Reklama

Kultura

Nie deptać ironii. Lenkowska z Maśluszczakiem u Pastuły

Aneta Gieroń
Dodano: 12.05.2024
  • Krystyna Lenkowska i Franciszek Maśluszczak w Galerii Sztuki Współczesnej Pastula w Porębach Kupieńskich. Fot. Tadeusz Poźniak
Krystyna Lenkowska i Franciszek Maśluszczak w Galerii Sztuki Współczesnej Pastula w Porębach Kupieńskich. Fot. Tadeusz Poźniak
Share
Udostępnij

– Poznałem wielu poetów, z którymi mogłem napić się piwa, wódki, porozmawiać, posprzeczać i dowiedzieć się czegoś więcej, niż sam wiedziałem. Była to dla mnie wspaniała uczelnia życia – mówił w sobotę w Galerii Sztuki Współczesnej Pastula w Porębach Kupieńskich Franciszek Maśluszczak, znakomity malarz i rysownik, który zaprzyjaźnił się też z Krystyną Lenkowską, rzeszowską poetką. „Ojcem” tej znajomości był Bogdan Loebl, prozaik, poeta, autor tekstów piosenek, który dostrzegł pokrewieństwo dusz malarza i poetki, a potem już mariaż słowa z obrazem tych dwojga stał się czymś oczywistym. Maśluszczak zilustrował 8 tomików poezji Lenkowskiej od 20 lat prowadząc artystyczny dialog. W Galerii Pastula po raz kolejny potwierdzili, jak poezja Krystyny Lenkowskiej przenika się ze światem artystycznej ironii Franciszka Maśluszczaka, a goście byli niczym „Podziwiający” z obrazu artysty.

Twórczość Maśluszczaka określana jest jako metaforyczna. Artysta często czerpie z własnych doświadczeń oraz wnikliwej obserwacji świata, a jego prace ukazują zwykle człowieka uwikłanego w zdarzenia codzienności.

– Uwielbiam być sam z płótnem, papierem, pędzlem – to mi wypełnia czas, życia. Wędruję, wędruję i dotarłem do takiego fajnego świata, pięknej stodoły w Porębach Kupieńskich – żartował Maśluszczak. – Jak z wiersza Bolesława Leśmiana „Stodoła”:

…”Tyś pociosał stodołę w cztery dni bez mała,

Ale kto ją stodolił, by – czym jest – wiedziała?”

Jak tłumaczył malarz, wystawa jest podwójna, 8 prac to ilustracje do wierszy Krystyny Lenkowskiej. Resztę stanowią jego impresje z wędrowania po świecie.

Prawie niczego nie wymyślam, wszystko, co namalowałem, wcześniej spotkałem

– Począwszy od wspomnień z dzieciństwa, stąd konik bujany, przez mój Ursynów, gdzie mieszkam i Kotlice na Zamojszczyźnie, gdzie się urodziłem – opowiadał Franciszek Maśluszczak. – Wędruję, spotykam ludzi i ta kalka we mnie zostaje stając się potem wydrukiem na obrazach. Prawie niczego nie wymyślam, wszystko, co namalowałem, wcześniej spotkałem, widziałem, przekształciłem. Nie pracuję studyjnie, maluję to, co siedzi w moim wnętrzu, co mi podpowiada twórcze „wariactwo”. A że kocham słowo, uwielbiam pracować z poetami.  Miałem to szczęście, że spotkałem wielu znakomitych poetów, noblistów, prawie wszyscy wymieniani są dziś w encyklopediach. To dla mnie zaszczyt, że w swoim mieszkaniu w Krakowie Czesław Miłosz powiesił mój obraz. To wspaniałe uczucie, szczęście, rozmawiać z ludźmi, którzy potrafią opisać świat słowem.

Od lewej: Krystyna Lenkowska, Franciszek Maśluszczak, Barbara Maśluszczak, Teresa Kubas-Hul, Jan Pastuła. Fot. Tadeusz Poźniak

Maśluszczak współpracował z wieloma czasopismami, m.in. “Ty i Ja”, “Literaturą”, “Szpilkami”, “Polityką”, “Tygodnikiem Literackim”, “Gazetą Wyborczą” i “Rzeczpospolitą”. Jego twórczość najbliższa jest ekspresjonizmowi metaforycznemu. Namalował kilkaset obrazów, wykonał wiele tysięcy rysunków i szkiców. Jest autorem ilustracji książek dla dorosłych i dla dzieci m.in. dla takich autorów, jak Jeremi Przybora („Kabaret jeszcze Starszych Panów”, 1980), Ryszard Schubert („Panna Lilianka, 1983), Rena Marciniak („Ślub na gruzach Warszawy”, 1990), Roald Dahl („Wielkomilud”, 1991). Ilustrował też książki Ireneusza Iredyńskiego, Edwarda Stachury, Marka Nowakowskiego i Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Jego losy opisała Hanna Krall w opowiadaniu „Malarnia z o.o.” umieszczonym w książce „Taniec na cudzym weselu”.

Bogdan Loebl i spotkanie Lenkowskiej z Maśluszczakiem

– Szczęśliwie połączył nas Bogdan Loebl – wspominała Krystyna Lenkowska. – Oglądałam obrazy Maśluszczaka i dostrzegłam, że w jego afirmacji świata kryje się coś niespodziewanego, duży znak zapytania. Czy, aby na pewno ja wiem, że widzę, to co widzę i czuję, to co czuję?! Każde nasze kolejne spotkanie utwierdzało mnie w przeświadczeniu, że podobnie odbieramy świat.

Bo jak pisze w katalogu do wystawy prof. Jerzy Madeyski: „Maśluszczaka i Lenkowską łączy przede wszystkim zderzenie dwóch wydawałoby się bardzo sobie odległych i sprzecznych pojęć i wartości, jakimi są wyrafinowanie i prostota. I wiersze i malarstwo operują szalenie prostą formą. Dopiero wczytawszy się w wiersze i ewentualnie wpatrzywszy się w obraz widzi się, że padliśmy ofiarą pewnej mistyfikacji, że to co pozornie prościusieńkie, ba, do prymitywizmu uproszczone, w rzeczywistości jest bardzo bogate w niuanse i jest wynikiem bardzo bogatej wyobraźni.”

Fot. Tadeusz Poźniak

– To artysta niezwykle czuły na słowo. Lubi mariaże z poetami. Od czasu naszej znajomości zapraszał mnie na swoje wystawy w Polsce i zawsze prosił, bym przeczytała choć kilka swoich wierszy – przyznała rzeszowska poetka. – Pamiętam, jak byłam na dwóch plenerach malarskich w Mikołowie, gdzie Franciszek jest komisarzem i w dawnym mieszkaniu Rafała Wojaczka, znakomitego poety, miałam spotkanie autorskie, które prowadził Franciszek. Wzruszające wspomnienie.

Prace malarza są też ilustracjami do 8 tomików poezji Lenkowskiej: „Nie deptać przylaszczek” 1999, „Pochodnio, Różo” 2002, „Wiersze Okienne” 2003, „Wybór Ewy” 2005, „Sztuka białego” 2008, „Tato i inne miejsca” 2010, „Zaległy list do pryszczatego anioła” 2014 oraz “Troska” 2014.

– To mój ukochany artysta, na ścianach w domu mam wszystkie akwarele, które były na okładkach moich książek – prezenty od Franciszka i właściwie zewsząd spogląda na mnie Maśluszczak – żartowała poetka.

Trzeba umieć ocenić ironię, odebrać i wysłać do kogoś, by zrozumiał więcej

– Połącznie słowa i obraz jest ważnym dla mnie spotkaniem – mówił artysta. – Jesteśmy razem w tym świecie sztuki, kreacji, mądrości, żartu, wreszcie ironii, a ta  jest wartością. Trzeba umieć ocenić ironię, odebrać i wysłać do kogoś, by zrozumiał więcej. W wierszach to  wszystko jest.

Fot. Tadeusz Poźniak

A jak bardzo żart jest bliski Maśluszczakowi przypomniała Krystyna Lenkowska.

– Pamiętam, jak na którejś z wystaw, Franciszek miał krótką przemowę, a na zakończenie stwierdził: „Świat nie będzie pamiętał, co zrobiłem, co namalowałem, jakie miałem wystawy, ale wszyscy będą pamiętać, że robiłem okładki Krystynie Lenkowskiej – wspomniała poetka.

W życiorysie malarza jest też więcej rzeszowskich akcentów – swój pierwszy rysunek, jako student I roku ASP w Warszawie opublikował w Rzeszowie w piśmie „Prometej”, a potem tu wielokrotnie wracał, chociażby przy okazji aukcji charytatywnej „Bliźniemu Swemu”.

Fotografie Tadeusz Poźniak

Czytaj więcej:

Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy