Reklama

Ludzie

Życzenia dla samorządu: mniej biurokracji, bardziej klarowne i spójne prawo

Ze Stanisławem Bielawką, wójtem gminy Komańcza w latach 1990-1994 i od 2002 roku, rozmawia Jaromir Kwiatkowski
Dodano: 26.05.2013
4591_Bielawka
Share
Udostępnij
Jaromir Kwiatkowski: Czy rzeczywiście – jak się dość powszechnie uważa – reforma samorządowa jest jedną z najbardziej udanych reform po 1989 r.?

Stanisław Bielawka: Myślę, że tak. Na poziom gmin przekazano wiele nowych kompetencji, ale i pieniądze, o wydawaniu których decydowały samorządy. Należy podkreślić, że były one i są bardzo rozważnie wydawane, a nie są marnowane w wielkich akcjach, jak to było w czasach PRL. Precyzyjnie trafiają w te potrzeby, które zgłaszają radni, a przede wszystkim mieszkańcy. 
 
Komańcza nie jest dużą gminą. Czy to jest tak, że im mniejsza gmina, tym mniej politykierstwa, a więcej działania na rzecz dobra wspólnego, „małej ojczyzny”? 

Na pewno tak było, z tym, że polityczny wymiar staje się coraz bardziej obecny również w tych małych gminach. Ale to prawda, że tutaj zawsze koncentrowano się głównie na tym, co zrobić, a nie na sporach różnych opcji politycznych. 
 
Upartyjnienie przeszkadza w bieżącym funkcjonowaniu gminy?

Może nie tyle w bieżącym funkcjonowaniu, bo upartyjnienie ma mniejsze znaczenie w trakcie kadencji. Ujawnia się ono przede wszystkim w okresie wyborów.

Przez te ponad 20 lat na pewno poprawiła się jakość życia lokalnych społeczności, widać inwestycje w gminną infrastrukturę. To na pewno sukces samorządu.

Postęp techniczny, cywilizacyjny, a przede wszystkim duża aktywność samorządów spowodowały, że obraz gmin diametralnie się zmienił. Powstało wiele dróg, obiektów sportowych, kulturalnych, placów zabaw itd. Proszę zobaczyć, jak wielki postęp dokonał się choćby w dziedzinie łączności telefonicznej, nie mówiąc już o Internecie. Dziś każdy ma co najmniej jedną komórkę, a w latach 80. tylko co któraś rodzina mogła mieć telefon stacjonarny, i to jeszcze z wielkiej łaski. 
 
Budowa gminnej infrastruktury była możliwa najpierw dzięki absorpcji środków przedakcesyjnych, a nabrała wielkiego przyspieszenia dzięki środkom płynącym do gmin już po naszym wstąpieniu do UE.

Zdecydowanie tak. Środki unijne pozwoliły na wiele inwestycji. Jednak naszym bólem jest to, że zaczyna nam brakować pieniędzy na wkład własny. Gdyby nie ten problem, to na pewno moglibyśmy realizować znacznie więcej inwestycji. 
 
No tak. W tym momencie płynnie przechodzimy do bolączek samorządu. Przez te wszystkie lata najczęściej było słychać narzekania, że dokłada się samorządom zadań, za czym jednak nie idą środki finansowe.

To właśnie na tym polega wielki problem nie zakończonej reformy samorządowej, o czym mówił prof. Michał Kulesza: że w ślad za przekazywanymi samorządom zadaniami powinny pójść środki na ich realizację. Dzisiaj środki z budżetu państwa na zadania zlecone pokrywają zaledwie 1/3 potrzeb. W czasie mojej pierwszej kadencji nie brakowało pieniędzy na zadania własne. Dramatyczną sytuację pogłębia polityka oświatowa państwa. Rząd nie finansuje w pełni zadań oświatowych, wymaga się od nas, byśmy do tego dokładali. Dzisiaj, już po przeprowadzonej w gminie w 2011 r. reformie oświatowej, dopłacamy do oświaty z budżetu gminy ponad 1,5 mln zł. Całkowity koszt oświaty wynosi ok. 6 mln zł przy 13-milionowym budżecie. Skutek jest taki, że zaczyna nam brakować pieniędzy na inwestycje i na wkład własny do projektów unijnych. Natomiast gdybyśmy odstąpili od tej trudnej reformy, to dziś dopłacalibyśmy do oświaty ponad 2 mln zł, co oznaczałoby staczanie się po równi pochyłej i nie wiem, czy udałoby się tę kadencję zakończyć bez głębokiego deficytu budżetowego, co w konsekwencji mogłoby się skończyć zarządem komisarycznym.
 
To rzeczywiście podstawowy problem finansowy gmin. Zapytam też o sprawę, która bezpośrednio ich nie dotyczy, ale pośrednio na pewno. Spotkałem się z opiniami, że obecnie w reformie samorządowej brakuje racjonalnej decentralizacji państwa i że np. reforma powiatowa nie bardzo się sprawdziła. 

Nie sposób się odnieść do tego problemu w jednym zdaniu, ale odnoszę wrażenie, że województwa są za duże, a powiaty zbyt małe.
 
27 maja, na pamiątkę pierwszych wyborów do odrodzonego samorządu, które odbyły się w 1990 r., obchodzimy Święto Samorządu Terytorialnego. Czego można życzyć samorządowcom w takim dniu?

Tego, by w samorządzie nie było tak dużo biurokracji. Żeby prawo samorządowe, i w ogóle prawo, było bardziej klarowne i spójne. Aby samorządom nie brakowało środków na realizację zadań, a mieszkańcom żyło się wygodniej i dostatniej.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy