Reklama

Ludzie

Stanisław Grocholski. Zapomniany malarz z Żołyni

Antoni Adamski
Dodano: 07.07.2023
  • Magdalena Kątnik-Kowalska, dyrektorka GOK w Żołyni na tle plakatu wystawy Grocholskiego. Fot. Tadeusz Poźniak
Magdalena Kątnik-Kowalska, dyrektorka GOK w Żołyni na tle plakatu wystawy Grocholskiego. Fot. Tadeusz Poźniak
Share
Udostępnij

Nieczęsto się zdarza, by Gminne Ośrodki Kultury odkrywały tej klasy artystów. W GOK w Żołyni zdarzyło się to już po raz trzeci. Dzięki inicjatywie dyrektorki placówki, Magdaleny Kątnik – Kowalskiej powstaje muzeum biograficzne snycerzy Dąbrowskich. Odkryła archiwum rzeźbiarza Ferdynanda Majerskiego z Przemyśla. Obecnie w Żołyni dzięki jej staraniom obejrzeć można  obrazy Stanisława Grocholskiego (1860-1932), który tutaj przyszedł na świat.

Malarz wzmiankowany jest w licznych słownikach i zarysach historii malarstwa polskiego. Nierzadko mylony jest z żyjącym wcześniej malarzem Tadeuszem Przemysławem Grocholskim (1839-1913). Zubożała kresowa rodzina przeniosła się z zaboru rosyjskiego do Galicji. Ojciec Stanisława – Antoni Rafał uchodząc z Wołynia z obawy przed carskimi represjami po powstaniu listopadowym, osiedlił się nieopodal Łańcuta. W dobrach Potockich zatrudniony został w charakterze „zastępcy skarbu”, czyli głównego księgowego ordynacji. Z racji swych obowiązków zamieszkał w Żołyni. Tutaj przyszedł na świat Stanisław Norbert Jan. Miał sześcioro rodzeństwa. Prawdopodobnie edukację rozpoczął w szkółce w Żołyni – drewnianym budynku wzniesionym z fundacji hrabiego Potockiego w 1865 r. Nie wiemy, gdzie uczęszczał do szkoły średniej (w Łańcucie nie istniało wówczas gimnazjum). 

Stanisław Grocholski – uczeń Jana Matejki

W latach 1877-1880 studiował malarstwo u profesorów: Władysława Łuszczkiewicza i Jana Matejki w Szkole Sztuk Pięknych w Krakowie. Ogromna indywidualność artystyczna Matejki oraz jego program malarstwa historycznego ciążyły na młodych, którzy kontynuowali naukę na innych uczelniach Europy. Stanisław Grocholski wyjechał najpierw do Wiednia, później przeniósł się do Monachium, gdzie studiował pod kierunkiem profesorów: Karola Wurzingera i Aleksandra Wagnera.  Dwudziestoletni pobyt w tym mieście był najszczęśliwszym okresem w życiu artysty. Znalazł tam uznanie widzów, zyskał prestiżowe zamówienia w środowisku, gdzie przebywała najliczniejsza grupa malarzy niemieckich. Pobyt w Monachium – jako znaczący w ich karierze – eksponowali również najznamienitsi artyści polscy.

Stanisław wraz z żoną Izabelą Pawłowską zamieszkali w willi w miejscowości Passing pod Monachium. Spotykała się tam liczna polska kolonia malarska. W 1889 przyszedł pierwszy prestiżowy zakup. Książę Luitpold Wittelsbach – ówczesny regent Bawarii kupił „Suszenie bielizny” Grocholskiego, wystawione w  miejscowym Szklanym Pałacu. Pokazywał tam również inne  liczne płótna, zakupione później do zbiorów publicznych; ich reprodukcje ukazywały się w ekskluzywnych niemieckich periodykach takich jak „Moderne Kunst”. W 1891 otworzył wraz z Wacławem Szymanowskim (autorem pomnika Chopina w warszawskich Łazienkach) szkołę malarstwa i rysunku. Ukończyli ją m.in.: Gustaw Gwozdecki, Karol Wierusz-Kowalski, Henryk Szczygliński. Szkoła działała do roku 1900. Artysta wysyłał również swe obrazy do kraju: do Warszawy, Lwowa czy Krakowa. Były to prace, które zyskały uznanie jak m.in. „Żydzi” z 1885, „W szynku” czy „Przerwana modlitwa” z 1886 prezentowane w warszawskiej „Zachęcie” . W Towarzystwie Przyjaciół Sztuk Pięknych w Krakowie pokazywał „Starca” i „Staruszkę” oraz znaną „Śmierć  sieroty” z 1885 (dziś w zbiorach miejscowego Muzeum Narodowego). Współpracował z najpopularniejszymi wówczas periodykami takimi jak „Kłosy” i Tygodnik Ilustrowany”, które zamieszczały nie tylko reprodukcje płócien Grocholskiego, lecz także jego rysunki o charakterze obyczajowym.

Emigracja Grocholskiego do Stanów Zjednoczonych

Trudnym epizodem o dalekosiężnych skutkach było odrzucenie jego kandydatury w konkursie na stanowisko profesora Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Przegrał z Leonem Wyczółkowskim. Porażkę potraktował nie tylko jako afront, lecz także jako odrzucenie przez środowisko, w którym się kształcił. W roku 1900 podjął decyzję o wyjeździe do Stanów Zjednoczonych. Pozostał tam do śmierci. Najpierw zamieszkał w San Francisco, gdzie 18 kwietnia 1906 przeżył trzęsienie ziemi. Zniszczyło ono 80 procent powierzchni miasta. Klęska żywiołu pochłonęła cały majątek małżeństwa Grocholskich. Nie wiemy, niestety, jak znaczny był wówczas dorobek artystyczny malarza.

Fot. Tadeusz Poźniak

Trudno dziś pokusić się o pełną charakterystykę twórczości Stanisława Grocholskiego. Jego nieliczne obrazy zachowane są w Muzeach Narodowych: w Warszawie i w Krakowie, w Lwowskiej Galerii Obrazów, Litewskim Narodowym Muzeum Sztuki w Wilnie, Muzeum Śląska Opolskiego, Muzeum Okręgowym w Bydgoszczy i innych. Magdalena Mnich – autorka pracy magisterskiej o malarzu obronionej w 2005 w Instytucie Historii Sztuki UJ – prześledziła jego drogę artystyczną od akademizmu („nowoczesny monachijczyk”) po modernizm. W roku 1893 został – jako jedyny Polak – członkiem stowarzyszenia Monachijskiej Secesji. Jej wpływ możemy znaleźć na szeregu kompozycji malarskich i rysunkowych wykonanych przed rokiem 1900. Jako jeden z pierwszych malarzy młodopolskich zainteresował się scenami rodzajowymi z życia Hucułów. A także Żydów oraz najbiedniejszych warstw społecznych. Portretował również „Lwa salonowego” i komponował sceny karnawałowe wyższych klas społecznych. Wpisywał się tym  samym w nurt malarstwa salonowego.  Trudno o wspólny mianownik tej twórczości. Jej ewolucja jest niesłychanie trudna do prześledzenia. Tym bardziej, iż nie znamy jego obrazów z trzydziestoletniego okresu amerykańskiego.

Decydująca dla odkrycia jeszcze jednego artysty w cyklu „Żołyniacy na mapach świata” była praca Magdaleny Kątnik – Kowalskiej. Wyszła ona daleko poza obowiązki dyrektorki miejscowego GOK. Przeprowadziła żmudne poszukiwania dotyczące malarza wymienianego jedynie w publikacjach na temat polskiego malarstwa XIX/XX w. W  poszukiwaniu prac artysty przeprowadziła także precyzyjną kwerendę w polskich muzeach. Otwarciu ekspozycji towarzyszyła konferencja naukowa, zorganizowana wspólnie z rzeszowskim Oddziałem Stowarzyszenia Historyków Sztuki. Przyjechała na nią z Sycylii biografka artysty, Magdalena Mnich Giangreco. 

Dyrektorka GOK Magdalena Kątnik-Kowalska zainteresowała się postacią Grocholskiego  zaraz po roku 2000. Do pierwszych faktów z jego życiorysu dotarła jej mama – Aleksandra Kątnik, która również z pasją zgłębiała lokalną historię.

Rep. Tadeusz Poźniak

W roku 2009 w gazecie żołyńskiej ukazał się pierwszy szkic o malarzu, w cyklu „Z Żołyni rodem”. Prezentuje on postaci zapomnianych mieszkańców, którzy „wyszli z Żołyni, żyli w różnych stronach Polski lub poza jej granicami i pozostawili po sobie trwały świat. Wyszli ponad przeciętność, wyróżnili się talentem, mieli swe życiowe pasje…Powinniśmy o nich wiedzieć, pamiętać, być z nich dumni” – pisała Kątnik-Kowalska.  

Obecnie odkrywczyni Stanisława Grocholskiego marzy o jego wystawie muzealnej, uzupełnionej o nieznane dzieła i fakty z jego życia. Do zbadania okresu amerykańskiego zaangażowała nawet polskie służby dyplomatyczne, które dostarczyły pierwsze nieznane fakty i fotografie dotyczące  biografii artysty. Ekspozycja Stanisława Grocholskiego w GOK-u w Żołyni czynna będzie do 12 września.

Pisząc tekst korzystałem m.in. z artykułu Heleny Blumówny w „Polskim Słowniku Biograficznym” t.VIII/4. Zeszyt 39, Wyd. Ossolineum 1960 oraz Stanisław Grocholski, z Żołyni w świat. Wyd. GOK Żołynia 2023.    

Fotografie Tadeusz Poźniak           

Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy