Sport

Piłkarska LM – awans Rakowa do 2. rundy eliminacji

PAP
Dodano: 19.07.2023
Fot. PAP/Waldemar Deska
Fot. PAP/Waldemar Deska
Share
Udostępnij

Raków Częstochowa awansował do 2. rundy eliminacji piłkarskiej Ligi Mistrzów. We wtorek wygrał w rewanżu w stolicy Estonii z Florą Tallinn 3:0, a w ubiegłym tygodniu u siebie zwyciężył 1:0.


Flora Tallinn – Raków Częstochowa 0:3 (0:0).

Bramki: Łukasz Zwoliński (47, 59), Giannis Papanikolaou (85).

Żółte kartki: Raków – Stratos Svarnas; Flora – Markkus Seppik.

Sędzia: Marian Alexandru Barbu (Rumunia).

Pierwszy mecz – 0:1; awans – Raków.

W kolejnej rundzie mistrz Polski zagra z Karabachem Agdam albo z Lincoln Red Imps. W pierwszym meczu klub z Azerbejdżanu zwyciężył w Gibraltarze 2:1, rewanż zostanie rozegrany w środę.

Aby awansować do fazy grupowej Champions League Raków musi wyeliminować łącznie czterech rywali.

Flora: Evert Gruenvald – Kristo Hussar, Markkus Seppik (84. Aleksandr Sapovalov), Maerten Kuusk, Michael Lilander – Danil Kuraksin (68. Marko Lipp), Martin Miller, Rauno Alliku, Henrik Ojamaa – Konstantin Vassiljev – Sten Reinkort (62. Nikita Mihhailov).

Raków: Vladan Kovacevic – Stratos Svarnas, Zoran Arsenic, Milan Rundic – Fran Tudor (79. Mateusz Wdowiak), Ben Lederman, Giannis Papanikolaou, Jean Carlos Silva (79. Deian Sorescu) – Marcin Cebula (68. Władysław Koczergin), Bartosz Nowak (68. John Yeboah) – Łukasz Zwoliński (68. Fabian Piasecki).

Piłkarze Rakowa Częstochowa nie zmarnowali przewagi wywalczonej na własnym boisku i pewnie awansowali do drugiej rundy eliminacji Ligi Mistrzów. We wtorek w stolicy Estonii wygrali z Florą Tallin 3:0 (0:0), którą u siebie pokonali tylko 1:0.

“Czerwono-Niebiescy” w Tallinie zagrali o wiele lepiej niż przed tygodniem i od początku posiadali zdecydowaną przewagę. Wypracowali też sobie wiele sytuacji strzeleckich, ale w pierwszej połowie nie wykorzystali żadnej z nich. W decydujących momentach brakowało bowiem gościom precyzji na polu karnym czternastokrotnego mistrza Estonii lub skutecznie interweniował bramkarz Evert Gruenvald.

Już w 4. i 6. min Raków był bliski objęcia prowadzenia po rzutach rożnych, ale w pierwszym przypadku piłka po strzale Jeana Carlosa otarła się o jednego z rywali i minęła cel, a w drugim Gruenvald z trudem obronił “główkę” Łukasza Zwolińskiego. Ponadto w 8. min niecelnie strzelał Ben Lederman.

Później kilka groźnych akcji przeprowsdzili gospodarze, ale zabrakło skuteczności Danilowi Kuraksinowi: w 12. min z jego strzałem poradził sobie Vladan Kovacevic, a w 22. Estończyka zablokował Milan Rundic i piłka wyszła na róg. Flora miała jeszcze dwie szanse po błędach podopiecznych Dawida Szwargi: w 29. min Rauno Alliku został jednak powstrzymany przez Zorana Arsenica, a w 33. źle rozegrał akcję Konstantin Vassiljev.

Raków przed przerwą miał kolejne okazje strzeleckie, ale wynik nie uległ zmianie. M.in. w 37., 38. i 39. min Gruenvald obronił uderzenia Zwolińskiego, Rundica i Bartosza Nowaka, zaś w 43. Nowak z bliska trafił w poprzeczkę.

Początek drugiej połowy też należał do Rakowa, który w 47. min w końcu objął prowadzenie. Stało się to po nieudanej próbie wyjścia Flory z własnego pola karnego – piłkę przechwycił Arsenic i pomiędzy obrońcami zagrał do Zwolińskiego, który w sytuacji sam na sam pokonał Gruenvalda. Gospodarze próbowali odpowiedzieć zaraz po wznowieniu gry ze środka, ale strzał z dystansu Martina Millera był niecelny.

W 52. min znowu groźnie strzelał Zwoliński, ale Gruenvald nie dał się zaskoczyć. W 59. min bramkarz Flory był jednak bezradny po akcji zainicjowanej i wykończonej z bliska przez Zwolińskiego, a którego dokladnym podaniem obsłużył Fran Tudor. W 62. min to właśnie on powinien strzelić trzecią bramkę, ale spudłował.

Mimo trzybramkowego prowadzenia w dwumeczu Raków nadal atakował, ale swoich szans nie wykorzystali Nowak i Marcin Cebula, a potem rezerwowi: John Yeboah, Władysław Koczergin i Fabian Piasecki. Trzeci gol padł dopiero w 85. min, gdy pięknym, technicznym uderzeniem z 16 metrów “w samo okienko” popisał się Giannis Papanokolaou. W 87. min, po “główce” Piaseckiego, piłka po raz czwarty znalazła się w bramce Flory, ale gol nie został uznany, bo wcześniej jeden z częstochowian znalazł się na spalonym.

Estończycy probowali jeszcze walczyć o honorowe trafienie i Kovacevic musiał jeszcze inerweniiwać, ale do końca zachował czyste konto.

Share
Udostępnij

Nasi partnerzy