Reklama

Ludzie

Cisza, którą zabrał Internet. Felieton Magdaleny Zimny – Louis

Magdalena Zimny - Louis
Dodano: 26.02.2017
31392_Magda_1
Share
Udostępnij
Przyszedł luty, miesiąc ludzi całkowicie z życia niezadowolonych. Euforia świąteczna minęła, pragnienie wiosny dopiero w zalążku, człowiek dotkliwie zaczyna odczuwać BRAK. Niespokojny jakiś od ściany do ściany się tłucze, coś go dręczy, niezidentyfikowany lęk, niedotleniona potrzeba zmiany swojego życia. Chce się dowiedzieć, czego mu brakuje, więc szuka w sieci, tam na pewno podpowiedzą, czego najbardziej potrzeba zgaszonemu przez zimę człowiekowi. Słońca? Igrzysk? Miłości? Seksu? Czy może bardziej tradycyjnie, pieniędzy, akceptacji, satysfakcji z wykonywanej pracy? A może ciszy…? Ciszy, którą bezpowrotnie zabrał mu Internet. 
 
Potwór w ciągłym ruchu, ten wielki wrzask, który atakuje nocami i rankami. Miliony stron, miliony informacji, opinii, donosów, plebiscytów, olbrzymia pralka, do której wrzucamy również swoje szmaty. Słyszymy jak buczy, co chwilę sprawdzamy, co się aktualnie pierze i na jakim programie. W każdej sieci  po jakimś czasie, kiedy już odtąd-dotąd przepłyniemy, orientujemy się, że to jednak jest więzienie. Wplątaliśmy się w Sieć, bo chcieliśmy wiedzieć więcej, wiedzieć natychmiast, wiedzieć co jest pod podszewką, lecz gdy już przepłyniemy ten ocean wiedzy, ogarnia nas przerażenie.
 
Co z tą wiedzą zrobić? Gigabajty informacji w naszych głowach pozostają niestrawione i zalegają niczym owoc śliwki w żołądku, miesiącami. Więc zaczynamy chorować. Jak można cieszyć się zdrowiem, dobrym samopoczuciem i udanym życiem finansowo-rodzinnym, skoro na ziemi, na wszystkich jej krańcach, przelewa się wysoką falą zło? Biją się, podpalają, wysadzają, wykańczają, głodują i marnują. Moja złotówka mogłaby napoić i odziać, ale odbiorca za daleko. Słowo pocieszenia należałoby wysłać, ale adresu nie podali. Można by zaprotestować, tylko pojedynczego głosu nie będzie słychać w jazgocie nieprawości. Sieć atakuje dalej, pod koniec dnia podsuwa nam obrazy z życia innych ludzi, którym wiedzie się znacznie lepiej niż nam, a to jest chyba najbardziej dołujące. 
 
Dla relaksu, w przerwie pomiędzy strachem a zazdrością, prosimy Sieć o przepis na placki ziemniaczane, ale zamiast placków dostajemy w wyskakujących znikąd okienkach, reklamy butów przecenionych do marginesu kosztów produkcji, oferty okazyjnego zakupu zgniataczy czosnku, biletów lotniczych do Erywania, lakierów do paznokci, które nie schodzą i spray’u na plamy, po użyciu którego schodzi wszystko. Jedno nieuważne kliknięcie przekierowuje naszą uwagę na stronę sklepową, gdzie na kilogramy można kupić kwasek cytrynowy i wziąć pożyczkę w minutkę. 
 
Nieporządek w Sieci jest dobrze zaplanowany, czyhają na nas producenci wszystkiego, od informacji po złote myśli. Chcąc zabrać radość dnia powszedniego, albo naciągnąć, albo przerazić, ewentualnie odchudzić. 

Telewizja krzyczy jeszcze głośniej, na jednym kanale głosami pięknych, młodych i bogatych, na drugim głosem wykluczonych, okradzionych, osieroconych i brzydkich. Jedni proszą – kochajcie i podziwiajcie mnie, drudzy – pomóżcie, zlitujcie się. Patrzysz i sam nie wiesz, czy bardziej zazdrościsz, czy współczujesz? 
 
Przerażony i zdruzgotany, niepewny swojego miejsca na ziemi, rzucasz wszystko i jedziesz w Bieszczady, żeby zamknąć się, odseparować, zanurzyć w ciszy przerwanej tylko odgłosami natury – ćwir, ćwir, szu, szu, bzzz, bzzz… I kiedy zaczynasz czuć, że wszystko w twej głowie wraca na odpowiednie półki, kłopoty z oddychaniem mijają, wzmaga się apetyt na kotlet schabowy i ogarnia chęć wzięcia udziału w obchodach 30-lecia matury, przychodzi pod twoją jaskinię spokoju lokalny zbieracz złomu i plastiku, i pyta: Słyszałaś pani, co się wyrabia? To się w głowie nie mieści! Do czego to doszło! Niech sobie pani lepiej wiadomości włączy…. 
 
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy