działacz Stronnictwa Demokratycznego, co miało podkreślać ponadpartyjny charakter gazety. Jednak dopiero „Nowiny Rzeszowskie”, które ukazały się 15 września 1949 roku i powstały na bazie „Rzeszowskiej Trybuny Robotniczej”, przetrwały cały PRL i funkcjonują do dziś. Swoim tytułem „Nowiny Rzeszowskie” nawiązywały do wydawanego w latach 30. XX wieku podziemnego pisma „Nowiny”, które było organem Komunistycznej Partii Polski i ruchu robotniczego na obszarze obecnego Podkarpacia. „Nowiny Rzeszowskie” stały się organem prasowym Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.
W kolejnych latach PRL-u na Podkarpaciu pojawiły się tygodniki wojewódzkie. W Przemyślu „Życie Przemyskie”, w Krośnie „Podkarpacie”, w Tarnobrzegu „Tygodnik Nadwiślański”. Prasa miała wtedy zupełnie inną siłę oddziaływania. W latach 80. XX wieku nakłady weekendowych wydań „Nowin” przekraczały grubo 200 tys. egzemplarzy. Ale to były czasy, gdy nie było Internetu, komercyjnych stacji telewizyjnych, ani radiowych.
Burzliwe czasy prasy drukowanej na Podkarpaciu nadeszły po 1989 roku wraz z upadkiem PRL-u.
Nastąpiła diametralna zmiana rynku medialnego, który stał się pluralistyczny i podporządkowany mechanizmom gospodarki wolnorynkowej. W 1989 roku pod szyldem Rzeszowskiego Wydawnictwa Prasowego RSW „Prasa-Książka-Ruch” wydawane były m.in. „Nowiny”, „Podkarpacie”, „Tygodnik Nadwiślański” i „Życie Przemyskie”. Rodziło się pytanie, jak to sprywatyzować. Początkowo był pomysł, by ten majątek podzielić między samorządy. Ostatecznie w 1990 roku powstała Komisja Likwidacyjna, która zajęła się prywatyzacją majątku RSW. To były burzliwe dzieje. W tamtym czasie ustawa o likwidacji RSW dopuszczała możliwość przekazania tytułu dziennikarskim spółdzielniom pracy założonym przez co najmniej połowę pracowników tych jednostek. Dziennikarzom „Nowin” udało się stworzyć taką spółdzielnię, ale wówczas decydenci polityczni zorientowali się, że chodzi o uwłaszczenie zespołów dziennikarskich, które powstały jeszcze w PRL-u, a przecież zabiegano o budowanie nowych zespołów, które tworzyłyby nowe, demokratyczne media. Dziennikarze długo nie mogli się z tym pogodzić, a przy winiecie gazety dodali znak protestu. Kwestia przekazania majątku Rzeszowskiego Wydawnictwa Prasowego spółdzielni dziennikarskiej wywoływała głośne polemiki na łamach nowo powstających gazet. Teksty ukazywały się m.in. w dzienniku „A-Z”, gdzie stawiano tezę, iż wspomniany majątek jest „dobrem ogólnospołecznym” i należy go podzielić w „sposób mądry i sprawiedliwy”. Podkreślano, że jeśli grupa dziennikarzy, chce mieć gazetę i wydawnictwo na własność, to powinna je stworzyć od podstaw. Jednocześnie między obiema tymi gazetami momentami mocno iskrzyło. „A-Z” powstał jako dziennik związany z obozem „solidarnościowym”, zaś „Nowiny” miały 40-letnią historię organu partii komunistycznej.
W kwietniu 1991 roku „Nowiny” za ponad 7 mld zł zostały sprzedane.
Właścicielem gazety i wydawnictwa została spółka „R-Press” wymyślona przez Józefa Ślisza, byłego marszałka Senatu, zaś udziałowcami zostali: Zarząd Regionu NSZZ „Solidarność”, PSL „Solidarność”, „Editions Spotkania”, dwóch prywatnych przedsiębiorców – m.in. Jan Kopka oraz spółka „Dziennikarz”, którą tworzyli dziennikarze gazety. „Nowiny”, kojarzone z PZPR-em, z racji nowego właściciela stały się gazetą uznawaną za prawicową. Chociaż np. „Solidarność” jako współwłaściciel gazety, rzadko była zadowolona z jej kształtu.
W nowych „Nowinach” szybko też pojawił się zagraniczny inwestor.
W 1993 roku w „Nowinach” pojawiła się norweska spółka Orkla, której swoje udziały sprzedał Jan Kopka. Z czasem Norwedzy zaczęli skupować kolejne udziały m.in. od spółki „Dziennikarz”. Rzeszowska „Solidarność” nie była tym zachwycona, chciała nawet odkupić udziały dziennikarzy za lepszą cenę niż Orkla. Ostatecznie, dziennikarze nie byli chętni do współpracy z „Solidarnością”, a Norwedzy zaproponowali im jeszcze wyższe stawki i przejęli ich udziały. W 2001 roku Orkla wykupiła też udziały należące do Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego i po tej transakcji miała już 65 proc. pakiet w spółce. Pozostałe 35 proc. było w rękach Zarządu Regionu „Solidarność” w Rzeszowie. Kiedy Orkla pojawiła się w Rzeszowie postrzegała „Nowiny” jako dziennik o prawicowym charakterze, ale nie nalegała na zmianę tej linii, koncentrując się na działaniach zarządczych. Dla Orkli ważne było, by „Nowiny” utrzymywały nakład, czytelników i pozycję na rynku. Kiedy koncern stał się udziałowcem większościowym, tarcia między Orklą a „Solidarnością” były nieuniknione, co ostatecznie doprowadziło do sprzedaży udziałów „Solidarności” i od 2005 roku „Nowiny” w całości należały do norweskiej spółki. Rok później tytuł kupił brytyjski fundusz inwestycyjny „Mecom”, który np. rozwinął portale internetowe dzienników regionalnych, ale też bardzo zwracał uwagę na wskaźniki ekonomiczne wydawnictwa.
Lata 90. XX wieku to czas, gdy na Podkarpaciu pojawiały się nowe dzienniki, z których kilka przetrwało do dziś.
Od 1990 do 1993 wydawany był dziennik „A-Z”. W 1992 roku na rynku pojawiła się „Gazeta w Rzeszowie” jako lokalne wydanie „Gazety Wyborczej”, której oddział funkcjonuje do dziś. Początkowo Gazeta mocno inwestowała w lokalność i otwierała kolejne oddziały. Od 2012 roku, z powodów oszczędnościowych, wydawca stopniowo ograniczał znaczenie lokalnych wydań gazety jako odrębnych dodatków i inwestował w lokalne portale internetowe. W konsekwencji na Podkarpaciu spadła sprzedaż „Gazety Wyborczej”, która swego czasu miała trzecią pozycję wśród dzienników regionalnych. W 1997 roku powstały „Super Nowości”, bezpośredni konkurent „Nowin”. Pierwszy numer gazety ukazał się zresztą jako „Super Nowiny”, ale sąd zakazał używania tego tytułu. Gazeta przetrwała kolejne dekady i nadal jest na rynku. To ciekawy przykład, ponieważ „Super Nowości” funkcjonują poza dużymi grupami wydawniczymi.
Po 1990 roku obserwowaliśmy jeszcze jedno bardzo ciekawe zjawisko – eksplozję prasy lokalnej!
W ostatnich dekadach powstała ogromna liczba lokalnych tytułów komercyjnych, prasy parafialnej, samorządowej, czy bezpłatnej reklamowej jak chociażby „Anonse”. Na podkarpackim rynku w tym segmencie mamy tytuły, które powstały jeszcze początkiem lat 90. W 1991 roku w Mielcu wyszedł pierwszy numer „Korso”. W Stalowej Woli w 1992 roku z gazety zakładowej narodziła się „Sztafeta”, także ciągle obecna na rynku.
Przełomowy okazał się też 2008 rok, kiedy to powstały pierwsze bezpłatne magazyny opinii, wydawane na dobrym papierze i adresowane do konkretnego odbiorcy.
Tak narodził się VIP Biznes&Styl, Day&Night i wkrótce potem „Ludzie Sukcesu”. Początkowo nie brakowało wątpliwości, czy wspomniane tytuły znajdą dla siebie dostatecznie szeroką tematykę oraz czy przekonają reklamodawców, którzy zagwarantują im trwanie na rynku. Ostatecznie projekty okazały się wieloletnimi tytułami. Jeśli popatrzymy chociażby na ViP Biznes i Styl, początkowo wydawcy prasy regionalnej nie traktowali go jak konkurencji, ale szybko okazało się, że rynek reklamowy jest wrażliwy i bezpłatne magazyny był też konkurentem dla dzienników. W tamtym czasie w bezpłatną prasę inwestowali także wydawcy prasy regionalnej. W Rzeszowie pojawiły się bezpłatne tygodniki: „Fakty Rzeszów” i „Teraz Rzeszów”. Rozdawane na ulicach, opisujące bieżące wydarzenie, finansowały się z reklam.
I przyszedł grudzień 2020 roku – „Nowiny” wykupił Orlen, a w gazecie znów pojawił się tylko polski kapitał. Jednocześnie trwaliśmy w pandemii COVID-19 i Internet, a nie dzienniki, stał się głównym źródłem informacji.
Internet przestał być dodatkiem do gazet, stał się głównym bohaterem. Jeśli popatrzymy na wyniki „Nowin” jako największego drukowanego dziennika regionalnego, trend spadkowy widać było już od połowy lat 90. XX w. Przy spadających wynikach sprzedaży prasy drukowanej, wydawcy podejmowali działania oszczędnościowe. Jednym z nich, szkodliwym dla jakości gazet regionalnych, było np. redagowanie wspólnych kolumn dla wszystkich dzienników wydawanych w jednej grupie wydawniczej. Wzrost znaczenia Internetu spowodował, że redakcje dzienników regionalnych przekształciły się w redakcje multimedialne, gdzie ci sami dziennikarze tworzą treści do gazety regionalnej, lokalnych tygodników, portali internetowych itd. Niedawno okazało się, że dziennikarze gazet Polska Press Grupy będą tworzyli materiały wideo dla telewizji publicznej, co jest kolejnym przejawem zmian w mediach.
I wydaje się, że dziennikarz regionalny coraz częściej zajmuje się nie tyle informowaniem, co montowaniem treści do mediów społecznościowych.
Rynek dziennikarstwa regionalnego bardzo się zmienia. Od dziennikarzy wymaga się umiejętności posługiwania się wieloma narzędziami, co wynika z rozwoju nowych technologii. Ta sama osoba musi umieć napisać artykuł, zmontować materiał video, zrobić dobre zdjęcie. Z drugiej strony, niestety, prestiż i ranga dziennikarstwa regionalnego się obniża. Na rynku prasy regionalnej w 2021 doszło też do zasadniczej zmiany właścicielskiej, kiedy PKN Orlen, firma z udziałem Skarbu Państwa, stała się właścicielem 20 dzienników, w tym „Nowin”, a także funkcjonujących obok nich portali internetowych. W polskiej praktyce oznacza to, że linie polityczne tych gazet zależą od wyników wyborów i tego, kto w danej chwili rządzi.
Dr hab. Paweł Kuca, prof. UR, pracuje w Instytucie Nauk o Polityce Uniwersytetu Rzeszowskiego. Absolwent politologii UMCS w Lublinie. Tam też ukończył studia doktoranckie. Zajmuje się badaniami mediów regionalnych i lokalnych, a także współczesnych procesów dotyczących pracy mediów i dziennikarzy. Autor i współautor 47 artykułów naukowych i rozdziałów w pracach zbiorowych, redaktor i współredaktor 7 monografii naukowych. W przeszłości dziennikarz regionalnych dzienników.