W sobotę na skwerze Millenium Hall wystąpiła z koncertem Kora. Idę o zakład, że połowa uczestników tego koncertu, to byli tzw. gapie, którzy chcieli na własne oczy przekonać się, czy Kora rzeczywiście jeszcze daje radę. Drugą połowę publiczności stanowili autentyczni fani Kory – to było widać, słychać i czuć. Przeżywali każdy gest artystki, słowo, frazę dobrze znanych i nowych piosenek. Kora swoje bycie na scenie traktuje bardzo poważnie. Jest obowiązkowa i odpowiedzialna. Na scenie towarzyszą jej doborowi muzycy, którzy doskonale czują charakter piosenek Kory, która zawsze jest sobą – robi, co chce, mówi, co myśli. To prawdziwa ikona polskiego rocka. Myli się ten, kto napisał o niej, że „z niezależnej rockmanki przemieniła się w rozwydrzoną blondie”.
Po wydaniu płyty „Ping- Pong”, która niedługo po premierze otrzymała status Złotej, Kora jest w doskonałej formie. sobotni koncert był dla niej swego rodzaju rzeszowskim jubileuszem, ponieważ 20 lat temu, Maanam po raz pierwszy wystąpił w Rzeszowie na zaproszenie Roberta Wróbla. Od tamtej pory koncertowali w naszym mieście z wielkim powodzeniem i przy okazji każdej kolejnej premiery płytowej. Kora pokochała Rzeszów, przyjeżdża tu zawsze z wielką chęcią, a płyta „Ping- Pong” otworzyła nowy rozdział w jej artystycznym życiu. Na spotkanie z dziennikarzami zjawiła się oczywiście z Ramoną, ukochanym bolończykiem, który wszędzie towarzyszy swojej pani, noszony przez nią na rękach w wygodnej torebce. Jak zawsze serdeczna, doskonale ubrana, w obłędnej, kolumbijskiej biżuterii, z ciekawością i błyskiem w oku patrząca na rozmówców. Ale także stanowcza. Kiedy jeden z dziennikarz zadał serię pytań niekoniecznie „ na temat”, Kora zareagowała w stylu Mrożka: „zadaje pan pytania, które mnie nie interesują”.
Na naszym portalu prezentujemy fragment wywiadu, jakiego artystka udzieliła specjalnie dla magazynu VIP Biznes&Styl, a który w całości będzie można przeczytać we wrześniowym numerze gazety.
Elżbieta Lewicka: – Prof. Magdalena Środa powiedziała o Tobie: „piosenkarka dobrze zaangażowana”. Co miała na myśli?
Kora: – Zapewne to, że angażuję się w te same sprawy, co ona. Chodzi oczywiście o polską obyczajowość. Mówimy STOP dyskryminacji, walczymy o ułatwienia prawne dla ludzi, którzy są w mniejszości, są inaczej skonstruowani i chcą żyć po swojemu. Oni nikogo nie krzywdzą, nie okradają, nie zabijają, pracują, płacą podatki i chcą mieć takie same prawa, jak inni obywatele. To im się zwyczajnie należy.
Masz coś wspólnego z działalnością Kongresu Kobiet?
Nie należę do Kongresu, ale koncertowałam na pierwszym zjeździe. Sympatyzuję z tą organizacją i kiedy trzeba, to podpisuję się, gdzie trzeba, w słusznych sprawach.
Z działalnością Kongresu Kobiet kojarzona jest jedna z najbardziej wpływowych Polek, Henryka Bochniarz, która z kolei tak mówi o Tobie: „ Korę masę rzeczy obchodzi, a ja lubię ludzi, których c o ś obchodzi”. Z M. Środą i H. Bochniarz łączy cię wiele, choć macie Panie zupełnie odmienne osobowości…
Jesteśmy bardzo ze sobą zaprzyjaźnione i prywatnie tworzymy triumwirat. Dużo dyskutujemy na tematy, w które się angażujemy, staramy się dotrzeć do decydentów, rozmawiamy, co należy zrobić. Ale też śmiejemy się, bawimy, gotujemy razem, spędzamy wakacje. To są bardzo zajęte osoby, ale kiedy tylko czas na to pozwala, spędzamy go razem.
W jakiej sferze Waszej działalności najtrudniej o zwycięstwa?
Najtrudniej o nie w sferze obyczajów. Najłatwiej jest tym manipulować, to wzbudza najwięcej emocji, które bywają nawet tragiczne w skutkach. Ale widocznie tego rodzaju emocje są ludziom potrzebne: o patriotyzmie, o religii, o kraju, o obyczajach – każdy Polak wszystko wie.
No właśnie! Polak wszystko wie i często daje upust swoim myślom – nierzadko złośliwym – w sieci.
Niech sobie ludzie robią, co chcą. Dlaczego ja mam czytać coś, co tak bez trudu można umieścić w sieci? Ja mam swoje życie. Zawsze żyłam i żyję dość hermetycznie – oczywiście poza sceną. Kompletnie „ zwisa mi”, co ludzie mają do powiedzenia o mnie w Internecie. Zresztą napisałam kiedyś taką piosenkę „…nie oceniaj mnie, ani dobrze, ani źle”. Mam swój świat, swoją rodzinę, pracę, ludzi, którzy przychodzą na moje koncerty. Mam cudownych przyjaciół, żyję w kraju, w którym nie jest mi źle i nie chcę z niego emigrować. Nie jestem obojętna na wiele rzeczy, które się tu dzieją i na tym polega moje życie. A to, co mają do powiedzenia biedni ludzie w Internecie, którym to sprawia jakąś radość? Z tym się przecież nie polemizuje.
Stylista Robert Kupisz wyznaje, że uwielbia na Ciebie patrzeć- szczerze mówiąc- ja też!
Hm… no nie wiem, jak ma wyglądać człowiek w moim wieku. Ja wiele jeżdżę po świecie i spotykam ludzi o wiele starszych ode mnie i wyglądających, czujących się fenomenalnie. Ludzie się dzisiaj starają, nie wstydzą. Oczywiście nie podchodzę o tego absurdalnie, maksymalnie, tylko ja jestem, powiedzmy sobie, bardzo prosta i higieniczna. Uważam, że pewnego rodzaju styl życia, który ja uprawiam, może służyć dobremu wyglądowi i samopoczuciu. A co tak naprawdę jest? Może jakaś bomba we mnie siedzi? Tego przecież nie wiem, ale też się tym specjalnie nie przejmuje. Niechętnie chodzę do lekarzy, niechętnie coś robię koło siebie – jeżeli sama sobie nie jestem w stanie pomóc, to tak naprawdę nikt nie jest w stanie. Oczywiście korzystam też z pomocy innych, ale ta pierwsza praca to jest pomoc dla siebie od nas samych.
Teksty Twoich piosenek zawsze niosą konkretne przesłania. Dla mnie najważniejszym przesłaniem na płycie „Ping- Pong” jest piosenka „Strefa ciszy”. A dla Ciebie?
Tak. To ważna piosenka. Jako przesłanie na pewno tak! Zrobiliśmy też do niej teledysk (był prezentowany na koncercie w Rzeszowie). Ja jestem bardzo eko- zaangażowana. Mocno mnie obchodzi relacja człowieka z a przyrodą i światem. Zawsze będę powtarzać, że bez człowieka trudno jest żyć, ale człowiek to jednocześnie pierwszy i największy szkodnik na Ziemi. Jeżeli nie będziemy o tym mówić, to nie poruszymy też strun uczuciowych w mieszkańcach Ziemi. Wydaje mi się, że trzeba być skrajnym prymitywem, żeby nie dostrzegać tych szkód, jakie człowiek robi w przyrodzie.
Co wzbudza w Tobie największe przeżycia estetyczne?
Moje przeżycia estetyczne są związane tylko i wyłącznie z przyrodą!
A jak przeżywasz sztukę?
To są zupełnie inne emocje, zwykle najbardziej związane z umysłem. Na ile mamy swoje przemyślenia na temat sztuki, na tyle jesteśmy w stanie odebrać, rozumieć to wszystko, co jest do nas kierowane. Każdy rodzaj sztuki. Ale gdybym się miała zastanowić, bez czego nie mogłabym żyć – to tylko bez książek! Książki to jedyna rzecz, bez której ja nie mogę żyć. Niedawno byliśmy w Meksyku i taszczyliśmy tam potwornie ciężkie bagaże z powodu dużej ilości książek, które zabraliśmy ze sobą do czytania. Wspaniałym pomysłem są e-booki. Ta forma czytania też mi bardzo odpowiada. Właśnie Kamil (partner życiowy Kory) kupił mi odpowiedni sprzęt, z którym będę mogła podróżować i przy jego pomocy czytać do woli w każdym miejscu na świecie!
Jesteś osobą i artystką spełnioną?
Zdecydowanie tak! Niczego mi nie brakuje!
A tych szalonych lat, kiedy Maanam grał po 30 koncertów miesięcznie?
O nie! To była katorżnicza praca. Teraz żyję inaczej, mam mnóstwo zajęć, wybieram te, które mi odpowiadają. Mam fantastycznego wnuka. Oboje z Kamilem jesteśmy nim zachwyceni! Oby tylko dalej dopisywało mi zdrowie. Niczego więcej nie potrzebuję.