Mogły się zdarzyć takie sytuacje, że w związku z pandemią i pracą zdalną korzystaliśmy w KPRM również ze skrzynek prywatnych; było to zgodne z prawem – mówił b. szef KPRM Michał Dworczyk przed komisją śledczą, pytany o wykorzystywanie prywatnej skrzynki mailowej do celów służbowych.
Na wstępie przesłuchania przed komisją śledczą ds. wyborów korespondencyjnych Dworczyk był pytany czy chce skorzystać z prawa do swobodnej wypowiedzi. “Przeszła mi taka myśl, ale wiem, że dla niektórych z państwa może stanowić to problem, w związku z tym proponuję, żebyśmy od razu przeszli do przesłuchania” – oświadczył Dworczyk.
Przewodniczący komisji śledczej Dariusz Joński (KO) nawiązując do wcześniejszych zeznań byłego wicepremiera Jarosława Gowina, pytał, czy mail ówczesnego wiceszefa MAP Artura Sobonia był prawdziwy. Chodziło o maila, w którym negatywnie odnosił się on do wyborów korespondencyjnych i że druga tura wyborów nie może się odbyć w ciągu 14 dni ze względów technicznych.
Dworczyk przypomniał, że na jego skrzynkę mailową dokonano ataku hakerskiego i że mail, cytowany przez Gowina zapewne pochodził z rosyjskiego portalu Poufna rozmowa. “Jeżeli chodzi o pańskie pytanie, to muszę odpowiedzieć, że niestety nie wiem czy ten mail jest prawdziwy, czy nie jest prawdziwy. Ja sobie nie przypominam tego maila” – zaznaczył.
“Czy on jest prawdziwy? Odpowiadam: nie wiem. Czy został wysłany do mnie? Odpowiadam: nie przypominam sobie” – doprecyzował Dworczyk.
Joński pytał też byłego szefa KPRM czy wykorzystywał prywatną skrzynkę mailową do celów służbowych w czasie wyborów korespondencyjnych. “Mogły się zdarzyć takie sytuacje, że w związku z pandemią i pracą zdalną korzystaliśmy, pracując w KPRM, również z wykorzystaniem skrzynek prywatnych. Jest to w ramach obowiązującego prawa dopuszczalne” – zaznaczył.
“Było to zgodne z prawem, żeby, zwłaszcza w sytuacji pandemii używać prywatnej skrzynki do korespondencji. Wtedy – jak państwo pamiętacie – bardzo dużo osób było na pracy zdalnej, wtedy się dopiero uczyliśmy funkcjonować w sytuacji pandemii. I to było dopuszczalne. Zresztą byłbym zobowiązany, gdyby pan przewodniczący wskazał przepis, który tego zabrania, bo może się mylę” – dodał polityk PiS.
“To coś nieprawdopodobne. Pracownicy wysyłali do pana na prywatną skrzynkę informacje i decyzje dotyczące ogłoszenia wyborów, a pan mówi, że jakieś obce służby wdarły się do pana skrzynki, która była niezabezpieczona. Bardzo ciekawe” – komentował Joński. “Mam tylko jedną uwagę, jeśli pan przewodniczący pozwoli. To pan to mówi, nie ja” – ripostował Dworczyk.
“Jeśli pan chce nam powiedzieć, że przygotowanie wyborów korespondencyjnych powinno się tak odbywać, że najważniejsze decyzje są wysyłane na prywatną skrzynkę, niezabezpieczoną, to ja się z tym nie zgadzam, ale to jest pana opinia” – odparł szef komisji śledczej. “Ja tylko powtarzam pytanie, jeśli pan zna przepis, który został złamany będę zobowiązany za podanie tego przepisu. Jeśli pan chce rozmawiać o konkretnej korespondencji, to bardzo proszę, jestem gotowy” – odpowiedział Dworczyk.
Były szef KPRM został następnie zapytany czy to on rekomendował ówczesnemu premierowi Mateuszowi Morawieckiemu podpisanie decyzji polegającej na zleceniu Poczcie Polskiej przeprowadzenie wyborów i druku kart Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych. “Tak, przedłożyłem Prezesowi Rady Ministrów dwie decyzje administracyjne, o których pan mówi do podpisania” – przyznał Dworczyk.
Joński zwrócił uwagę, że przed podjęciem decyzji przez premiera, Dworczyk otrzymał na maila dwie opinie – Prokuratorii Generalnej i dyrektor departamentu prawnego w KPRM Magdaleny Przybysz. Szef komisji powiedział, że Przybysz wskazuje w opinii, co może grozić premierowi jeśli podpisze tę decyzję. “Czy pan pokazał premierowi te dwie opinie przed podpisaniem tej decyzji” – pytał Joński.
“Te opinie jak pan nazywa, a były to tak naprawdę stanowiska (…) dotyczyły projektu decyzji administracyjnej. Kłopot polega tylko na tym – z pańskiego punktu widzenia, jak sądzę – że te stanowiska dotyczyły nie tej decyzji, którą podpisał pan premier Mateusz Morawiecki, tylko projektu nadesłanego z Ministerstwa Aktywów Państwowych. Więc może to wyjaśnijmy” – odpowiedział Dworczyk.
“Premier nie podpisywał decyzji, których dotyczyły te stanowiska omawiane przed chwilą przez pana. Czy to jest wyraźnie i zrozumiale przedstawione przeze mnie?” – mówił polityk PiS. “Widzę, że tu jest kłopot ze zrozumieniem, a to jest dosyć prosta sprawa” – dodał Dworczyk.
Joński pytał też świadka jaki jest sens zamawiania opinii prawnych po podjęciu decyzji przez premiera. Dworczyk wskazał, że opinie były zlecane i otrzymywane ustnie. “Ze względu na presję czasu w jakiej wtedy się znajdowaliśmy te opinie były zamawiane ustnie i ustnie zostały przekazane” – powiedział. Natomiast – jak dodał – post factum wpłynęła forma pisemna. “Można to zweryfikować przesłuchując dyrektor generalną” – wskazał.
“Mamy sytuację taką, że mamy dwie opinie z KPRM, od waszego pracownika i z Prokuratorii Generalnej negatywna, państwo zamawiacie post factum następną. Wszystko się odbywa de facto +na gębę+ i na prywatne maile i pan chce nam powiedzieć na komisji, że wszystko było w porządku, że tak się powinno wybory korespondencyjne przygotować?” – pytał Joński. “Pan udaje dzisiaj Greka i mówi, że wszystko jest w porządku” – mówił polityk KO.
“Dzisiaj proszę państwa możecie mówić, że to nieodpowiedzialne, że nie tak powinna funkcjonować administracja i ja państwa nawet rozumiem, tylko pamiętajcie w jakiej działaliśmy sytuacji. Działaliśmy w sytuacji pandemii, pracy zdalnej, w sytuacji ekstraordynaryjnej, takiej, z którą nie musiał się nikt wcześniej mierzyć od kilkudziesięciu lat” – zauważył Dworczyk.