Drugi nowojorski występ Igi, która niedawno wróciła na pozycję wiceliderki rankingu WTA, trwał dwie godziny i siedem minut. Wygrała swój 51. mecz w sezonie, pokonując 6:1, 4:6, 6:4 Holenderkę Suzan Lamens, obecnie 66. na świecie. Było to ich pierwsze spotkanie, a rywalizowały na Arthur Ashe Stadium, największej arenie w USTA Billie Jean King National Tennis Center na terenie Flushing Meadows Corona Park.
Pierwsze trzy gemy w meczu padły łatwo łupem Świątek, a zanim w czwartym Holenderka przerwała tę serię, popełniła trzy podwójne błędy serwisowe i obroniła dwa break-pointy. Ale nic więcej nie udało jej się uzyskać i przegrała seta po 29 minutach.
W drugiej odsłonie było trochę nerwów, w grę Polki wkradł się pośpiech i brak precyzji. Prowadziła co prawda 4:3 z przewagą przełamania, ale wypuściła ją z rąk. Ostatecznie przegrała tę trwającą 47 minut partię 4:6.
Decydujący set przyniósł serię czterech wygranych gemów przez Świątek od stanu 0:1 do 4:1. Potem zrobiło się przez chwilę nerwowo, gdy na tablicy pojawił się wynik 4:3. Jednak wiceliderka rankingu WTA opanowała emocje i ostatecznie zwyciężyła w nim 6:4, po kolejnych 49 minutach. Zamknęła pojedynek efektownie, bo asem serwisowym.
W sobotę, w pojedynku o miejsce w 1/8 finału Świątek spotka się z Anną Kalinską.
Do trzeciej rundy US Open awansowała także Magdalena Fręch, rozstawiona z numerem 28. w drabince ostatniej tegorocznej lewy Wielkiego Szlema. Tenisistka LOTTO PZT Team, w swoim drugim meczu w Nowym Jorku, okazała się lepsza – po dwóch godzinach i 42 minutach gry – 6:7 (6-8), 6:3, 6:2 od Amerykanki Peyton Stearns. Był to ich trzeci pojedynek, a po raz pierwszy z tej konfrontacji wyszła zwycięsko Polka.
Czytaj także:
