Reklama

Poznaj region

Przemyśl za Franciszka Józefa

Antoni Adamski
Dodano: 13.06.2022
64162_7690_mpf-2748defilada6vi1915r-resizer-750q75
Share
Udostępnij
Największe po Lwowie i Krakowie miasto Galicji, trzecia po Verdun i Antwerpii twierdza europejska, malowniczo położony na wzgórzach nad Sanem odgrywał rolę Wilna w filmie „Kronika wypadków miłosnych”Andrzeja Wajdy. Przemyśl zasługuje na wpisanie na Listę Dziedzictwa UNESCO. Wcześniej winien upowszechniać swoją niebanalną historię.
 
Od połowy XV stulecia przez cały XVI w. kupiecki Przemyśl należał do najbogatszych miast polskich. Upadek przyniósł wiek XVIII i rozbiory. Na początku następnego stulecia Austriacy rozebrali wspaniały ratusz – symbol lokalnej władzy, zburzyli mury miejskie, zlikwidowali największe zakony, burząc kościoły dominikanów i bonifratrów. Kamienice popadały w ruinę. W II połowie XIX stulecia poprawę sytuacji miasta przyniosła budowa kolei. Pierwszy pociąg wjechał na stację kolejową w Przemyślu w roku 1860. Wtedy uruchomiono stałą linię z Krakowem, w rok później ze Lwowem. W 1872 połączono Przemyśl z Węgrami i ich stolicą Budapesztem przez Chyrów i Zagórz kolejną linią kolejową o nazwie Pierwsza Węgiersko-Galicyjska Kolej Żelazna. 
 

Fot.: Archiwum Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej
 
Twierdza Przemyśl 
 
Położony u podnóża Karpat gród od wieków miał duże znaczenie strategiczne, broniąc dostępu do Niziny Węgierskiej.  Arcyksiążę Jan odbywający w roku 1819 podróż inspekcyjną po Galicji w Przemyślu zatrzymał się aż 3 dni. Po jego wizycie stwierdzono, że miasto posiada doskonałe walory strategiczne. Sztab generalny w Wiedniu zaplanował przekształcenie miasta w twierdzę. W połowie XIX stulecia rozpoczęto pierwsze prace, których stan osobiście sprawdzał cesarz Franciszek Józef I. W 1854 r. gdy stosunki polityczne z Rosją poprawiły się, roboty wstrzymano na 23 lata. W 1873 Przemyśl otrzymał miano twierdzy I klasy. Prace fortyfikacyjne wznowiono w 1878; trwały one do wybuchu I wojny światowej.
 
Przemyśl otoczony został dwoma pierścieniami umocnień. Pierścień zewnętrzny o długości 45 km składał się z 15 fortów głównych i 29  pomocniczych. Pierścień wewnętrzny czyli ostatnia linia obrony to 18 dzieł obronnych oraz 3 szańce, 4 baterie i bramy wjazdowe oraz prochownia.
 

Fot.: Archiwum Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej

Rozkwit miasta
 
W Przemyślu największej – obok Verdun i Antwerpii twierdzy Europy – liczba ludności wzrosła ponad pięciokrotnie. W 1860 zarejestrowano 10 tys. mieszkańców. W 1910 miasto liczyło już 54 tysiące i było trzecim pod względem ludności w Galicji  – po Lwowie i Krakowie. Powstały wytworne sklepy, hotele, restauracje i kawiarnie – w niczym nie ustępujące nawet wiedeńskim.
 
Z Rynku do Kasyna Oficerskiego przy ul. Grodzkiej prowadziły monumentalne Schody Rycerskie (dziś odnawiane) z wejściem zdobionym dwugłowym austriackim orłem. W tych hotelach i restauracjach  rozgrywała się potajemna wojna wywiadu rosyjskiego z austriackim kontrwywiadem. Stawka była wysoka: zdobycie planów fortecy i dyslokacji wojsk.
 
W hotelach zatrzymywały się samotne wytworne panie: rzekome baronówny lub artystki, które uwodziły oficerów wykradając im tajemnice wojskowe. Odbywały one wycieczki po okolicy, fotografując forty aparatem umieszczonym wśród kwiatów spacerowego kapelusza. Gościli tutaj „turyści” z cesarstwa rosyjskiego zwabiający austriackich oficerów do luksusowych „lokali rozrywkowych”, których w mieście garnizonowym działało kilkadziesiąt. W akcji wywiadowczej pomagali oficerowie rosyjskiego wywiadu pracujący jako kelnerzy w najelegantszych restauracjach. Wyjątkiem w tym towarzystwie był pobożny prawosławny mnich o francuskim nazwisku, odbywający  pielgrzymki po okolicznych wiejskich cerkwiach położonych w pobliżu umocnień twierdzy.
 

Fot.:Twierdza Przemyśl (fot. D. Delmanowicz)
 
Oblężenie Twierdzy

Świetność przemyskiej twierdzy trwała mniej niż rok: od września 1914 początków czerwca 1915. W tym czasie miasto przeżyło trzy oblężenia. Rozgrywające się walki należały do największych i najbardziej krwawych w czasie I wojny światowej. W kolejnych latach, w  późniejszych działaniach wojennych wysadzone w powietrze forty nie odegrały już żadnego znaczenia.
 
Na początku wojny twierdzy broniło 130 tysięcy żołnierzy i  ponad tysiąc dział. Do oczyszczenia przedpola wycięto tysiąc hektarów lasu, spalono 21 wsi i 23 przysiółki. Tragiczny był los chłopów, którzy zamieszkiwali przedpola fortów. Ci którzy nie dali się wysiedlić na tereny Czech i Moraw zamieszkiwali piwnice zniszczonych domów oraz ziemianki. Pozostając na „ziemi niczyjej”: między linią wojsk rosyjskich i austriackich ginęli z głodu lub z powodu ostrzału. 
 
Krwawa historia

Na przedmieściu – na stokach Winnej Góry rozstrzeliwano podejrzanych o „moskalofilstwo”. Ich ofiarą padali najczęściej Rusini (Ukraińcy). Dochodziło do ich masakry jak np. aresztantów prowadzonych przez żołnierzy na posterunek policji. „Żołdactwo, jak rozjuszone byki rzuciło się na swoje ofiary. Rozpoczęła się straszna masakra. Aresztowani padali pokotem na ziemię, a żołdactwo rąbało na lewo i prawo tak długo, aż oczom ludzkim ukazała się bezkształtna masa porżniętych ciał. Wśród tej miazgi ludzkiego mięsa okazało się, że kilku będących pod spodem żyje. Wtedy zabitych odrzucono na bok, żyjących wyciągano…Obok przebiegała (wąskotorowa) kolejka wojskowa. Żołdacy rzucili się do wyrywania progów, którymi rozbijali już bez pardonu czaszki nie tylko żyjącym, ale i zabitym…” Z kolei Rosjanie w czasie okupacji miasta znęcali się nad ludnością polską i żydowską.

Wojenna rzeczywistość
 
Z pełnymi okrucieństwa scenami kontrastowały koncerty orkiestr wojskowych na Rynku i w gmachu dworca głównego. Brali w nich udział muzycy z Pragi, Wiednia, Budapesztu czy Krakowa. Z akompaniamentem mandolin kolędowali uczniowie reaktywowanego gimnazjum. Na skromną Wigilię 1914 mieszkańcy zapraszali oficerów i żołnierzy, aby mogli oni choć na chwilę zapomnieć o wojennym piekle. Kawiarnie i restauracje zostały zamknięte z  wyjątkiem Cafe Habsburg przy nadsańskim bulwarze, gdzie podawano herbatę lub kawę z kostką cukru.
 
Czytano gazety, które wychodziły po polsku (jedyny tytuł dla cywilów to „Ziemia Przemyska”), po niemiecku i węgiersku. Donosiły one o odkrywanych aferach, takich choćby jak odnalezienie nowych trumien złożonych w cmentarnych grobowcach, w których paskarze magazynowali żywność przeznaczoną do nielegalnej sprzedaży. Sprawnie działała wojenna wytwórczość. Przetwórnie wyprodukowały 10 tysięcy konserw z wątroby końskiej i 3 tys. z łoju końskiego. Kilkaset tysięcy kilogramów obroku z drewna bukowego, wierzbowego i brzozowego skierowano do stajni wojskowych. Chałupniczo wytwarzano pastę do zębów, zapałki, lampy – a nawet miotacze min, do których użyto żeliwnych rur kanalizacyjnych wymontowanych z „wychodków”.
 

Fot.: Stała ekspozycja poświęcona Twierdzy Przemyśl (fot. D. Delmanowicz)
 
Schyłek wojny

Działania wojenne wokół fortów można określić jednym słowem: rzeź. Pochłonęła ona po obu stronach 100 tysięcy ofiar. Nieznana jest liczba cywilów zabitych lub zmarłych w czasie epidemii cholery. Oto relacja jednego z oficerów z 12 października 1914: „Okropny był widok; na miejscu, w którem usiłowali wtargnąć Moskale, leżało na wąskiej przestrzeni najmniej 500 trupów, tam i sam jeden na drugim. Przed jedną przeszkodą leżeli tak gęsto, że literalnie nie było widać ziemi…Tu leżał jeden na grzbiecie, z rękami skrzywionymi ku górze, jakby trzymał w nich jeszcze karabin gotowy do strzału…Inny leżał bez głowy i rąk, inny znów uśmiechnięty z zerwaną górną częścią czaszki, z czaszką pustą, bez mózgu, a jeszcze ze słuchawkami telefonicznymi na uszach. Ludzie, którzy oślepieni blaskiem reflektora, zamknięte oczy  ręką przesłonili, zkamienieli w tej postawie…Tu leży człowiek, który prawie że podniósł się do biegu; tam przykucnął inny ze zjedzonym do połowy kawałkiem suchara w ustach.” 
 
Przed poddaniem twierdzy 22 marca 1915 wybito 450 koni. Do Sanu wylano setki litrów ropy, benzyny, spirytusu; topiono amunicję, broń i resztki żywności. Spalono dokumenty wojskowe i pieniądze (6,7 mln koron), zniszczono samochody i furmanki. Przez noc poprzedzającą kapitulację trwała kanonada z dział. Wystrzelono wszystkie pociski, aby nie oddać wrogowi amunicji. Później wysadzone zostały lufy dział. O 6 rano ziemia zatrzęsła się: odpalono ładunki w zaminowanych fortach. Siła wybuchu zmiotła wiele dachów. Ulice zaścielone były szkłem z okien, powybijanych falą uderzeniową. Nad miastem unosiły się kłęby czarnego dymu. W dwie godziny później do Przemyśla zaczęły wkraczać oddziały rosyjskie: kozacy na małych, niepodkutych koniach. I choć wojska austro-węgierskie i niemieckie odzyskały zniszczone umocnienia na początku czerwca 1915 rola twierdzy była skończona. W rok później w Wiedniu zmarł cesarz Franciszek Józef. Wraz z nim odeszła w przeszłość cała epoka. Złośliwi opowiadali, iż na wiadomość o kapitulacji Przemyśla sędziwy cesarz miał powiedzieć:
 
– Mój Boże, jaka szkoda! Taki był z niego waleczny oficer.
 
Po CK Austrii pozostały tylko widma. W roku 1923 w forcie XIII San Rideau prowadzono prace rozbiórkowe: złom transportowany był na przetopienie do śląskich hut. W pewnym momencie robotnicy natrafili na podziemny korytarz zamknięty żelaznymi drzwiami. Według legendy po ich wyważeniu natknąć się mieli na coś, co przypominało zjawę. Była to straszliwie wychudzona postać z brodą do pasa, odziana w resztki zetlałego munduru. Postać wydawała nieartykułowane dźwięki. W czasie transportu do szpitala odnaleziony człowiek miał umrzeć. W sąsiednim pomieszczeniu znaleziono szkielet jego martwego  towarzysza. Mieli to być dwaj zapomniani rosyjscy jeńcy, którzy w czasie wysadzania fortów zostali zablokowani przez wybuch i zapomniani. Jeden z nich popełnił samobójstwo. Drugi dzięki zapasowi wody, konserw i sucharów w zupełnych ciemnościach czekał na ocalenie, które przyszło za późno.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy