Krytycyzm w stosunku do samego siebie wiąże się ze świadomością własnej wiedzy i wiążących się z tym ograniczeń. Czasem trzeba uświadomić sobie, że nasze zdanie nie jest jedynym prawdziwym. Nie jest to łatwe w świecie, w którym autokrytycyzm jest podawany, jako jedna z przyczyn niskiego poczucia własnej wartości. Donald Trump jest wręcz klinicznym przykładem braku autokrytycyzmu.
Po okresie lekceważenia korona-wirusa i serii koszmarnych decyzji wypowiedział się niezwykle skromnie: „Naprawdę rozumiem koronawirusa. Ludzie są zaskoczeni, że mam wiedzę. Każdy lekarz pyta mnie, skąd o tym tyle wiesz? Może mam naturalną zdolność. Może powinienem się tym zajmować zamiast ubiegać się o fotel prezydenta.”
Megaloman, za którego brak elementarnych kompetencji płaci życiem tysiące obywateli USA.
Na drugim biegunie znajduje się Szwecja. Politycy odseparowali się od decyzji dotyczących walki z koronawirusem. Przekazali je w ręce ekspertów.
Zajmuje się tym Agencja Zdrowia Publicznego. Zespół, na czele z głównym epidemiologiem kraju Tegnellem, przedstawił symulację, która przewidywała ograniczony wpływ wirusa na społeczeństwo. Zamiast zakazów i ograniczeń, wydano zalecenia. Koszt strategii jest duży – ponad 4 tysiące zgonów, ale sensowność jej będzie można oceniać a posteriori, czyli po zakończeniu pandemii.
Ciekawe jest porównanie poczynań mężczyzn i kobiet u władzy.
Donald Trump, prezydent Brazylii – Jair Bolsonaro, Victor Orban, Vladimir Putin, Aleksander Łukaszenka i wielu innych, najpierw lekceważyli zagrożenie. Potem popełnili dużo błędów podejmując decyzje motywowane polityką (lub głupotą), a nie względami merytorycznymi. Następnie zajęli się straszeniem społeczeństw i zrzucaniem winy na innych (Chiny).
Brytyjski premier Boris Johnson upierał się podawać rękę ludziom na odbywanych spotkaniach i za chwilę jego test na wirusa okazał się pozytywny. Zero autokrytycyzmu – wiedział lepiej od lekarzy, którzy mu to odradzali.
Kobiece cechy – łagodność, empatia, zrozumienie sytuacji najsłabszych, okazały się niezbędne do rządzenia w czasie pandemii. Niemcy – Angela Merkel, Nowa Zelandia – Jacinda Ardern, Islandia – Kartin Jacobsdottir, Norwegia – Erna Solberg, Finlandia – Sanna Marin odniosły sukces w walce z koronawirusem.
Angela Merkel bardzo trafnie to wyjaśniła: „Światu potrzebny jest inny typ przywództwa. Empatyczny, skierowany do tych, którzy wymagają szczególnej opieki i oparty na otwartej komunikacji. To część otwartej demokracji: podejmujemy decyzje polityczne przejrzyście i wyjaśniamy je. Otwartość, komunikacja i empatia – umiejętność powiedzenia „nie wiem”, ale możecie mi zaufać. Damy razem radę – zrobimy to wspólnie."
Zaufanie przerażonych obywateli pozwala liderowi przeprowadzić ich przez ten trudny czas.Nie były do tego potrzebne, absurdalnie wysokie mandaty i uganianie się policji za rowerzystami, czy wędkarzami. Zamykanie lasów lub wymagania, aby mąż i żona szli po chodniku zachowując „bezpieczny” dystans.
Inni przywódcy zachowują się – dla odmiany – niezwykle.
Lopez Obrador, prezydent Meksyku oddaje się pod opiekę amuletów i odstrasza wirusa krzycząc: „ Precz wraża siło – serce Jezusa mnie obroni”.
Wenezuelski dyktator Nicolas Maduro wychwala przepis na miksturę, która ma chronić przed wirusem. To mieszanka trawy cytrynowej, imbiru, czarnego bzu, czarnego pieprzu, cytryny i miodu.
Wiceprezydent Nikaragui Rosaria Murillo – prywatnie żona prezydenta, aby wesprzeć osoby dotknięte koronawirusem zorganizowała publiczne masowe wiece pod chwytliwym hasłem: „Miłość w czasach koronawirusa” nawiązującym do powieści Marqueza „Miłość w czasach zarazy”. W Managui wzięło udział kilkaset osób. Oczywiście protesty lekarzy i wirusologów nie pomogły. Dzielna kobieta, niczego się nie boi. Jednak jej głupota zagraża obywatelom. My pogrążamy się w dyskusjach, czy nasz kraj był przygotowany do pandemii?! Jeżeli nie był, to dlaczego Tusk go nie przygotował?!
Co po pandemii?
Bardzo liczę na zmiany – przede wszystkim, musimy zacząć słuchać ekspertów. Szanować ich opinię i dostosowywać nasze działania do ich wskazówek. Czas różnych kataklizmów się dopiero zaczyna i smuci mnie fakt, że opinia wybitnych fachowców, klimatologów, wirusologów jest traktowana przez media,podobnie jak wypowiedź arcybiskupa, który – wykazując kompletny brak autokrytycyzmu – mądrzy się w radiu na temat ekologii i ekologów. Takie zestawienie mnie irytuje. Eksperci uważają że.., a arcybiskup ma inne zdanie.
W celach edukacyjnych informuję suwerena, że te zdania nie są równoważne i dla naszego wspólnego dobra, nie mogą być tak traktowane.