Reklama

Ludzie

U Beaty Kozidrak bez toastu. Felieton Magdy Louis

Magda Louis
Dodano: 04.10.2021
56819_louis
Share
Udostępnij
Nie przystąpiłam do  linczu w mediach społecznościowych na solistce zespołu Bajm, Beacie Kozidrak, która kilka tygodni temu została przyszpilona za jazdę pod wpływem alkoholu. Wpływ był spory, media podały, że 2 promile. Nagłówki brukowców krzyczały, że jechała ZYGZAKIEM, i ten właśnie zygzak będzie stanowić dowód w sprawie, a sprawa będzie, bo za jazdę po pijanemu grożą jej nawet 2 lata więzienia. Beata powiedziała publicznie – przepraszam, jest mi wstyd, bardzo żałuję. Na tym etapie nie można chyba oczekiwać nic więcej, pomyślałam ze smutkiem i zamknęłam komputer.
 
 Jeszcze tego samego dnia „przyjaciele” solistki ruszyli do piór i zaczęli rzygać na Facebooku opowieściami, których sens sprowadzał się mniej więcej do tego –  fajna kobitka, ładnie śpiewa, niestety od dawna pije, wręcz chleje, jej były mąż też pił, w sumie to wszyscy artyści piją, a ci, co nie piją, widocznie już nie mogą. Pokrzepiła mnie myśl, że nie mam przyjaciół wśród znanych osób z zasięgami po kilka tysięcy followersów, bo gdyby mi się coś przydarzyło, to chwaląc się znajomością ze mną, na pewno wywlekliby na ścianę FB takie sprawy, które nawet w piwnicy boję się trzymać. 

Czy jeździłam kiedykolwiek po spożyciu alkoholu? Tak, bo pozwalało mi na to prawo obowiązujące w Wielkiej Brytanii oraz zdrowy rozsądek. Kto nie wie, ten się w tym momencie bardzo zdziwi, ale po angielskich ulicach można kierować autem mając 0,8 promila w wydychanym powietrzu! W innych krajach europejskich (nie wszystkich) limity ustawiono na 0,5 promila, w Polsce  0,2, tyle co w Szwecji czy Norwegii. W kilku krajach obowiązuje surowe zero. 

W 2020 roku w Polsce na 1 milion mieszkańców przypadło aż 65 śmiertelnych ofiar wypadków drogowych. W Wielkiej Brytanii, gdzie prawo pozwala przed drogą wypić kieliszek wina czy szklankę piwa, 28 osób (na 1 milion mieszkańców) straciło życie w wypadku drogowym. Przed Polską w czarnej statystyce jest Bułgaria (67) i Łotwa (74). 
 
I mam wielki problem z limitami, bo człowiek ten sam, auto to samo, Unia jedna, wspaniała wielka rodzina, a limity różne. Po kieliszku wina jestem zagrożeniem na drodze dla innych kierowców, ale tylko w Polsce, na Węgrzech czy w Bułgarii, a we Włoszech, Niemczech, Francji czy Szwajcarii już nie? 
 
Nie tylko limity w promilach mnie zastanawiają, ostatnio dowiedziałam się, że mam za wysoki cholesterol … ale tylko w Polsce, bo gdybym poszła do lekarza w Anglii czy w Niemczech, to mój cholesterol byłby w normie i nikt by mi statyn na siłę nie wciskał. 
 
Wracając do Beaty i kary, jaką Internet jej wyznaczył, będąc pod wpływem gniewu i w przekonaniu, że wie najlepiej, co się jej należy za te 2 promile. Hm… nie znalazłam ani jednej sensownej propozycji. Zatem wysuwam swoją, w oparciu o moje wieloletnie doświadczenie zawodowe. Dla Beaty i wszystkich innych z tego samego paragrafu. Dobrym rozwiązaniem byłoby zabranie prawa jazdy na minimum 3 lata, po upływie tego okresu nakaz zrobienia ponownie kursu i zdania egzaminu na prawo jazdy oraz uczestnictwo w zajęciach (choćby 32 godziny) uświadamiających zagrożenia wynikające z jazdy pod wpływem alkoholu. Dalej,  wysoka – adekwatna do zarobków – kara grzywny, która powinna pójść na fundusz pomocy ofiarom wypadków drogowych oraz do odrobienia 300 godzin prac społecznych – najlepiej w szpitalu, w hospicjum lub w domu starców. 
 
Jestem też za wprowadzeniem tego, co kiedyś zrobili Anglicy – tablica hańby. Name and shame, czyli po nazwisku i niech się wstydzi. Na pierwszych stronach gazet darmowa „sława” dla celebrytów, polityków, sportowców, którzy wsiedli za kółko na dużym promilu. 
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama

Najnowsze

Reklama

Polecane

Reklama

Najpopularniejsze

Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy