Reklama

Ludzie

Prokuratura nie ma lekko

Jerzy Borcz
Dodano: 20.11.2012
277_Borcz
Share
Udostępnij
W mediach długo nie ustaje wrzawa wokół afery Amber Gold. Nic dziwnego, dla wielu osób to prawdziwy dramat, często utrata materialnego dorobku całego życia.  Rzecz wydaje się tym bardziej bulwersująca, ze względu na rolę, jaką w niej odegrały, a raczej nie odegrały różne instytucje naszego państwa. W ogniu płynącej zewsząd krytyki, oczywiście najbardziej dostaje się prokuraturze. 
 
Postępowanie gdańskich prokuratorów w tej sprawie potępiają w czambuł właściwie wszyscy, od dziennikarzy, przez ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego, do Krajowej Rady Prokuratury. Zapewne jest niemało racji w tych opiniach, zapewne wszczęte w tej sprawie postępowanie przedwcześnie umorzono, zaś potem pochopnie zawieszono. Dzisiaj wszyscy są mądrzy po szkodzie i dokładnie wiedzą, co prokurator prowadzący sprawę powinien był zrobić wiele miesięcy wcześniej. Oczywiście powinien przedstawić Marcinowi P. szereg zarzutów, w tym oszustwa, wystąpić o aresztowanie go i nie dopuścić do przyjmowania przez Amber Gold lokat od klientów.  Z dzisiejszej perspektywy może się to wydawać dość proste.  Jestem jednak przekonany, że powiedzmy pół roku temu, z punktu widzenia prowadzącego śledztwo prokuratura rzecz musiała się przedstawiać istotnie inaczej i nie było łatwo podejmować oczekiwane dzisiaj decyzje.
 
Nie wiem, czy minister sprawiedliwości zastanawiał się, co konkretnie musiał zrobić prokurator, aby móc przedstawić kierownictwu Amber Gold zarzuty, dające szanse na areszt i ewentualne zatrzymanie działalności tej firmy. Nie sposób wyobrazić sobie by można było formułować procesowe zarzuty w oparciu o materiały prasowe, które na ówczesnym etapie jedynie przedstawiały wątpliwości, co do realności uzyskania na inwestycjach w złoto stopy zwrotu pozwalającej na wypłatę klientom obiecywanych pieniędzy, czy też przedstawiały spekulacje, co do źródeł finansowania linii lotniczych OLT Ekspress. Wpisanie na czarna listę przez Komisję Nadzoru Finansowego i doniesienia ze strony tej instytucji mogły być jedynie wstępem do prowadzenia śledztwa.  I tutaj pojawia się już problem konkretnych czynności procesowych, jakie należałoby podejmować wobec firmy, która póki co obsługuje swoje zobowiązania i na która jeszcze nie skarży się żaden z pokrzywdzonych klientów.  Żeby wykazać funkcjonowanie piramidy finansowej trzeba przejąć praktycznie całą dokumentację obrazującą zawarte umowy z klientami i dokonane przez nich wpłaty w całym okresie działania, aby można było oszacować wysokość powstających zobowiązań. Wysokość tych zobowiązań należałoby porównać z aktywami firmy, które przecież w dużej części są rozpoczętymi inwestycjami finansowymi, a ich wartość podlega różnym fluktuacjom w czasie.

Potrzebne byłyby zapewne dokonywane na przyszłość projekcje kształtowania się wartości części aktywów.  To wszystko jest mocno skomplikowane, wymaga ogromnej i czasochłonnej pracy biegłych finansistów i oczywiście pociąga za sobą duże koszty, które musi wyłożyć prokuratura.

Skoro znaczna część pieniędzy zebranych przez Amber Gold przeznaczona podobno została na uruchomienie działalności linii lotniczych OLT Ekspress, to prokuratura musiałaby zbadać przepływy pieniężne między tymi firmami, a więc praktycznie przejąć również dokumentację finansową OLT. Wyobrażam sobie, co by się wówczas działo, jakie gromy sypałyby się na prokuraturę ze strony klientów Amber Gold oskarżających śledczych, że paraliżują działalność firmy, dzięki której mogą pomnożyć swoje zasoby pieniężne.  Klienci OLT oskarżaliby prokuratorów, że podcinają skrzydła Przewoźnikowi, który realizował naprawdę atrakcyjną ofertę na naszym rynku przewozów lotniczych,
doprowadzając do znacznej obniżki cen przelotów.  Dziennikarze z pewnością zadawaliby wówczas pytania, jak się mają takie radykalne działania prokuratury do gwarancji wolności gospodarczej, swobody umów, poszanowania przedsiębiorczości. Część mediów nie miałaby wątpliwości, że działania prokuratury wynikają z jakiegoś politycznego zlecenia, którego źródła zapewne dałoby się wskazać. 
 
Marcin P. miałby doskonałe usprawiedliwienie mówiąc, że gdyby nie działanie prokuratury, która zrujnowała jego firmę, to bez problemów wywiązałaby się ona ze wszystkich umów zawartych z klientami. Weryfikacja takich twierdzeń zapewne nie byłaby prosta. Myślę, że warto próbować wyobrazić sobie taki alternatywny scenariusz zdarzeń, zanim potępi się w czambuł prokuratora.  Jak się okazuje, są sytuacje, w których co by prokurator nie zrobił, to zrobi źle.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy