W Rzeszowie powstało miejsce dla ludzi twórczych i pomysłowych. Hammerland Workshop to skrzyżowanie warsztatu złotej rączki z pracownią wynalazcy. Na maszynach, które niełatwo zdobyć domowemu majsterkowiczowi, można tu samodzielnie lub z pomocą instruktora zbudować własny mebel, czy gadżet, skonstruować przydatne urządzenie.
Wystarczy zerknąć na portrety na jednej ze ścian, by dowiedzieć się, kto inspiruje założycieli Hammerlandu. Jacek Karpiński – twórca minikomputera K-202, który przewyższał poziomem techniki komputery wyprodukowane 10 lat później. Jan Szczepanik – wynalazca między innymi kamizelki kuloodpornej i pierwszego urządzenia przesyłającego obraz i dźwięk na odległość. Adam Ostaszewski – konstruktor pierwszego helikoptera. A także Henryk Magnuski (walkie-talkie), Ignacy Łukasiewicz (lampa naftowa) i Jan Czochralski (dzięki jego metodzie wzrostu kryształów korzystamy dziś ze smartfonów).
– Chcemy pokazać ludziom, jak bardzo wiele wykorzystywanych na całym świecie wynalazków, powstało w polskich umysłach. Owszem, często poza granicami kraju, ale to dlatego, że w czasie zaborów, wojen i okupacji naszych naukowców nie wspierano. Jacek Karpiński mógł wyprzedzić Steve’a Jobsa, ale za komuny mógł jedynie świnie zamiast konstruować komputery – mówi Waldemar Kidacki, który stworzył Hammerland. Na pomysł pracowni dla majsterkowiczów wpadł przypadkiem, szukając warsztatu, w którym chciał coś naprawić. – I nie znalazłem. Właśnie wtedy postanowiłem sam taki otworzyć – zgromadzić narzędzia, które umożliwiałyby zrobienie różnych rzeczy samemu.
Wielu majsterkowiczów nie ma odpowiednich warunków do tworzenia rzeczy, które przychodzą im na myśl. Lasery do cięcia, spawarki, frezarki, tokarki oraz drukarki 3D sporo kosztują i wymagają odpowiedniej przestrzeni.
– W naszym warsztacie ze wszystkich tych maszyn można korzystać. Część z nich kupiliśmy, część skonstruowałem z pomocą innych pasjonatów, jak np. sterowaną komputerowo frezarkę CNC. Można w niej zaprogramować wycięcie dowolnych kształtów ze sklejki, drewna i plastiku. Teraz kończymy prace nad drukarką 3D o polu roboczym 80x80cm, która pozwoli drukować u nas większe przedmioty niż do tej pory – zdradza właściciel Hammerlandu, którego pasją jest nie tylko „dłubanie” w drewnie, ale i wymyślanie: – Lubię główkować, co by tu zrobić, aby sobie życie ułatwić.
Zbudowaną samodzielnie maszyną jest także zgrzewarka punktowa. To ona odegrała główną rolę podczas zorganizowanych niedawno warsztatów pt. „Walnij sobie lampę”. Ich uczestnicy ze zgrzewanych drutów stworzyli lampy w modnym stylu industrialnym. Hammerland organizuje także warsztaty dla dzieci, lekcje pokazowe w szkołach. Oderwani od komputera uczniowie, odkrywają swoje manualne zdolności, dowiadują się, jak działają różne urządzenia. Do warsztatu może przyjść każdy. Wykupuje tyle godzin, ile potrzebuje, korzysta ze wszystkich urządzeń, na miejscu ma dostęp do wszelkich potrzebnych materiałów i może konsultować się z instruktorem. Oprócz Waldemara Kidackiego pomocą służy także Kamil Dawidowicz, spec od elektroniki, chemii i fizyki. Monika Stysiał zna się na kwestiach graficznych i rozkręca warsztaty rękodzielnicze dla pań i dzieci. Już w styczniu w Hammerlandzie powstanie Galeria Rzeczy Ładnych z pracami lokalnych artystów, które będzie można oglądnąć i zakupić. To piękne rzeczy. Z włóczki, papieru, drewna a nawet szyszek. Oryginalne i niepowtarzalne – a przede wszystkim wykonane własnoręcznie, z pasją przez osoby z Rzeszowa i okolic. Będzie w czym wybierać i inspirować się. Będzie tu można kupić zabawki, dekoracje, ceramikę, ozdoby i prezenty na różne okazje, domki, i wiele wiele innych pięknych rzeczy. Autorów tych prac będziemy zapraszać też na spotkania i warsztaty, gdzie swoją pasją i umiejętnościami będą dzielić się z innymi – zapewniają właściciele warsztatu.
– W Hammerlandzie powstają różne cudeńka. Para z Rzeszowa, z naszą niewielką pomocą wybudowała ciekawe biurko na poddasze. Ktoś zrobił szafkę do dziecięcego pokoju w kształcie pieska. Budujemy tu także drona i kolejną replikę rzeszowskiego Ratusza, a stworzony niedawno stolik z obrotowym blatem do gry w szachy i brydża powędrował do Królestwa Bez Kresu – opowiada Waldemar Kidacki.
Z KBK Hammerland sąsiaduje, od kiedy przeniósł się z ul. Połonińskiej na Piłsudskiego. Urzęduje w niej 51. Drużyna Harcerzy i Harcerek Żuawi. – Najlepsza na świecie. Kiedyś do niej należałem -uśmiecha się właściciel otwartego warsztatu i dodaje: – Jako dziecko uwielbiałem książki o Winnetou, razem z kolegami budowałem dzidy i łuki, wyruszałem na łąkę, by polować. Skonstruowałem nawet kuszę. Całe życie coś wymyślam. Teraz na przykład chciałbym zbudować kontenerowy domek letniskowy, „samowystarczalny”, z własnym źródłem energii i wody. Stworzenie czegoś samodzielnie daje niesamowitą satysfakcję. Dlatego powstał Hammerland – by inni też spróbowali. Kto wie, może powstaną tu kolejne niezwykłe wynalazki.