W pobliżu Rzeszowa doszło do katastrofy prywatnego śmigłowca. Podkomisarz Magdalena Żuk z Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie przekazała, iż początkowo informowano służby o pożarze lasu. Maszyna rozbiła się w trudno dostępnych terenach leśnych. Z przekazanych informacji wiadomo też że w wypadku śmigłowca zginęły dwie osoby.
Policjantka przekazała, iż do zdarzenia doszło na terenie powiatu łańcuckiego w miejscowości Cierpisz na zalesionym i trudno dostępnym terenie. — Niestety śmierć poniosły dwie osoby. Pożar został ugaszony, w okolicy miejsca zdarzenia nie ma zabudowań. Na miejsce przyjechali policjanci z grupy dochodzeniowo-śledczej, a także prokurator z Prokuratury Rejonowej w Łańcucie — przekazała.
Żuk podkreśliła, że przyczyny wypadku zbada Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych. — Teren jest trudno dostępny, więc wszelkie czynności, które mogą poczekać, przeprowadzimy jutro i w poniedziałek, gdy widoczność będzie lepsza — dodała.
Na antenie TVN24 wypowiedział się świadek zdarzenia. Mężczyzna stwierdził, że “mgła była tak gęsta, że nie było widać nic na pięć metrów”. — Słyszałem, że coś leciało. Widać nie było nic, bo była mgła. Przeleciało i wróciłem do pracy. Zaraz dostałem telefon, że coś się wydarzyło, że blisko nas spadł helikopter. Wsiadłem na quada, pojechałem. Zanim tam dojechałem, to już byli strażacy na miejscu — relacjonował mężczyzna.