Reklama

Ludzie

Najcenniejszy kapitał każdego z nas? Zaufanie, reputacja i marka osobista!

Z Joanną Malinowską - Parzydło, założycielką Personal Brand Institute, doradcą biznesu, założycielką Polskiego Stowarzyszenia Mentoringu, rozmawia Aneta Gieroń
Dodano: 28.04.2016
26664_poziom
Share
Udostępnij
Aneta Gieroń: Dokładnie rok temu wydałaś książkę "Jesteś marką. Jak odnieść sukces i pozostać sobą", która szybko stała się bestsellerem i ważnym zawodowym przewodnikiem bynajmniej nie tylko wśród prezesów, przedsiębiorców, popularnych dziennikarzy i artystów. Ty udowadniasz, że marką jest każdy z nas i każdy z nas zarządza swoją reputacją, bo każdy "jakąś" ma. Rewolucyjne stwierdzenie…
 
Joanna Malinowska – Parzydło: Pozwalam sobie na takie założenie, ponieważ każdy z nas w opinii ludzi, którzy mieli z nami kontakty prywatne lub zawodowe,  zbudował sobie jakąś opinię. Suma tych opinii jest naszą marką. I nie jest to koncepcja zarezerwowana tylko dla celebrytów czy ludzi znanych, ale dla ludzi, którzy w jakikolwiek sposób cenią sobie relacje z innymi. Marka jest ostatnim wrażeniem, jakie pozostawiamy po sobie wychodząc ze spotkania, odchodząc z pracy, wyjeżdżając z hotelu czy odchodząc z tego świata. To efekt tego, w jaki sposób żyjemy, jak się komunikujemy oraz traktujemy siebie i ludzi.
 
Jesteś pionierem w budowaniu marki osobistej i nie masz wątpliwości, jak ważna jest świadomość budowania marki. Dlaczego ta wiedza, że jest się marką, jest tak istotna na wielu płaszczyznach, w biznesie, w życiu zawodowym,  prywatnym?
 
Jedni mają do tego stosunek pozytywny, innym marka osobista kojarzy się z produktem, choć nim nie jest. Chciałabym jednak zwrócić uwagę na coś,  co sprawiło, że odważyłam się na napisanie tej książki – świat jest dziś złakniony wartościowych relacji. Liczne badania potwierdzają, że człowiek szczęśliwy to osoba z zadbanymi relacjami z ważnymi dla siebie ludźmi w życiu prywatnym  i zawodowym:  dziećmi, rodzicami, pracownikami, szefem. Stąd też książka i wiedza, które adresuję do ludzi samoświadomych, którzy autentycznie pracują nad sobą, są wrażliwi na ludzi wokół nich, zainteresowani budowaniem sieci wartościowych relacji.
 
Bez względu na wiek, wykształcenie, miejsce zamieszkania?
 
Tak. Znam wiele bardzo młodych dziewcząt, nawet licealistek, które interesują się tą lekturą. Marka jest efektem naszej komunikacji, a komunikacja jest dziś kompetencją sukcesu, kluczem do projektowania przyszłości. Już dziś możemy sobie ustalić, że chcemy poprawić relacje z  dzieckiem, szefem, zmienić pracodawcę albo odnieść sukces w jakiejś dziedzinie i za 5-7 lat być rekomendowanym ekspertem. Przygotowujemy konkretny plan, co od dziś robimy, by za 7 lat rynek mówił o nas to, co chcielibyśmy, w efekcie podejmowanych przez te 7 lat wysiłków, projektów, działań etc., usłyszeć. W każdym momencie możemy zacząć projektować opinię o sobie – przygotować się do pozyskania odpowiedniego miejsca w sercach i głowach ludzi nas otaczających. Dobrym na to pomysłem jest oferować im te wartości, z którymi chcemy być kojarzeni. Jeśli więc dla mnie wartością jest rozwój i dobra komunikacja, znajduję odbiorców, którzy jej potrzebują i konsekwentnie dostarczam im, w oczekiwanej przez nich formie (wykłady, czujne oko szefa, coaching, zajęcia na studiach, książka, blog, publikacje etc.) wiedzę i praktykę rozwijającą moich podopiecznych i klientów w obszarze komunikacji.
 
Nigdy nie jest za późno, by zacząć świadomie budować markę? W książce piszesz o Martynie Wojciechowskiej jako przykładzie dobrze i świadomie budowanych w Polsce marek osobistych. A ja pamiętam Martynę Wojciechowską sprzed kilkunastu lat jako prowadzącą Big Brothera – trochę kiczowatą prezenterkę w mało ambitnym programie telewizyjnym. Absolutne zaprzeczenie obecnej Martyny Wojciechowskiej. Fenomenalną drogę przeszła.
 
Martynę Wojciechowską pamiętam już z czasów,  gdy byłam jej szefową, jako osobę utalentowaną, z ogromnym potencjałem. Kobietę, która od zawsze wiedziała, czego chce, realizującą to w bardzo dobrym i profesjonalnym stylu. Na początku swojej kariery z pewnością kilka razy brała udział w projektach, które nie do końca zgadzały się z jej osobowością, ale tamte doświadczenia tylko pomogły jej w  konsekwentnym i świadomym budowaniu swojej marki. Ta droga zaprowadziła ją tu, gdzie jest obecnie – a jest jedną z największych osobowości telewizyjnych w Polsce i bardzo cenną marką.
 
Sama jesteś też przykładem, że nigdy nie jest za późno na zmiany. Byłaś po 40. urodzinach, gdy dokonałaś rewolucji w swoim życiu zawodowym i zrezygnowałaś ze świetnej pracy szefowej HR w TVN S.A. Co cię skłoniło, by stworzyć Personal Brand Institute i Polskie Stowarzyszenie Mentoringu?
 
Od lat bardzo świadomie inwestowałam w swoją markę osobistą.  Wierzę w zarządzanie, bo to porządkuje nam życie – lepiej się żyje wiedząc, czego się chce i jak to osiągnąć. Ta zasada obowiązuje w każdej  dziedzinie życia: relacjach, rozwoju, pracy, w zarządzaniu naszą energią. Lubię wyznaczać sobie cele i je realizować,  jednocześnie mam w sobie dużo pokory, bo wiem, co znaczą prawdziwe dramaty w życiu osobistym. Dlatego z jednej strony mam dystans, z drugiej wiem, jak ważne jest przywiązanie do wartości. Zatrudniałam się w TVN czy Rzeczpospolitej nie dlatego, że były znane, ale dlatego, że były wartościowymi miejscami pracy z silną kulturą, w której jakość, rozwój, kapitał ludzkiej myśli i wolność były wpisane w codzienne życie. A to są wartości, bez których ja tracę poczucie sensu wykonywanej pracy. Równocześnie swoją markę i reputację wyceniałam co najmniej tak samo wysoko jak markę moich pracodawców i uważałam, że wnoszę dużą wartość do firmy, w której pracuję. Zawsze byłam więc dumna z firm, w których pracowałam i oddałam im kawał, bo 20 lat swojego życia, ale nigdy nie oddałam duszy korporacji. Oddawałam entuzjazm, energię i determinację, a co za tym idzie czas, bo uwielbiam ciężko pracować i bez reszty potrafię się zatracić w celach i kreacji,  ale nigdy nie zrezygnowałam z osobistej wolności. Ostatnio jeden z moich studentów MBA powiedział: "Pani Joasiu, ja Pani tak bardzo zazdroszczę. Bo pani wszystko może i nic nie musi." I to jest stan, który uwielbiam, ta moja mała wolność, która decyduje o kierunkach mojego rozwoju życiowego i zawodowego.
 
Gdy dzieją się rzeczy, które mnie od moich wartości oddalają, zaczynam mierzyć i liczyć, czy to ma sens i czy mi się „opłaca” w dłuższej perspektywie. Długoterminowo nie chcę robić nadmiernego kompromisu oddalającego mnie od życiowego celu: chcę mieć długie, szczęśliwe i zdrowe życie w gronie zdrowej i szczęśliwej rodziny. Jeśli więc mam ciężko pracować, to postanowiłam zacząć działać na własne konto. Ważną informacją pomocniczą był test talentów Gallupa (metoda identyfikacji wrodzonych talentów stworzona w Instytucie Gallupa, która zakłada istnienie 34 talentów, które pozwalają nam zbudować świadomość swoich mocnych stron i predyspozycji, gdzie 5 z nich może odpowiadać za dominujące wzorce naszego zachowania, myślenia i odczuwania – przyp. red.). Okazało się, że wśród cech dominujących mam Gallupowego maksymalistę (wszystko co robię, robię na maksa), co utwierdziło mnie w przekonaniu, że czas już realizować własne marzenie i zacząć inwestować w "swoje". To oczywiście byłoby trudne bez ogromnego wsparcia moich bliskich. Dałam sobie dwa lata na rozwój własnej działalności, mając ten komfort, że jak się nie uda, to zawsze mogę wrócić do zarządu jakiejś korporacji. 
 
I tak minęły 4 lata. Jakie wnioski?
 
Najlepsze. W ostatnim czasie mój mąż zdecydował o pozostawieniu korporacji i dołączeniu do mnie. Mam więc prezesa, na jakiego zasługuję:). Rozwijamy spółkę, firmę rodzinną, zatrudniliśmy pierwszego pracownika, za chwilę do zespołu dołączy kolejny. To cieszy, bardzo.
 
W ciągu tych 4 lat często pracowałaś z dużym biznesem pod względem marki osobistej i marki lidera. Czego brakuje polskim przedsiębiorcom?
 
Z moich doświadczeń wynika, że na czele firm działających na polskim rynku, stoją często świadomi liderzy, którzy potrafią powiedzieć: nie wiem. Bo choć mają śmiałe wizje, strategie, to niekiedy potrzebują pomocy, wsparcia w przeformatowaniu myślenia o swoim zespole. Zarządzający bardzo dobrze liczą pieniądze. To nie jest magia wielkiego przywództwa, to jest znajomość rynku, umiejętność projektowania długoterminowej wizji i rozumienie, jakich kompetencji, postaw, jakiej kultury organizacyjnej potrzebują, by ich biznes w ciągu najbliższych lat był konkurencyjny na rynku. Szukają właściwych odpowiedzi na pytania: dzięki czemu prześcigną konkurencję w najbliższych latach, lub nie pozwolą na pozbawienie się pozycji dzisiejszego lidera.
 
I czym mogą walczyć na rynku?
 
Reputacją, jakością przywództwa swojej kadry menedżerskiej, która zrealizuje strategię. Prezes dużej firmy nie zrealizuje jej sam. Za każdą, nawet najlepszą strategią muszą stać ludzie, którzy zaoferują klientowi oczekiwany poziom usług i produktów oraz te wartości, które obiecuje marka. Ludzi zaś motywować musi ich bezpośredni szef. Średnia kadra menedżerska jest solą i pieprzem każdego biznesu. Współczesny biznes zaczyna już liczyć nie tylko koszty produktowe, ale i ludzkie, związane z "odpuszczaniem" menedżerom zachowań i postaw, które nie budują zaufania i zaangażowania pracowników, za to generują duże koszty. Dziś firmy nie konkurują wyłącznie skutecznością, bo skuteczni są wszyscy. Dziś konkuruje się skutecznością w ładnym stylu, wspierającym firmową kulturę i wartości wpisane w obietnice marki. 
 
Polskie Stowarzyszenie Mentoringu jest takim popularyzatorem tych najlepszych praktyk?
 
Mentoring w biznesie obecny był od zawsze. Jest wiele zawodów i branż, w których do dziś w proces edukacji i rozwoju wpisana jest relacja mistrz i uczeń.  
 
Tych relacji mistrz i uczeń brakuje nam podobno najbardziej…

Bo zabrakło autorytetów. Biznes przez ostatnich 10 lat postawił na ołtarzach specjalistów i ekspertów, technologię, systemy i procedury. Efekt jest taki, że dziś duże firmy zastanawiają się, jak technologie ukryć przed klientem, by mu nie doskwierały, nie zniechęcały i nie kierowały w ramiona konkurencji. Wyzwaniem jest znaleźć kompetentnych menedżerów, którzy będą potrafili wykorzystać potencjał zatrudnionych ekspertów i utrzymać ich w firmie. Sprawić, by doradca w sposób najprostszy i najbardziej życzliwy proponował klientom najbardziej skomplikowane i zaawansowane technologicznie produkty. Paradygmaty B2B i B2C są wypierane przez H2H – Human to Human. Bo dziś to zaangażowany, profesjonalny sprzedawca czy doradca pasjonat pozyska lub doprowadzi do utraty klienta, mimo inwestycji w najlepsze technologie i linie produkcyjne. Coraz więcej osób znużonych tłumem i koniecznością podejmowania decyzji zakupowych w dużych, anonimowych centrach handlowych, woli iść do sklepiku, gdzie zaprzyjaźniona pani za ladą ich zna, zapyta o zdrowie dzieci, a wiedząc, czego potrzebują, życzliwie i dobrze doradzi. 
 
A czego potrzebują kobiety – liderki? Na Twojej stronie znalazłam zakładkę poświęconą kobiecemu przywództwu. Czym się różni kobiece przywództwo od męskiego?
 
Różni się tym, co kobiety wnoszą do biznesu w swoich głowach, a jest tam mnóstwo bezużytecznych i mylnych przekonań na własny temat. Kobiety robią wiele, by zrujnować poczucie własnej wartości, zamiast myśleć o sobie w sposób, który tę wartość na rynku pracy buduje. To jest jedyna różnica, jaką zauważam między kobiecym a męskim przywództwem, tym bardziej, że bardzo nie lubię dzielić świata na damski i męski. 
 
Kobiety z natury są bardziej emocjonalne od mężczyzn. To niekiedy może nam przeszkadzać w biznesie?
 
Uważam, że współcześni mężczyźni mają równie spory kłopot z emocjami i nie sądzę, by to była sprawa płci. Bardziej chodzi mi o wyobrażenia kobiet na własny temat. Uważam, że największy szklany sufit kobiety mają w swojej głowie. Często same projektujemy sobie wyobrażenia, stwierdzenia, które mężczyznom w życiu by nie przyszły do głowy, a my jesteśmy przekonane, że oni tak o nas myślą lub nisko nas cenią. Pamiętam, jak swego czasu prowadziłam warsztaty – "Co kobiety marketingu wiedzą o marketingu osobistym". W trakcie zajęć zapytałam, czy uczestniczki chciałyby pokazać szefowi, mężowi albo klientowi, co w ostatnim tygodniu powiedziały same do siebie i pomyślały o sobie samej.  Żadna nie chciała. Dlatego trzeba zadbać o życzliwy stosunek do samej siebie, polubić siebie, odpuścić sobie, zaakceptować fakt, że nie jesteśmy idealne. Ba, że nikt od nas tego nie oczekuje. 
 
Kobiety, ale i mężczyźni, w sumie kilka tysięcy osób, obserwuje Twojego bloga w Internecie. W dobie tak licznych mediów społecznościowych, dominacji Internetu, budowanie marki wymaga dziś więcej zaangażowania i innych umiejętności niż jeszcze kilka lat temu?
 
Trzeba sobie odpowiedzieć  na pytanie, jaki efekt chcemy osiągnąć w komunikacji w relacjach online i offline. Dziś, jeśli nie ma nas w Internecie, może nas wiele ominąć, a ważni potencjalni klienci i partnerzy mogą uznać, że nie istniejemy. Pierwsza rzecz, jaką robię, gdy umawiam się na spotkanie biznesowe lub odpowiadam na czyjąś prośbę, to "googluję" tę osobę. Jeśli tej osoby nie ma na LinkedIn ( międzynarodowy serwis społecznościowy, specjalizujący się w kontaktach zawodowo-biznesowych – przyp. red.), moja motywacja do spotkania zdecydowanie maleje. Kto chce funkcjonować w świecie biznesu, powinien zdawać sobie sprawę z tego, że partner biznesowy (a im młodszy, tym jest to bardziej oczywiste) zweryfikuje jego historię zawodową i rekomendacje na LinkedIn lub w Internecie. Brak profesjonalnego profilu i aktualnych danych jest komunikatem, że dana osoba nie pomyślała o potrzebach ludzi ze swojego otoczenia biznesowego. Wielu moich klientów pyta też: „A co z tym Facebookiem? Być czy nie? Oto jest pytanie. Facebook to straszny złodziej czasu. Dostawca treści wszelkiej maści, często bezwartościowych. Daje natomiast możliwość bycia w stałym kontakcie choćby ze znajomymi i bliskimi rozsianymi po całym świecie. Trzeba mieć bardzo przemyślaną strategię, po co się tam rejestrujemy, po co zabieramy głos i z kim konwersujemy – kogo, w związku z tym, przyjmujemy do naszych kontaktów. Trzeba mieć świadomość polityki portalu w zakresie prywatności i tego, że każda informacja o nas, zdjęcie etc. nie tylko jest przetwarzana na poziomie globalnym (big data), ale staje się własnością korporacji. Warto też ustalić swój sposób aktywności w sieci. Relacje w sieci lub markę osobistą budujemy nie wtedy, gdy podglądamy lub biernie oglądamy cudze aktywności, bo to stawia nas w gronie biernych konsumentów. Relacje budujemy dzieląc się treścią poszukiwaną przez innych (content), swoją osobowością, lajkując, komentując, lub pisząc bloga. 
 
Twoi obserwatorzy widać dobrze odrobili lekcję z obecności w sieci, bo są szalenie aktywnymi, ale i świadomymi komentatorami.
 
Od początku prowadzenia bloga komunikuję, że potrzebuję dyskusji, aktywności pod moimi wpisami i tak się dzieje. Mam dobrze zdefiniowane grono odbiorców – interesuje mnie społeczność koneserów życia, wartościowych ludzi, profesjonalistów nastawionych na rozwój, ludzi gotowych wziąć życie w swoje ręce, ceniących sobie rozwój, szacunek, dobrą komunikację i wolność do poświęcania czasu rzeczom wartościowym w miejsce powszechnego spamu.
 
Nigdy nie tracisz czasu, nawet w sieci, bo czas to jedyny nieodnawialny zasób w naszym życiu, co często powtarzasz.
 
Matka Teresa z Kalkuty, Richard Branson, Jan Paweł II mają go i mieli dokładnie tyle, co my. Wszyscy mamy go 24 godziny na dobę i od nas zależy, na co go przeznaczymy. Dlatego świadomie i profesjonalnie zarządzam czasem – w pierwszej kolejności wpisuję do kalendarza rzeczy dotyczące moich wartości i rodziny. Bez nauki, duchowości, rozmów z bliskimi, nie mogłabym się rozwijać, a na to nie mogę i nie chcę sobie pozwolić.  Potem wpisuję pracę, bo inaczej mogłabym pracować 24 godziny na dobę. Czas jest jak waluta. 30 minut to pół godziny naszego życia – od nas zależy, czy go poświęcimy na coś ważnego, czy rozhulamy na głupstwa: gapienie się w komputer, telewizor, social media, robienie nikomu niepotrzebnych rzeczy. Kiedyś może nam tego rozhulanego czasu zabraknąć na rzeczy najważniejsze, i na dobre życie. 
 
Wynika z tego trochę, że jesteśmy największymi hulakami życia, jeśli chodzi o trwonienie czasu.
 
Pamiętam, gdy byłam młodą dziewczyną, przeczytałam taki cytat: Czy szanujesz swój czas, tak samo jak swoje pieniądze?! To było dla mnie ważne pytanie. Bo czas jest cenniejszy od pieniędzy, ale tak samo cenny jak reputacja, czy zaufanie. Raz utracony, nigdy nie wróci. 
 
Dlatego interesuje Cię tylko czas teraźniejszy i przyszły?
 
Lubię planowanie przyszłości, muszę się więc pilnować, by w tym planowaniu się nie zatracić. Znajduję też czas na wspominania, co w moim przypadku jest miłe, bo mam taką przypadłość czy umiejętność usuwania z pamięci złych wspomnień. Jestem świadoma tego, że życie toczy się tu i teraz – staram się więc dbać o to „teraz” odpowiedzialnie. W końcu „kiedyś” i „jutro” nie istnieją. Ważne jest dla mnie podejmowanie świadomych, odpowiedzialnych decyzji, by do siebie samej nie mieć żalu, że się nie rozwijałam, coś ważnego zaniedbałam lub coś straciłam. 
 
Od lat jesteś specjalistką od zarządzania kapitałem ludzkim. Jak więc zarządzać tym kapitałem 38 milionów Polaków, by był to dobry, spójny naród w rozwijającym się kraju?
 
Ba, rzekłabym, że tak jak w przypadku dobrze zarządzanych firm. To wymaga dojrzałego, spełnionego, wartościowego i profesjonalnego lidera ze spójną wizją. Takiego, który będzie potrafił zaangażować ludzi do realizacji strategii rozwoju kraju, budując kulturę narodową wokół wartości, które cementują wzajemne zaufanie, ludzi jednoczą a nie dzielą, dają poczucie dumy, bezpieczeństwa, sensu życia i osobistego rozwoju. Wszystkim obywatelom.
 
Od wielu lat nie mamy lidera, skoro coraz bardziej się dzielimy.
 
Polskie zarządzanie zależy też od elit i wyborców.
 
A mamy elity?
 
Nie mamy elit i to się mści – bo dobra strategia to strategia długoterminowa i ktoś powinien patrzeć na skutki podejmowanych dziś decyzji w dłuższej perspektywie. W Polsce brakuje profesjonalnych polityków i powszechnie szanowanych autorytetów w polityce. Równocześnie wierzę, że profesjonalne działanie w każdej płaszczyźnie może przynosić korzyści i każdy z nas  może dołożyć własną cegiełkę w postaci wzięcia odpowiedzialności za siebie, a tym samym za kawałek Polski. Niech każdy będzie profesjonalny i przyzwoity, buduje wokół siebie opinię dobrego, otwartego na innych człowieka, skoncentruje uwagę na rozwijaniu siebie, a nie naprawianiu innych, a dokona się duża zmiana.
 
Skoro doczekaliśmy się profesjonalnych systemów kształtowania kadry menedżerskiej w biznesie, to być może znajdzie się w przyszłości ktoś gotów poświęcić swój czas, wiedzę i doświadczenie, by kształtować profesjonalną kadrę zarządzającą Polską z perspektywy rozwoju kraju, dobra wszystkich obywateli i przyszłych pokoleń, a nie krótkoterminowych interesów politycznych jednej czy drugiej partii, ponad podziałami w imię wspólnoty, która jest nam dziś bardzo potrzebna. Ciężko i smutno żyje się w samotności i zatomizowanym czy zantagonizowanym społeczeństwie. Każdy z nas, jako lider swojego życia, może zadbać o budowanie zgody w swoim otoczeniu. To jest patriotyzm.
 

Joanna Malinowska – Parzydło, prekursorka tematyki zarządzania kapitałem reputacji opartego na marce osobistej w Polsce. Autorka książki "Jesteś marką. Jak odnieść sukces i pozostać sobą" oraz bloga www.jestesmarka.pl. Założycielka Personal Brand Institute oraz Polskiego Stowarzyszenia Mentoringu. Wieloletni dyrektor komunikacji i HR w polskich mediach (m.in. TVP S.A., miesięczniki Sukces i Autosukces, dziennik Rzeczpospolita).W latach 2007 – 2012 dyrektor personalny TVN S.A. Obecnie trener biznesu, wykładowca akademicki i doradca strategiczny w obszarze zarządzania kapitałem intelektualnym, komunikacji, przywództwa i zarządzania przez wartości w firmach. Joanna Malinowska – Parzydło przebywała w Rzeszowie na zaproszenie Grupy Omega Pilzno.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy